Co z rewizją budżetu UE?
1 lutego w Brukseli odbędzie się nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej. Wiemy, że w programie zaplanowano rozmowy w sprawie śródokresowej rewizji Wieloletnich Ram Finansowych 2021-2027.
Planowanie siedmioletniego budżetu Unii Europejskiej zawsze cieszy się w Parlamencie Europejskim wielkim zainteresowaniem. To właśnie zatwierdzanie tych pieniędzy jest sztywną prerogatywą tej instytucji. Jeszcze przed finalnym głosowaniem bardzo często dochodzi do sporów na linii Parlament-Rada-Komisja, ale nie tylko. Europosłowie mają również swoje wizje i we frakcjach toczą burzliwe dyskusje w stylu „co na co”, więcej czy mniej elastyczności itp.
W przyszłym miesiącu rewizja wieloletniego budżetu. Ktoś może spytać, czy zasadnym jest robić o to tyle szumu? Przecież dzieje się to w ramach normalnej procedury, zgodnej z przepisami, a sprawa kopert narodowych omawiana była dużo wcześniej. Coś Europejczyków może jednak niepokoić. Np. przesłanie z Rady Europejskiej: „W związku z nieoczekiwanymi, bezprecedensowymi wyzwaniami, w tym rosyjską wojną napastniczą przeciwko Ukrainie, pandemią COVID-19 i rosnącymi stopami oprocentowania, należy wzmocnić długofalowy budżet UE, ponieważ znalazł się on pod presją (…). Długofalowy budżet UE wymaga wzmocnienia, aby mógł sfinansować nowe priorytety, w tym wsparcie dla Ukrainy i technologie strategiczne”.
Przypomnieć należy, że na unijnym szczycie w grudniu ubiegłego roku prezydenci i premierzy przeprowadzili szczegółową dyskusję nad schematem negocjacyjnym. Przewidywał on dodatkową pulę finansową w wysokości 64,6 mld euro, która miałaby zostać przeznaczona na nowe priorytety (m.in. 50 mld euro na Instrument na rzecz Ukrainy).
W związku z tym można postawić pytania: co oznaczałby brak rewizji? Z czego sfinansować nowe wydatki? W Unii są przecież konkretne zobowiązania, chociażby tak ważny dla Polski fundusz spójności.
Dawid Nahajowski, Bruksela/RIRM