Unia Europejska dąży do zmiany w traktatach
Parlament Europejski zajmie się propozycją zmian unijnych traktatów. Zakładają one znaczą redukcję kompetencji państw członkowskich. We wtorek odbędzie się debata, a w środę głosowanie w tej sprawie.
Komisja Konstytucyjna Parlamentu Europejskiego przed miesiącem przyjęła raport, który zakłada radykalną zmianę traktów Unii Europejskiej – to 267 poprawek. Najniebezpieczniejsza z nich to zniesienie prawa weta w aż 65 obszarach.
– Ideą jest to, że oligarchiczne elity chcą rządzić, omijając głos ludzi. Stanowi to ryzyko przejścia raczej w stronę autokracji niż demokracji. Unia Europejska potrzebuje decentralizacji, a nie centralizacji – zauważył Jacek Saryusz-Wolski, poseł do Parlamentu Europejskiego z Prawa i Sprawiedliwości.
https://twitter.com/ecrgroup/status/1726267438310842527
Ponadto strategiczne dla państw kwestie: jak energetyka, polityka zagraniczna, polityka bezpieczeństwa, ochrona granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, przemysł i edukacja miałyby trafić do tzw. kompetencji dzielonych. Bruksela miałaby dzięki temu wpływ na decyzję państw.
– Pozbawienie polski tych kompetencji będzie bardzo złym rozwiązaniem – mówił Bogdan Rzońca, poseł do Parlamentu Europejskiego z Prawa i Sprawiedliwości.
We wtorek w Parlamencie Europejskim będzie debata na temat zmiany traktatów. Na środę zaplanowane jest głosowanie. Zmiany to priorytet Niemiec i Francji. Część rządów, w tym obecny polski rząd Zjednoczonej Prawicy, sprzeciwia się reformie.
– W konsekwencji doprowadzi to do pogłębienia różnic między państwami, bo państwa Unii Europejskiej z jednej strony ze sobą współpracują, ale z drugiej mają rozbieżne interesy – powiedział Andrzej Kosztowniak, poseł PiS.
Lider Platformy Obywatelskiej jeszcze trzy tygodnie temu twierdził, że zmiany traktatów w Unii Europejskiej nie są potrzebne.
– Moim zdaniem rewolucje ustrojowe nie są potrzebne Unii Europejskiej. Niezależnie od stanowiska francuskiego czy niemieckiego – wskazał Donald Tusk, lider PO.
Z kolei koalicjant Donalda Tuska, Krzysztof Śmieszek z Lewicy, jest zwolennikiem radykalnego zacieśniania relacji na Starym Kontynencie.
– Traktaty są po to, żeby od czasu do czasu zrobić przegląd i zastanowić się nad tym, czy Unia Europejska nie wymaga pewnego rodzaju korekt. Ja jestem z Lewicy i jestem zwolennikiem jeszcze bardziej posuniętej integracji – oznajmił Krzysztof Śmieszek.
Procedura zmian traktatów postępuje i nie jest niewykluczone, że jeszcze przyspieszy. Autorzy reform obawiają się, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu przyszłego roku nie będzie tak łatwo procedować zmian traktatowy. Tym bardziej, że już pojawiają się głosy nie tylko z Polski, iż inicjatywa jest zbyt daleko idąca.
– Dyskusja, która będzie się wokół tego rozwijać, być może ujawni strony przeciwne. Być może pokaże, że są jakieś alternatywne koncepcje wobec tak mocnej centralizacji i zmiany de facto istoty funkcjonowania Unii Europejskiej – zaznaczył dr Marcin Sienkiewicz, politolog.
Wątpliwości zgłaszają między innymi Dania i Szwecja, ale przede wszystkim to Europa Środkowo-Wschodnia ma się czego obawiać.
– Zmiana traktatów jest niemożliwa dla wielu państw: Polski, Słowacji, Czech, Węgier. Nie powinniśmy do tego dopuścić, bo za tym stoi ideologia liberałów, eurocentrystów i federalistów – akcentował Miroslav Radačovský, poseł do Parlamentu Europejskiego, poseł niezrzeszony.
Zastrzeżenia ma także prezydent Andrzej Duda. Głowa państwa domaga się poważnej debaty w Polsce na temat tego, co proponuje Bruksela.
„Dyskusja budząca coraz większe emocje w Polsce nie może pójść w tę stronę, że ten kto nie popiera zmiany jest zwolennikiem polexitu (…). Nie ma mojej zgody na takie stawianie sprawy” – powiedział Andrzej Duda.
Jeśli Parlament Europejski zagłosuje za reformą traktatów, to rozpoczną tzw. trilogi – konsultacje między Komisją Europejską, Radą Unii Europejskiej i Parlamentem Europejskim nad ostatecznym kształtem nowego prawa Wspólnoty. Następnie zgodę będą musiały wydać parlamenty krajowe, a w przypadku Polski także prezydent.
TV Trwam News