Reguła nieprzedawnialności jest w mocy

Z dr. Ireneuszem Kamińskim, prawnikiem reprezentującym Rodziny Katyńskie
przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, rozmawia Marta Ziarnik

Trybunał w Strasburgu ma się zająć skargą katyńską po wakacjach. W ostatnim
wywiadzie dla "Naszego Dziennika" sygnalizował Pan, jakie są warunki ewentualnej
ugody. Strona rosyjska chce współpracować z Polską i Trybunałem?

– Zacznę od powtórzenia stanowiska, które zostało jasno wyrażone przez naszą
prawniczą piątkę (trzech Polaków oraz dwoje Rosjan) reprezentującą krewnych
ofiar zbrodni katyńskiej przed Trybunałem w Strasburgu. Po katastrofie
smoleńskiej, 20 kwietnia, wystosowaliśmy wspólne oświadczenie, którego adresatem
były odpowiednie władze rosyjskie. W piśmie tym apelowaliśmy, aby ta szczególna
sytuacja bliskości po katastrofie smoleńskiej – a więc sympatia i współczucie,
które można było zauważyć u zwykłych Rosjan – stworzyła podstawy do zamknięcia
wreszcie tego rozdziału. Domagaliśmy się dwóch wyraźnych działań strony
rosyjskiej, a mianowicie: pełnego odtajnienia całej dokumentacji katyńskiej oraz
pełnej rehabilitacji w sensie prawnym wszystkich niemal 22 tysięcy ofiar tej
zbrodni. Nasze oświadczenie zostało opublikowane w Rosji i Polsce przez wiele
mediów i rzeczywiście można było oczekiwać, że coś w sprawie katyńskiej ruszy.

Zwłaszcza że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew także wysyłał pewne
sygnały…

– Dokładnie. Prezydent Miedwiediew, który 18 kwietnia był na pogrzebie
prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii, powiedział przecież, że
obejmuje osobisty nadzór nad śledztwem katyńskim oraz nad sprawą rehabilitacji
ofiar zbrodni. Skoro prezydent takie słowa powiedział, można było się
spodziewać, że jest szansa, iż coś może się zmienić. Na początku czerwca
mogliśmy z kolei usłyszeć, że rosyjska Duma jest gotowa dokonać rehabilitacji
ofiar zbrodni z 1940 roku. Tyle że zaczęto mówić, iż byłaby to rehabilitacja w
sensie jedynie politycznym, a nie prawnym. Ja tego nie rozumiem. Jeśli jednak
miałbym się ponownie odnieść do wypowiedzi Konstantina Kosaczowa,
przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Dumy, to mogę jedynie powtórzyć, że
krewnych ofiar zbrodni katyńskiej satysfakcjonuje wyłącznie rehabilitacja mająca
wymiar prawny.
Były więc pewne obiecujące sygnały i informacje ze strony rosyjskiej. Ale były
też niedobre i niepokojące informacje oraz oświadczenia, m.in. przedstawiciela
rosyjskiej Głównej Prokuratury Wojskowej Siergieja Fridinskiego, który
oświadczył, że nie ma możliwości prawnej wznowienia postępowania katyńskiego,
ponieważ Katyń był przestępstwem "pospolitym", które przedawniło się po pięciu
latach, a zatem – jak twierdził – sprawa jest zamknięta.

Jedne deklaracje wykluczały inne.
– Tak. Można zatem powiedzieć, że mamy do czynienia z dwoma zupełnie odmiennymi
podejściami ze strony rosyjskiej. Z jednej strony gesty otwartości i gotowości
(choć nie do końca satysfakcjonujące), z drugiej zaś strony bardzo jednoznaczne,
mocne "niet".

Jak na apel o rehabilitację ofiar Katynia zareagowali Rosjanie?
– Oczekiwaliśmy decyzji, ponieważ to konkretne decyzje byłyby odpowiedzią na
naszą odezwę. Jednak do tej pory ich nie widzimy. Osobiście jestem w tej kwestii
pesymistą. Optymistą byłem przez krótki czas, gdy po 10 kwietnia widać było
pewne gesty ze strony Rosji i jej obywateli, m.in. w momencie gdy w czasie
najwyższej oglądalności telewizja pokazała film "Katyń", po którym rozpoczęła
się jakaś dyskusja w Rosji. Wtedy faktycznie miałem nadzieję, że coś się dzieje.
Obecnie jednak nie ma to dalszego ciągu. To jest smutne i rozczarowujące.
Wydawało się nam bowiem, że to, co się będzie działo po 10 kwietnia, jest
ostatnią, wyjątkową szansą na zakończenie sprawy katyńskiej w sposób
satysfakcjonujący dla krewnych ofiar. Dzisiaj widzę, że chyba jednak do
satysfakcjonujących decyzji rosyjskich nie dojdzie, a zatem Trybunał będzie
musiał wydać wyrok.

