fot. PAP/EPA

Europejscy rolnicy walczą o swoje interesy

Europejscy rolnicy solidaryzują się i wspólnie protestują przeciwko polityce Unii Europejskiej. Wskazują, że Europejski Zielony Ład i umowy handlowe z Ukrainą prowadzą do niewydolności ich gospodarstw. Polscy rolnicy także mają dość i zapowiadają strajk na 24 stycznia.

Berlin był świadkiem potężnych protestów. Do stolicy Niemiec zjechały dziesiątki tysięcy rolników. Niemieccy rolnicy nie akceptują stopniowej likwidacji dopłat do paliwa rolniczego zaproponowanej przez rząd. Z ich strony nie ma również zgody na rosnący import towarów rolnych z Ukrainy i kierunek polityki rolnej forsowanej przez Unię Europejską. Bundestag na razie pozostaje głuchy na protesty, dlatego rolnicy nie składają broni. W ten weekend ulicami Berlina także przeszły wielotysięczne manifestacje.

– Widać, że rodzinne niemieckie gospodarstwa wymierają, zamykają się jedno po drugim. Wobec obecnej polityki i presji cenowej nie jesteśmy w stanie sobie poradzić i zachować płynności finansowej – mówił Jonas Koester, niemiecki rolnik.

Gospodarze zapowiedzieli, że jeśli stanowisko rządu się nie zmieni, to od 22 stycznia fala protestów ponownie rozleje się na cały kraj. Rolnicy to tylko jedna z wielu niezadowolonych grup społecznych.

– Jeżeli popatrzymy na badania opinii społecznej, aż 82 proc. Niemców jest niezadowolonych z działań rządu. Jest to wynik najwyższy od początku istnienia Republiki Federalnej Niemiec – wskazał dr Marcin Kędzierski, politolog.

Do niemieckich rolników dołączają gospodarze z Holandii, Rumunii, Litwy i Francji. W ramach protestu na ulice francuskiego Awinionu rolnicy wypuścili obornik. Protesty na całej rozciągłości Unii Europejskiej nie pozostały bez echa w Brukseli. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Beata Szydło, wytknęła działania liberalno-lewicowej większości. W ocenie byłej premier błędy w polityce klimatycznej czy Wspólnej Polityki Rolnej doprowadziły rolnictwo w Europie na przepaść bankructwa.

– Opowiadacie Państwo przez całą  kadencję o świetlanej przyszłości Europy, a co się w tym czasie dzieje? Upadają kolejne branże, a ludzie tracą pracę – zaznaczyła Beata Szydło.

W ramach programu Fit for 55, będącego elementem Europejskiego Zielonego Ładu, europejskie rolnictwo musi m.in. ograniczać obszar gruntów rolnych czy zmniejszać hodowlę bydła i trzody chlewnej. Rolnicy przestają mieć czas na produkcję w gospodarstwie, bo muszą zajmować się biurokracją.

– Choćby obowiązkiem ugorowania czterech procent ziemi czy obowiązkiem terminu wysiewu różnych poplonów, czy innych rzeczy, które nie zawsze są adekwatne do sytuacji klimatycznej czy pogodowej w naszych gospodarstwach, ale są wymogiem przepisów narzuconym nam przez Komisję Europejską – powiedział Ryszard Kliensznidt, wiceprezes pomorskiej izby rolniczej.

W tym tygodniu Komisja Europejska ma podjąć decyzję co do przedłużenia bezcłowego handlu z Ukrainą na 2025 rok. To na mocy tego porozumienia europejskie rolnictwo nie wytrzymuje konkurencji z tańszymi odpowiednikami z Ukrainy. Niezależnie od decyzji Komisji Europejskiej Polska ­– jak zadeklarował Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa – będzie wyłącznie krajem tranzytowym.

– Zboże i inne produkty z Ukrainy mają do Polski nie przyjeżdżać, mają tu nie trafiać. Będziemy krajem tranzytowym i wszystkie nasze prace idą w tym kierunku – akcentował Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.

Dla byłego ministra rolnictwa, Jana Krzysztofa Ardanowskiego, działania Komisji Europejskiej nie są żadną pomocą dla Ukrainy.

– To jest nabijanie kabzy różnym międzynarodowym grupom kapitałowym, które siedzą i żerują na Ukrainie, a jednocześnie mają ogromne wpływy lobbystyczne na polityków w Brukseli – oznajmił Jan Krzysztof Ardanowski.

Przedłużenie bezcłowego handlu uderzy w Polskę jako kraj przyfrontowy. Polski sektor rolno-spożywczy jest rozregulowany. Rolnicy nie zdążyli podnieść się po niekontrolowanym napływie zbóż z Ukrainy, a w tym momencie importowane są kolejne produkty.

– W tej chwili sprowadza się jaja, jeżeli sprowadza się też drób, miód, owoce miękkie, to jest poważne zagrożenie dla mniejszych gospodarstw – zaznaczył Krzysztof Mazurek, prezes gminnego związku kółek i organizacji rolniczych w Tczewie.

Polscy rolnicy mają dość unijnej polityki i na środę 24 stycznia zapowiedzieli strajk. Protest ma odbyć się w 118 miejscach w całym kraju w godzinach od 12.00 do 14.00.

TV Trwam News

drukuj