Miałem nadzieję, że skoro tak dużo na zachodzie Europy mówi się o wartościach europejskich, o demokracji, o tych wszystkich zasadach praworządności, o których ciągle jesteśmy pouczani przez Europę Zachodnią, to przecież z taką autorytarną Rosją nie będą chcieli pracować. Mogę jedynie o tym marzyć, ale realia ostatnich lat pokazywały, że tego argumentu używa się tylko wtedy, kiedy chce się uderzyć w państwa Europy Środkowej. Natomiast jeśli chodzi o Rosję, to tutaj są zupełnie inne standardy. Rosja nie musi być demokratyczna, ważne żeby dostarczała nośniki energii i kupowała technologie zachodnioeuropejskie, a to, że te technologie później są testowane na frontach Donbasu czy Ukrainy południowej, to już nie wszystkich na zachodzie Europy interesuje. To jest smutny obraz – podkreślił Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych, w środowym programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.