Korzystniejszym rozwiązaniem dla rodzin byłaby ugoda czy wygrana przed
Trybunałem?

– Ugoda nie jest celem samym w sobie. To jest jedynie konsekwencja pewnych
decyzji i rozstrzygnięć po stronie rosyjskiej. Od samego początku krewni ofiar
zbrodni katyńskiej domagali się ujawnienia całości dokumentacji katyńskiej oraz
rehabilitacji ich krewnych. Zatem jeśli te dwa postulaty zostałyby spełnione,
nie byłoby w ogóle skargi do ETPC. W takiej więc sekwencji należy rozpatrywać te
zagadnienia. To właśnie brak rehabilitacji i utajnienie dokumentów spowodowało
skargę. Jeśli teraz, w toku postępowania katyńskiego, zapadłyby te dwie
oczekiwane przez krewnych decyzje, skarga straciłaby sens, a zatem można byłoby
zakończyć postępowanie w drodze ugody. Podkreślam jednak raz jeszcze, że tylko i
wyłącznie po spełnieniu tych dwóch warunków.

Jakie konsekwencje będzie miał spodziewany wyrok Trybunału?
– Zakładając, że wyrok będzie wskazywał na naruszenie konwencji przez Rosję,
będzie on musiał być przez ten kraj wykonany. Zatem wyrok niczego nie zamknie,
jeśli chodzi o sprawę katyńską, a jedynie otworzy kolejny rozdział, a właściwie
kolejne rozdziały sprawy katyńskiej. Rosja będzie bowiem musiała ten wyrok
wykonać, a więc będzie musiała przeprowadzić skuteczne postępowanie. Skuteczne
postępowanie oznacza zaś odtajnienie m.in. dokumentacji i umożliwienie dostępu
do niej dla krewnych ofiar. Ponownie pojawi się sprawa rehabilitacji ofiar
zbrodni katyńskiej. A zatem nie będzie tak, że wyrok zakończy sprawę katyńską.
On ją w kolejnych rozdziałach dopiero rozpocznie.

Wspomniał Pan o tezie rosyjskiej Głównej Prokuratury Wojskowej, że nie ma
możliwości prawnej wznowienia postępowania katyńskiego, gdyż sprawa przedawniła
się po pięciu latach. Jak do tej kwestii ustosunkowuje się Trybunał w
Strasburgu?

– Otóż istnieje prawne pytanie o to, czy zbrodnie prawa międzynarodowego, te
najpoważniejsze – czyli zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i
zbrodnie ludobójstwa, podlegają przedawnieniu. W roku 1965 została przyjęta
konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie nieprzedawnialności tych trzech
zbrodni prawa międzynarodowego. I powstawało pytanie, czy tą regułą związane są
jedynie państwa, które podpisały tę konwencję, i czy reguła nieprzedawnialności
ma zastosowanie jedynie na przyszłość, a więc po roku 1965. Wyrok Trybunału Praw
Człowieka z 17 maja bieżącego roku w sprawie Wasilija Kononowa przeciwko Łotwie
ma potężne konsekwencje, ponieważ Trybunał powiedział, iż zasada
nieprzedawnialności zbrodni – akurat w tym przypadku zbrodni wojennej, którą w
1944 roku popełnił sowiecki partyzant Wasilij Kononow, istniała. Ta reguła
nieprzedawnialności obowiązywała więc już w roku 1944. Jeśli zatem istniała w
1944, istniała również w roku 1940. Czyli władze sowieckie, a później rosyjskie,
były zobowiązane taką regułą prawną się kierować, a więc nieprzedawnialność
zbrodni katyńskiej jako zbrodni wojennej powodowała, że istniał i istnieje
również obecnie obowiązek ścigania sprawców zbrodni katyńskiej – jeżeli takowi
jeszcze żyją. A żyli jeszcze na pewno w latach 90. Jeżeli żyłby jeszcze ktoś z
kluczowych wykonawców zbrodni katyńskiej, władze rosyjskie byłyby na mocy reguł
prawa międzynarodowego oraz reguły wynikającej z Europejskiej Konwencji Praw
Człowieka, którą Trybunał posłużył się w sprawie Kononow przeciwko Łotwie,
zobowiązane do jego ścigania.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl