fot. https://www.facebook.com/AKSiMTorun

[TYLKO U NAS] Dr P. Basiukiewicz o wpływie lockdownu na dzieci i młodzież: Mamy podwojoną liczbę dzieci z depresją lub lękiem. Zmagamy się ze wzrostem objawów depresji o 25 proc., lęku o 20 proc. Ilość podejmowanych prób samobójczych wzrosła z kolei o 50 procent

Pojawiają się analizy, że mamy podwojoną liczbę dzieci z depresją lub lękiem. Zmagamy się ze wzrostem objawów depresji o 25 proc., lęku o 20 proc. w stosunku do czasów prepandemicznych. Ponadto mamy 120 proc. wzrost zaburzeń odżywiania, głównie anoreksji. Ilość podejmowanych prób samobójczych wzrosła z kolei o 50 proc. W samej Azji Południowej w 2020 roku zmarło 230 tys. dzieci w wieku 0-5 lat z powodu lockdownu, zerwania łańcuchów dostaw. Dodatkowo miało miejsce 90 tys. martwych porodów, a to jest więcej niż w 2019 roku. Dane za 2020 rok pokazują zatem, że mieliśmy ponad 300 tys. zgonów, których potencjalnie dało się uniknąć. Z kolei od początku pandemii zgonów przypisanych do COVID-19 na całym świecie u dzieci w wieku 0-9 lat mamy około 8 tysięcy – mówił dr Paweł Basiukiewicz, kardiolog, internista, podczas sympozjum „Oblicza pandemii” w Toruniu.

W minioną sobotę w murach Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu odbyło się sympozjum „Oblicza pandemii”. Jednym z prelegentów był dr Paweł Basiukiewicz, kardiolog, internista.

– Zacznijmy od tego, co spowodowało gwałtowne szkody, które pojawiły się nie tylko w Polsce, bo na całym świecie w trakcie pandemii COVID-19 mamy do czynienia z olbrzymimi szkodami pobocznymi. Jako analogię chciałbym powiedzieć dwa słowa o burzy cytokinowej. Jest to mechanizm biochemiczny, w jakim wirus zabija człowieka, powstaje zespół ostrej niewydolności oddechowej. To sytuacja, którą można przyrównać do gola samobójczego, czyli wirus już słabo replikuje i nie jest obecny w organizmie człowieka, natomiast reakcja zapalna mediowana przez cząsteczki białkowe, komórki odpornościowe wywołuje śmiertelny efekt: niszczy tkankę płucną oraz naczynia. W końcowym efekcie nie zabija nas wirus, tylko zabija nas własna odpowiedź zapalna. Pytanie brzmi, co spowodowało kryzys zdrowotny oraz społecznoekonomiczny na świecie? Czy był to wirus SARS-CoV-2, który niewątpliwie jest i choroba COVID-19, która niewątpliwie istnieje, czy reakcje na wirus, które zostały podjęte przez państwa na całym świecie, wzorując się na modelach prosto z Chin? – rozpoczął prelegent.

Dr Paweł Basiukiewicz odniósł się na początku prelekcji do tzw. środków niefarmaceutycznych.

– Środki niefarmaceutyczne to znane wszystkim maseczki, rękawiczki, fartuchy ochronne, ale także środki ochrony środowiska, środki oddziaływania środowiskowego, które polegają na tym, że atmosferę w pomieszczeniu traktujemy jakimś czynnikiem fizycznym np. promieniowaniem UV, które powoduje inaktywację wirusa. To także środki redukujące transport, czyli tzw. travel bany. Po prostu podróże zagraniczne były, a pewnych sytuacjach dalej są, redukowane. Zaliczamy do tej grupy także środki dystansowania społecznego. Kolejnym środkiem niefarmaceutycznym, który nie jest wymieniony przez WHO, są media, które od samego początku trwania pandemii odgrywają bardzo istotną rolę – mówił kardiolog.

Kluczowym elementem układanki podczas pandemii SARS-CoV-2 stały się środki dystansowania społecznego.

– Środki dystansowania społecznego to wszystkie środki, które są najbardziej dokuczliwe społecznie. Chodzi o izolację, kwarantannę, zamykanie szkół czy przedsiębiorstw oraz contact tracing, czyli śledzenie kontaktów. To są te wszystkie czynności wykonywane przez stacje Sanepidu, aby podczas prowadzenia śledztwa epidemiologicznego dojść do osób, które miały kontakt z osobą z pozytywnym testem – podkreślił gość sympozjum.

– Przed 2020 rokiem nie było żadnych analiz dot. kosztów efektywnych. Większość modeli stanowiły modele oparte na czysto teoretycznych rozważaniach. Jedynie 15 proc. modeli miało oparcie w danych z życia, danych empirycznych. 85 proc. modeli nie miało żadnego oparcia w danych i było czysto teoretyczne. My wdrożyliśmy lockdown na podstawie czysto teoretycznych rozważań, nie wiedząc, ile będzie nas to kosztować i nie zastanawiając się, czy to będzie opłacalne. Znając śmiertelność wirusa, która – według różnych metaanaliz – wynosi średnio na świecie półtora promila, czyli na tysiąc osób zakażonych umiera półtorej osoby. W każdej populacji wygląda to troszkę inaczej i prawdopodobnie w krajach wysokorozwiniętych jest ona trochę wyższa ze względu na to, że te społeczeństwa są starsze – dodał.

Dr Paweł Basiukiewicz podkreślił, że w przypadku pandemii SARS-CoV-2 spotkaliśmy się z niedoszacowanymi kosztami wprowadzenia lockdownu, jednocześnie przeszacowując benefity, które miały z niego wypłynąć.

– W różnych badaniach stwierdzono, że redukcja transmisji jest niewielka, natomiast szkody są bardzo duże. W ubiegły czwartek na izolacji i kwarantannie było łącznie 1,7 mln Polaków. To jest populacja Warszawy. Całą Warszawę zamknęliśmy w domach. Każdy siedział sam w domu i nie miał dostępu do lekarza, administracji, sklepu, apteki, a ponadto zaniknęły interakcje społeczne. To są szkody, które trudno policzyć, ale niewątpliwie wystąpiły – podkreślił internista.

– Efekt końcowy netto środków dystansowania społecznego jest niekorzystny. W przypadku kanadyjskiego lockdownu policzono, że w 2020 roku lockdown, który miał intencję zapobiegnięcia jednemu zgonowi z powodu SARS-CoV-2, iż poświęcono – w zależności od wyjściowych założeń – od 46 do 141 lat życia z innych przyczyn np. chorób onkologicznych czy chorób układu krążenia. Wliczyć w to trzeba także zgony, które będą spowodowane stratami ekonomicznymi. Trzeba powiedzieć, że pieniądze przekładają się na życie – zaakcentował.

Lockdown miał wpływ również na edukację.

– Koszty zamknięcia edukacji w USA i UE w 2020 roku wynosi 15 mln straconych lat życia dzieci, które mają deficyt edukacji. Polska przoduje w zamykaniu edukacji i jest jednym z krajów w Europie, które najdłużej miały zamkniętą edukację. W edukacji zastosowano środki, które są szkodliwe. Maski dla dzieci są niewątpliwie szkodliwe. Nie było żadnej analizy koszty-korzyść, badania kontrolowanego, w którym ocenilibyśmy, że maski dla dzieci są korzystne. Mamy natomiast dowody, że zarówno maski dla dzieci, jak i nauczanie zdalne są niekorzystne – powiedział dr Paweł Basiukiewicz.

Lockdown okazał się zabójczy dla dzieci i młodzieży.

– Pojawiają się analizy, że mamy podwojoną liczbę dzieci z depresją lub lękiem. Zmagamy się ze wzrostem objawów depresji o 25 proc., lęku o 20 proc. w stosunku do czasów prepandemicznych. Ponadto mamy 120 proc. wzrost zaburzeń odżywiania, głownie anoreksji. Ilość podejmowanych prób samobójczych wzrosła z kolei o 50 proc. – przytoczył prelegent sympozjom „Oblicza pandemii”.

– W samej Azji Południowej w 2020 roku zmarło 230 tys. dzieci w wieku 0-5 lat z powodu lockdownu, zerwania łańcuchów dostaw. Dodatkowo miało miejsce 90 tys. martwych porodów, a to jest więcej niż w 2019 roku. Dane za 2020 rok pokazują zatem, że mieliśmy ponad 300 tys. zgonów, których potencjalnie dało się uniknąć. Z kolei od początku pandemii zgonów przypisanych do COVID-19 na całym świecie u dzieci w wieku 0-9 lat mamy około 8 tysięcy. Trzeba podkreślić dodatkowo, że około 50 proc. tych zgonów nie było związanych bezpośrednio związanych z wirusem SARS-CoV-2 – mówił lekarz.

Zamknięcie przyczyniło się również m.in. do spadku ilości osób przyjętych do szpitali.

– Nie mamy żadnych wątpliwości co do tego, że izolujące społecznie interwencje niefarmaceutyczne doprowadziły do redukcji osób objętych opieką medyczną, zahamowały programy szczepień na całym świecie np. w Kongo. W 2019 roku w Kongo na skutek zerwania łańcuchów szczepień doszło do 6 tys. zgonów – głównie dzieci – z powodu odry. W 2020 roku w obliczu braku uzyskania immunizacji z powodu odry stanęło 120 mln dzieci. Nie wiemy, ile z nich zmarło – zaakcentował internista.

2020 rok był rokiem wzmożonej liczby zgonów pozaszpitalnych.

– W 2020 roku zanotowano w stosunku do 2019 roku wzrost liczby zgonów pozaszpitalnych o 77 tys., czyli o 47 proc. w miesiącach marzec-grudzień rok do roku. Te zgony miały miejsce głównie w kwietniu-maju, kiedy ludzie byli przestraszeni i bali się iść do szpitala, ale także w październiku-grudniu, kiedy było bardzo dużo COVID-19. Interwencje niefarmaceutyczne w celu ochrony przed zakażeniem działają tak, że jak pacjent jest zakażony, to ma natychmiast zablokowany dostęp do ochrony zdrowia – wskazał dr Paweł Basiukiewicz.

Lockdown w 2020 roku skutkował spadkiem liczby rozpoznanych chorób. Nie oznacza to, że choroby nie wystąpiły.

– Mieliśmy spadek liczby rozpoznanych zapaleń płuc o 32 proc., spadek liczby hospitalizacji z powodu zapaleń płuc w czasach epidemii wirusem wywołującym zapalenie płuc o 23 proc., spadek sumarycznej liczby ostrej niewydolności oddechowej i niewydolności oddechowej kodowanej pod innym numerem o 28 proc. w czasach pandemii wirusa, który wywołuje niewydolność oddechową – mówił prelegent.

– Spadek liczby porad POZ o 11,5 proc. Z danych oficjalnych wynika, że z porad POZ, które się odbyły, 80 proc. stanowiły teleporady. Gdyby wziąć to pod uwagę, to wyjdzie, iż liczba osób odwiedzających lekarza osobiście w 2020 roku stanowiła 15 proc. tego, ile było w 2019 roku – dodał.

Kardiolog przedstawił, co kryje się pod pojęciem zdrowia.

– Zdrowie to nie jest tylko zdrowie somatyczne, czyli tylko to, że nie mam zapalenia płuc, niewydolności serca i nie kuleję. Zdrowie stanowią trzy składowe: zdrowie somatyczne, zdrowie psychologicznoduchowe oraz zdrowie społecznoekonomiczne. Nie można na ołtarzu jednej choroby składać wszystkiego innego, szala się przechyli. Prawdopodobnie głównymi czynnikami szkodzącymi od 2 lat są izolujące społecznie środki niefarmaceutyczne, a konkretnie: izolacja, kwarantanna, masowe testowanie i contact tracing. Należy wyznaczyć mapę drogową, czyli harmonogram z nieodległymi punktami czasowymi, aby się tego pozbyć. Mówi o tym coraz więcej państw na świecie – powiedział dr Paweł Basiukiewicz.

Lekarz zwrócił uwagę, jak powinna wyglądać mapa wychodzenia z pandemii.

– W pierwszym punkcie bezwarunkowo powinniśmy znieść kwarantannę po kontakcie, bo jest to interwencja szkodliwa. Ponadto należy znieść przymus zasłaniania ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych, a na pewno zrobić to w szkołach. W drugim punkcie powinniśmy również – podobnie jak proponowało RPA – znieść izolację na osób bezobjawowych. Trzecim punktem jest skrócenie izolacji do 3 dni dla osób objawowych po pozytywnym teście oraz powrót do pracy po negatywnym wyniku testu – zaakcentował internista.

– Kolejnym elementem jest zaprzestanie raportowania testów pozytywnych u osób bezobjawowych i skąpoobjawowych. Nie obchodzi nas katar i drapanie w gardle. Obchodzą nas ciężkie przypadki. Następnym punktem jest zakończenie pomysłu śledzenia kontaktów. W przypadku szpitali trzeba zmniejszyć nacisk na ograniczenie transmisji, zaś zwiększyć na udrożnienie systemu. Trzeba pogodzić się z tym, że do części zakażeń dochodziło, dochodzi i będzie dochodzić w szpitalach. Szkody, jakie poczyniły się na skutek tego, że pacjenci nie mają dostępu do szpitali, są zbyt duże – podsumował dr Paweł Basiukiewicz.

radiomaryja.pl

drukuj