[TYLKO U NAS] B. Gosiewska: Podczas debaty w PE premiera Orbana wyzwano od „śmieci” i „Goebbelsów”. Robili to ci, którzy mają hasła wolności słowa i miłości na ustach

Najgorsza jest forma i inwektywy, jakim obrzucano premiera Orbana. Wyzywano go od „śmieci” i od „Goebbelsów”. To robili ci, którzy mają solidarność, wolność słowa i miłość na ustach. (…) Debata w sprawie Węgier, które są w zasadzie w rządzącej grupie parlamentarnej, to były wyzwiska i inwektywy, kłamstwa, nieprawdziwe oskarżenia, jakieś lewackie slogany – mówiła w czwartkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja europoseł Prawa i Sprawiedliwości Beata Gosiewska.

W środę Parlament Europejski przegłosował rezolucję, wzywającą do uruchomienia art. 7 traktatu UE wobec Węgier. Głosowanie poprzedziła  burzliwa dyskusja z udziałem węgierskiego premiera Wiktora Orbana, który bronił swoich racji na forum PE.

Sposób prowadzenia debaty i wulgarny język rozmowy w sprawie Węgier, w porównaniu m.in. do debaty na temat Grecji, jest bardzo znamienny – podkreśliła Beata Gosiewska.

– Najgorsza jest forma i inwektywy, jakim obrzucano premiera Orbana. Wyzywano go od „śmieci” i od „Goebbelsów”. To robili ci, którzy mają solidarność, wolność słowa i miłość na ustach. To było najbardziej smutne w Parlamencie Europejskim. Bardzo znamienne są te debaty w PE. Debata o przyszłości UE, która w zasadzie nie była debatą, z udziałem premiera Grecji, który pokajał się i starał się wykazać, że jest przywódcą europejskim, przebiegała w atmosferze wsparcia. Debata w sprawie Węgier, które są w zasadzie w rządzącej grupie parlamentarnej, to były wyzwiska i inwektywy, kłamstwa, nieprawdziwe oskarżenia, jakieś lewackie slogany – wskazała gość „Aktualności dnia”.

Podczas głosowania w sprawie Węgier podjęto decyzję, że nie będą wzięte pod uwagę głosy nieważne. Gdyby stało się inaczej, wniosek o uruchomienie art. 7 nie zostały przegłosowany. Jak oceniła europoseł PiS, UE wykorzystuje prawo w celu osiągnięcia określonych korzyści przez rządzącą grupę urzędników.     

– Sam sposób głosowania był bardzo pokrętny. Przypomnijmy, że ten art. 7 w sprawie Polski, kiedy większość rządząca w PE wiedziała, że może im się to głosowanie nie udać, bo nie ma większości, był inicjowany z poziomu Komisji. Natomiast teraz, od pewnego czasu w Parlamencie Europejskim wymyślono taką metodę, że ci, którzy się wstrzymują, te głosy wstrzymujące nie są liczone do puli osób głosujących. W UE od czterech lat prawo jest tylko narzędziem wykorzystywanym w bardzo pokrętny sposób, żeby rządząca grupa osiągnęła swój cel. To mi przypomina, niestety, metody z minionej, komunistycznej epoki, jakie były w Polsce – zaznaczyła Beata Gosiewska.

Postępowanie UE wobec Węgier, ale również Polski, pokazuje podwójne standardy tej instytucji i ma na celu zwalczanie politycznych oponentów – tłumaczyła polityk.

– Ciągnące się miesiącami w naszym przypadku procedury pokazują wielką hipokryzję Komisji Europejskiej i polityków europejskich. Pokazują, że to jest zwykła walka polityczna, wykorzystywanie instytucji KE i innych instytucji europejskich do brutalnego zwalczania tych, którzy myślą inaczej, do zwalczania przeciwników politycznych. Wiemy, że w PE w przyszłym roku w maju będą wybory. To już jest taki początek pokazywania i takiego napiętnowania. Wiemy też, że jesteśmy Europą Wschodnią, traktowaną w inny sposób. W UE są równi i równiejsi. Jednym rządzącym wolno wszystko, a nam nie wolno nic. Ustala się restrykcyjne zasady np. w różnych sprawach gospodarczych i rozlicza się wybiórczo jednych, a inni w tym czasie robią swoje – wskazała gość „Aktualności dnia”.

Oprócz głosowania nad uruchomieniem art. 7 wobec Węgier Parlament Europejski zadecydował również o poparciu projektu dyrektywy unijnej o prawie autorskim w internecie. Za tym dokumentem zagłosowało 438 europosłów. [więcej]

Europosłowie PiS opowiedzieli się przeciwko dyrektywie, czyli odwrotnie niż przedstawiciele PO, którzy sprzeciwili się tym samym również opinii samych internautów – zwróciła uwagę Beata Gosiewska.

– Pod pięknym hasłem ochrony praw autorskich wprowadza się takie, a nie inne rozwiązania i rzeczywiście głosowaliśmy przeciwko temu, natomiast polska opozycja ze strony Platformy Obywatelskiej, mimo tego, że wiedziała, iż użytkownicy internetu nie życzą sobie takiej dyrektywy, zagłosowała za tą dyrektywą. Rzeczywiście jest to cenzura prewencyjna, ale ja na wszystkie dyrektywy unijne i na tworzone prawo polecam patrzeć bardziej obszernie i bardziej w kontekście różnych innych wypowiedzi – akcentowała europoseł PiS.

W mojej opinii dyrektywa o prawie autorskim w internecie ma na celu skneblowanie ust użytkownikom internetu – powiedziała polityk.

– Ci, którzy mówią o wolności prasy, że niby jest łamana w Polsce, nagle głosują za wprowadzeniem cenzury prewencyjnej w internecie i pan poseł Boni jeszcze bezczelnie powiedział, że oni głosowali za, żeby był materiał wyjściowy, a będą zmuszać polski rząd, żeby w radzie zmienił niektóre zapisy – zaznaczyła Beata Gosiewska.

Całość rozmowy z europoseł Beatą Gosiewską w audycji „Aktualności dnia” można odsłuchać [tutaj].

RIRM

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl