A jednak jest wzorem dla młodzieży

Dla podkomendnych major „Łupaszko” był zawsze niekwestionowanym autorytetem. Komuniści robili wszystko, by nie pojawił się na kartach polskiej historii

Poczty sztandarowe, żołnierze, harcerze, kombatanci konspiracji niepodległościowej i ich rodziny pożegnali na cmentarzu Wojskowym na Powązkach majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaczkę”, wybitnego dowódcę partyzanckiego AK, straconego przez komunistów w 1951 roku. – To był człowiek wierzący i z Matką Bożą Ostrobramską szedł walczyć o wolność i Polskę. On miał w sercu słowa samego Zbawiciela: „Nie bójcie się tych, którzy ciało zabijają, ale duszy zabić nie mogą” – mówił podczas pogrzebu ks. prałat major Roman Wodyński, kapelan V i VI brygady wileńskiej AK. Idąc na śmierć, zachował się godnie. Wychodząc z celi, powiedział: „Koledzy, pamiętajcie, że giniemy za słuszną sprawę” – przypomniał Stanisław Krupa ps. „Nita”, współtowarzysz majora „Łupaszko” z celi X pawilonu więzienia MBP.

Rozpoczynający uroczystość gen. Stanisław Komornicki, reprezentujący Kapitułę Orderu Wojennego Virtuti Militari, przypomniał zabiegi komunistów, by bohaterski major został wymazany z pamięci potomnych. – Oto stoimy nad otwartą mogiłą żołnierza, który całe swoje życie poświęcił Polsce. Powinienem to powiedzieć, a przecież wszystko zrobiono, aby o tej sylwetce wspaniałego naszego bohatera narodowego zapomniano. Robiono wszystko, aby ta postać nie pojawiła się na kartach polskiej historii. Zrobiono wszystko, aby zatrzeć miejsce, gdzie prochy jego zmieszały się z polską ziemią i gdzie spoczywają jego szczątki – powiedział Komornicki podczas wczorajszego symbolicznego pogrzebu na cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Przypomniał on, że jednym z celów władz komunistycznych takiego postępowania było niedopuszczenie, aby „Łupaszko” stał się wzorcem do naśladowania dla polskiej młodzieży. – Dlaczego istnieje tak wiele lat Polska? Bo żyli tacy ludzie, tacy bohaterowie, tacy rycerze – dodał generał.

Obecny na pogrzebie Czesław Cywiński, prezes zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, przypomniał, że major Szendzielarz był szczególnie znienawidzony i groźny dla komunistów.

– Panie majorze, jesteśmy tu z panem. My, żołnierze Wileńskich Brygad, Powstańcy Warszawscy, żołnierze AK z całej Polski. Jakże mogło nas tu nie być? Panie majorze, rzadko który sądzony oficer miał osiemnaście wyroków śmierci. To znaczy, że ten każdy wyrok śmierci był ceną za walkę, za bohaterstwo, jakże okrutnie przeinaczoną – zauważył prezes. Zwrócił on uwagę, że oddziały AK na Wileńszczyźnie walczyły zwycięsko aż z trzema wrogami: wojskami niemieckimi, oddziałami partyzanckimi sowieckimi i korpusem litewskim specjalnie stworzonym do walki z polskimi zgrupowaniami wojskowymi.

O atmosferze w oddziale słynnego żołnierza AK opowiedziała podczas powązkowskich uroczystości Janina Smoleńska ps. „Jachna”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej AK, jedna z podkomendnych majora Szendzielarza. – Dla nas, podkomendnych, major „Łupaszko” był zawsze niekwestionowanym autorytetem. Darzyliśmy go pełnym zaufaniem i szacunkiem. Był dowódcą, który szybko podejmował decyzje. Takie, które niejednokrotnie zaskakiwały i wroga. W oddziale panowała dyscyplina oraz atmosfera wzajemnego zaufania, przyjaźni i serdeczności. Bo mieliśmy wspólny cel, który nas jednoczył. Chodziło o pełne odzyskanie niepodległości – zakończyła Smoleńska.

Pomnik ku czci „Łupaszki” poświęcił na cmentarzu ksiądz prałat major Roman Wodyński, kapelan V i VI Brygady Wileńskiej AK, po czym zgromadzeni odmówili wspólną modlitwę przy grobie. Przypomniał on wielkie spustoszenie w umysłach Polaków odnośnie do „żołnierzy wyklętych”. – Trzeba pod prąd iść i tłumaczyć ludziom, że to nie jest banda, ale bohaterowie. I właśnie dzisiaj jesteśmy tu, przy tym grobie, można powiedzieć pustym, wielkiego bohatera. Dlaczego on był taki odważny? Dlaczego nie bał się śmierci? Bo to był człowiek wierzący i z Matką Bożą Ostrobramską szedł walczyć o wolność i Polskę. On miał w sercu słowa samego Zbawiciela: „Nie bójcie się tych, którzy ciało zabijają, ale duszy zabić nie mogą” – dodał ksiądz prałat.

Na cmentarzu obecna była m.in. córka „Łupaszki” – Barbara Szendzielarz. Zwrócił na to uwagę Piotr Szubarczyk z gdańskiego oddziału IPN w rozmowie z nami. – Bardzo rzadko mówi się o losie dzieci tych zamordowanych oficerów AK. Wielu z nich urodziło się zresztą w komunistycznych więzieniach, tak jak Ewa Mincewicz, córka por. Lucjana Mincewicza, ps. „Wiktor”, który był zamordowany na Mokotowie tego samego dnia co „Łupaszko” – zaledwie 15 minut po nim. Według niego, inicjatorem symbolicznego pogrzebu majora „Łupaszki” jest Fundacja Żołnierzy Polski Walczącej. – Ale to był właściwie tylko sygnał, bo Światowy Związek Armii Krajowej i całe to środowisko, jak i środowiska żołnierzy Wileńskich i Nowogródzkich Brygad AK czekali tylko na takie hasło – podsumował Szubarczyk.


Jacek Dytkowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl