Dr J. Wiśniewski o „anty-Katyniu”: Oskarżono Polaków o to, że podczas wojny polsko-bolszewickiej dziesiątki tysięcy wziętych do niewoli zostało zamordowanych. Jednak zbrodni nie było
W 1990 r. padło polecenie Michaiła Gorbaczowa, żeby wyszukać coś w stosunkach polsko-sowieckich, co by rzutowało niekorzystnie na stronę polską. Oskarżono Polaków o to, że podczas wojny polsko-bolszewickiej z wziętych do niewoli w bitwie warszawskiej, bitwie nad Niemnem, w innych działaniach wojennych, zostało zamordowanych 60 tys., 80 tys., 100 tys. jeńców. Dokumenty jednak jaskrawo pokazują, że zbrodni nie było. Była śmiertelność wśród jeńców sowieckich w polskiej niewoli, ale to wynikało z chorób – mówił dr Jan Wiśniewski, historyk, w swoim wystąpieniu „»Anty-Katyń«. Przyczynek do rosyjskiej polityki historycznej” podczas wtorkowej konferencji „Prawda a historia. Relacje polsko-rosyjskie na przełomie XX i XXI wieku”.
Kwestia przekłamań na temat Katynia pojawia się w rosyjskiej narracji od ponad 30 lat. Stanowi on element polityki Kremla wobec Polski. Próby fałszowania prawdy na ten temat rozpoczęły się jednak już znacznie wcześniej, bo w czasach II wojny światowej, kiedy to Sowieci próbowali obarczać Niemców winą za mord dokonany w Katyniu i innych miejscach kaźni.
– Oczywiście to był fałsz, to było kłamstwo. To była informacja, którą wielokrotnie powtarzano w czasach sowieckich – zaznaczył historyk.
O Katyniu głośno zaczęto mówić dopiero w latach 80. XX wieku, m.in. za sprawą polityki pierestrojki i głasnosti. Wtedy to w Związku Sowieckim zaczęła wychodzić na jaw prawda o tej straszliwej zbrodni.
– Historycy sowieccy znaleźli informacje, że tej zbrodni nie dokonali Niemcy, tylko władze sowieckie. (…) Nagle znaleźli dokumenty, które były sprzeczne z oficjalną wersją podawaną przez Kreml. To był pewien przełom. W „Moskowskijich Nowostiach” (to gazeta bardzo popularna w latach 90. w Związku Sowieckim, później w Rosji) ukazywały się artykuły, które zaczęły podważać stanowisko Kremla. Wtedy przywódcy Związku Sowieckiego zaczęli zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę ukrywanie tego kłamstwa jest niemożliwe – wyjaśnił prelegent.
O ujawnieniu prawdy o zbrodni katyńskiej zdecydowali minister spraw zagranicznych ZSRS, Eduard Szewardnadze, oraz Michaił Gorbaczow. Ich działanie kierowane było jednak względami czysto pragmatycznymi. Informacje przedstawiono ówczesnemu prezydentowi Polski, Wojciechowi Jaruzelskiemu.
Dr Jan Wiśniewski, prof. AKSiM podczas konferencji "Prawda a historia – o relacjach polsko-rosyjskich na przełomie XX-XXI wieku" wyjaśnił, jak władze sowieckie ujawniając zbrodnię katyńską chciały wykorzystać gen. Jaruzelskiego, który cieszył się ich zaufaniem. #AKSiM #Rosja pic.twitter.com/yLUmZS1ujM
— AKSiM w Toruniu (@AKSiMTorun) November 7, 2023
– Władze sowieckie uważały, że Wojciech Jaruzelski jest człowiekiem, który zmniejszy skalę, wymowę tej informacji – wskazał dr Jan Wiśniewski.
Zwrócił uwagę, że dla władz sowieckich (później również rosyjskich) Wojciech Jaruzelski był „swoim człowiekiem”. Podobnie było w przypadku dwóch innych polskich komunistycznych generałów: Czesława Kiszczaka i Floriana Siwickiego, którzy w tamtym czasie pełnili ważne funkcje ministerialne.
Po tym, gdy politycy o przeszłości jawnie komunistycznej ustąpili, Michaił Gorbaczow wydał 3 listopada 1990 r. rozporządzenie, w którym nakazał „przyspieszyć śledztwo w sprawie losu polskich oficerów”.
– Punkt 9. brzmiał następująco: „Polecam Akademii Nauk Związku Sowieckiego, prokuraturze, Ministerstwu Obrony, Komitetowi Bezpieczeństwa Państwowego, by wspólnie z innymi instytucjami i urzędami przeprowadziły do 1 kwietnia 1991 r. prace badawcze dotyczące wydarzeń i faktów z historii sowiecko-polskich stosunków dwustronnych, w których wyniku poniosła straty strona sowiecka. Dane te wykorzystać, jeśli to się okaże niezbędne, w rozmowach ze stroną polską o problematyce »białych plam«”. To jest polecenie ówczesnego prezydenta Związku Sowieckiego, żeby wyszukać coś w stosunkach polsko-sowieckich, co by rzutowało niekorzystnie na stronę polską. I to znaleziono – zwrócił uwagę historyk.
Szukano swoistej przeciwwagi na zasadzie „zbrodnia za zbrodnię”.
– Nagle nośnym tematem stał się temat jeńców sowieckich wziętych do polskiej niewoli w 1920 roku. (…) Oskarżono Polaków o to, że podczas wojny polsko-bolszewickiej z wziętych do niewoli w bitwie warszawskiej, bitwie nad Niemnem, w innych działaniach wojennych, zostało zamordowanych 60 tys., 80 tys., 100 tys. jeńców. A teraz, przeglądając obecną prasę rosyjską widziałem w jednym z artykułów liczbę 110 tysięcy – mówił prelegent.
Polacy jednak zdołali obalić ten argument.
– Zostały odnalezione dokumenty, które jaskrawo pokazują, że zbrodni nie było. Była śmiertelność wśród jeńców sowieckich w polskiej niewoli, ale to wynikało z chorób (…). Na pewno każdy z nas słyszał o grypie hiszpance i o innych epidemiach, które miały miejsce po I wojnie światowej – zwrócił uwagę historyk.
Ponadto okazuje się, że śmiertelność wśród chorych była mniejsza w polskich obozach jenieckich dla Sowietów niż w sowieckich jednostkach wojskowych. Potwierdzają to dokumenty Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Obecnie tzw. anty-Katyń znów przybrał na sile. Władze rosyjskie po napaści na Ukrainę w 2022 r. spotęgowały działania propagandowe wymierzone w Zachód, szczególnie w Polskę. Dr Jan Wiśniewski zaznaczył, że bez zmian wewnętrznych w Rosji nie można liczyć na ustanie kłamliwej narracji historycznej płynącej z Moskwy.
Więcej na temat wtorkowej konferencji można przeczytać [tutaj].
radiomaryja.pl