fot. https://pixabay.com/pl/

[Jestem w Kościele] Przywróćmy chlubę ortodoksji

Zamieszanie doktrynalne, jakie ma miejsce we współczesnym Kościele, można najkrócej określić mianem kryzysu ortodoksji. To niepopularne słowo kojarzy się dziś większości ludzi zdecydowanie negatywnie. Stało się wręcz epitetem, którym można uderzyć w przeciwnika. Tymczasem do ortodoksji w wierze powinniśmy dążyć, a określenie ortodoksyjnym powinno być dla nas chlubą.

Ortodoksja to inaczej mówiąc wierność doktrynie. Wspomniany negatywny wydźwięk można jednak zauważyć m.in. w definicji podanej przez Słownik Języka Polskiego: „Bezwzględne wyznawanie jakiejś doktryny i rygorystyczne przestrzeganie wszystkich jej zasad, norm”. Bezwględne i rygorystyczne – m.in. za pomocą takich słów przyprawiono ortodoksji gębę, a przecież ortodoksja rozumiana prawidłowo, oczyszczona z uprzedzeń, nie wydaje się szczególnie kontrowersyjna. Takie podejście jest naturalną i logiczną konsekwencją przyjęcia podstawowej prawdy wiary, że Bóg działa w Kościele i nie pozwala mu pobłądzić. Katolicka ortodoksja zasadza się zatem na ufności w Boże Słowo.

Współczesny problem z ortodoksją ściśle wiąże się z kryzysem prawdy i dyktaturą relatywizmu. Uznając ortodoksję, musimy jednocześnie uznawać przecież istnienie prawdy, której należy być wiernym, ale również jej przeciwieństwa, czyli herezji, a więc kolejnego niepopularnego stwierdzenia, które jakby wyparowało ze współczesnego słownika wielu ludzi Kościoła. Jednocześnie można powiedzieć, że współczesny świat jest paradoksalnie niezwykle ortodoksyjny, czyli wierny ustalonym przez siebie antychrześcijańskim zasadom, a kto usiłuje się im sprzeciwić – jak pisał Benedykt XVI – jest karany „społeczną ekskomuniką”.

Co szczególnie warte wspomnienia, ortodoksja nie ogranicza się jedynie do teorii. Przypomniał o tym ks. kard. Jospeh Ratzinger w jednym ze swoich najważniejszych dzieł – „Duchu liturgii” (które to dzieło, nota bene, powinno być lekturą obowiązkową dla mężczyzn przygotowujących się do kapłaństwa). Ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary zauważył tam, że pierwotnie ortodoksja nie oznaczała prawidłowej nauki, lecz „prawidłowy sposób oddawania czci Bogu i prawidłową formę uwielbienia”. Wysnuwa z tego wniosek, że nieuprawnione jest, współcześnie popularne, przeciwstawianie sobie ortodoksji i ortopraksji, a zatem mówiąc o ortodoksji, nie możemy zaniedbać ani jej aspektu teoretycznego, czyli właściwego nauczania, ani praktycznego, a więc prawidłowego wcielania go w życie, w tym odpowiedniego oddawania Bogu czci przede wszystkim w liturgii.

Musimy więc dążyć do tego, aby odczarować negatywny wizerunek ortodoksji, począwszy od języka. Mówiąc o biskupach czy kardynałach, coraz częściej, nawet w publicystyce katolickiej, uciekamy się do stwierdzeń zaczerpniętych z języka polityki. Usiłując streścić ich poglądy mówimy: prawicowy/lewicowy, konserwatywny/liberalny. Choć sam stosowałem nieraz tego typu określenia, to jednak dochodzę do wniosku, że powinniśmy skończyć z taką terminologią w kontekście Kościoła, który przecież nie powinien być sprowadzany do rzeczywistości politycznej. Wróćmy zatem do takich określeń, jak właśnie „ortodoksyjny” – co za tym idzie, np. ksiądz kardynał, który broni nauki Kościoła przed wypaczeniami, niech będzie przez nas nazywany nie konserwatywnym, lecz właśnie ortodoksyjnym, a analogicznie w drugą stronę. Przywróćmy chlubę ortodoksji.

Wojciech Grzywacz

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl