Sama prawda o in vitro

Zwolennicy in vitro ukrywają wobec opinii publicznej niewygodne, szokujące
fakty o tej metodzie zapłodnienia pozaustrojowego. "Powodzenie" tej procedury w
postaci urodzenia dziecka okupione jest śmiercią wielu istnień ludzkich w fazie
rozwoju embrionalnego. Z czysto medycznego punktu widzenia technika in vitro
jest niebezpieczna i nieefektywna, jej późne następstwa mogą być bardzo groźne
dla zdrowia i życia następnych pokoleń.

Od wielu miesięcy toczy się w Polsce debata dotycząca uregulowania problemów
bioetycznych zawartych w podpisanej przez polski rząd dziesięć lat temu
Konwencji o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej wobec zastosowań
biologii i medycyny. Konwencja Bioetyczna zawiera szereg protokółów dodatkowych,
z których dwa: protokół 1 dotyczący zakazu klonowania człowieka i protokół 4 o
badaniach genetycznych dla celów leczniczych, mają kardynalne znaczenie dla
całości zagadnień związanych z ochroną godności i tożsamości istoty ludzkiej,
zwłaszcza w momencie jej powstania i wczesnych faz rozwoju. Decyzją Prezydium
Sejmu RP na obecnym posiedzeniu Sejmu przedstawione zostaną w pierwszym czytaniu
projekty ustaw o zasadach bioetyki w medycynie, w tym regulacje dotyczące
prawnych aspektów dopuszczenia stosowania technologii wspomaganego rozrodu (in
vitro) w Polsce. Zasadne jest więc przedstawienie Czytelnikom faktów, a nie
tylko populistycznych sloganów odnoszących się do in vitro.
W praktyce europejskiej przyjęte jest, że państwa mają prawo do znacznie
większej ochrony godności istoty ludzkiej niż regulacje zawarte w przepisach
Konwencji Bioetycznej. Rozwój biologii i medycyny, w tym inżynierii genetycznej,
umożliwił nieznaną dotychczas w historii ingerencję w godność i życie człowieka,
jak i w integralność genetyczną całej ludzkości. Zastosowanie biomedycyny
umożliwiające poznanie całego genotypu badanego człowieka rodzi poważne
zagrożenia dyskryminacją i stygmatyzacją konkretnej osoby ludzkiej, zwłaszcza w
stosunkach pracy, ubezpieczeń czy komercjalizującym się sektorze usług
zdrowotnych. Dzisiaj nawet najbardziej drastyczne ekscesy biomedyczne, jak
arbitralne niszczenie embrionów ludzkich, manipulowanie genomem ludzkim,
klonowanie czy dokonywanie selekcji bądź inne praktyki eugeniczne z braku
przepisów prawa w Polsce nie spotykają się z jakąkolwiek reakcją państwa.
Szeroko dyskutowana i komentowana w społeczeństwie kwestia zapłodnienia
pozaustrojowego in vitro przedstawiana jest przez liberalne środowiska i
sprzyjające im media w postaci sloganu: niepłodna (nieszczęśliwa) para małżeńska
podejmuje leczenie z wykorzystaniem procedury in vitro i otrzymuje długo
oczekiwane zdrowe dziecko.
Czy z takim hasłem można w ogóle dyskutować? Moim zdaniem, nie tylko można, ale
wręcz trzeba zabierać głos w tej sprawie. Żeby jednak taka debata miała sens,
opinia publiczna musi dokładnie wiedzieć, co naprawdę kryje się pod
hasłem-kluczem in vitro. Jakie są koszty tej procedury nie tylko w wymiarze
finansowym, ale również etycznym, moralnym czy ściśle medycznym? Kto i jak
wysokie ponosi koszty stosowania tej metody? Każdy powinien mieć bowiem dostęp
do pełnej wiedzy, bez przeinaczeń i fałszywych sformułowań, odartych z działań
PR, kreowanych zarówno przez środowiska liberalne, media, jak i przemysł
medyczny. Dopiero taka wiedza może być podstawą do wyrobienia sobie
odpowiedniego zdania na temat procedury in vitro.

Metoda nieskuteczna
Definicja opisująca niepłodność małżeńską w ciągu ostatnich kilkunastu lat
znacznie ewoluowała. Jeszcze kilka lat temu rozpoznanie: niepłodność małżeńska,
stawiano po co najmniej dwuletnim okresie diagnozowania i leczenia. Obecnie –
jak przypuszczam, wobec nacisków środowisk liberalnych i przemysłu medycznego
czy wręcz panującej mody – okres ten skrócono do jednego roku.
Przyczyny niepłodności małżeńskiej są wielorakie, a większość z nich podlega
skutecznemu leczeniu, co w efekcie prowadzi do naturalnego poczęcia i urodzenia
dziecka. Z badań opublikowanych przez prof. Davida Dunsona z Narodowego
Instytutu Zdrowia w Stanach Zjednoczonych wynika, że pary, które za namową
lekarzy szybko decydują się na procedurę in vitro, miałyby dużą szansę (do 80
proc.) na poczęcie drogą naturalną w ciągu następnych dwunastu miesięcy.
Leczenie niepłodnych par z wykorzystaniem naturalnych metod leczenia, w tym
naprotechnologii, pozwoliłoby znaczącej ich liczbie na poczęcie w naturalny
sposób i urodzenie dziecka. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ogłaszane najlepsze
wyniki skuteczności procedury in vitro nie przekraczają w zależności od kraju i
kliniki 30-35 proc. (z dziesięciu par uczestniczących w programie tylko trzy
mają szanse urodzić dziecko, a siedem odejdzie z kwitkiem), to widzimy wyraźnie,
że skuteczność tej rozreklamowanej szeroko metody jest niewielka.

In vitro nie leczy
Określenie "leczenie niepłodności" w zderzeniu z procedurą in vitro jest
nadużyciem. Niepłodna para nawet po urodzeniu dziecka w wyniku zastosowania
procedury in vitro nadal pozostaje niepłodna.
Procedura in vitro przebiega w kilku etapach, z których każdy ma poważne
konsekwencje.
Etap I – stymulacja jajników kobiety potrzebna do uzyskania kilku/kilkunastu
komórek jajowych. W tym celu podaje się kobiecie bardzo silne leki hormonalne po
to, aby zmusić jajnik do wytworzenia kilkunastu komórek jajowych. W naturze
dzięki specjalnym regulacjom hormonalnym jajnik wytwarza w trakcie cyklu
miesiączkowego kobiety z reguły jedną komórkę jajową. Taka stymulacja niesie ze
sobą ryzyko bardzo ciężkich powikłań.
Etap II – pobieranie komórek jajowych z jajnika kobiety. Następuje to
najczęściej w wyniku użycia technik operacyjnych, minimum techniki
laparoskopowej, czyli operacyjnej. Pobrane w ten sposób komórki przenosi się z
organizmu kobiety do próbówki laboratoryjnej. Etapy te mogą powodować ryzyko
powikłań medycznych w postaci tzw. zespołu hyperstymulacji jajników (często
oznacza to poronienia, ale także, w niektórych przypadkach, konieczność
wykonania operacji ratującej życie). Sam zabieg operacyjny pobrania komórek
również niesie za sobą ryzyko anestezjologiczne związane ze znieczuleniem. W
Polsce odnotowano zgon kobiety w trakcie procedury in vitro (Kraków, marzec 2003
r.). O innych powikłaniach zdrowotnych statystyki milczą.
Etap IIa – uzyskanie i przygotowanie plemników do połączenia z komórką jajową.

O ile samo uzyskanie plemników jest rzeczą prostą, o tyle już wyselekcjonowanie
odpowiednich plemników, zwłaszcza pochodzących od mężczyzn z upośledzoną
płodnością, niesie za sobą poważne problemy. Genetycy odkrywają coraz to nowe
zjawiska związane z jakością plemników i sposobem, w jaki natura "wybiera"
odpowiedni plemnik, który łączy się z komórką jajową. Okazuje się, że stosowany
w technologii in vitro wybór plemnika do zapłodnienia komórki jajowej w próbówce
jest słabo rozpoznany i opiera się głównie na jego właściwościach
morfologicznych. Taki przypadkowy dobór plemnika może być przyczyną wielu wad
genetycznych mogących wystąpić u dziecka. Genetycy stosunkowo od niedawna znają
zjawisko tzw. piętnowania rodzicielskiego. W naturze zapłodnienie – w
przeciwieństwie do zapłodnienia in vitro – wcale nie jest przypadkowe. Zazwyczaj
bowiem w nieznany nam do dzisiaj sposób plemnik, który łączy się z komórką
jajową, jest wybrany spośród milionów plemników.
Oprócz udowodnionej zwiększonej liczby wad genetycznych u dzieci urodzonych z
zastosowaniem metody in vitro niewiele wiemy o późnych następstwach metody w
dalszym rozwoju dziecka powstałego w wyniku procedury. Być może – a nie da się
tego wykluczyć – późne następstwa będą bardzo groźne dla zdrowia i życia
następnych pokoleń. Te hipotezy na dzisiaj znajdują potwierdzenie w badaniach
obserwowanych u zwierząt (owce, myszy).
Etap III – połączenie komórki jajowej z plemnikiem. Jest to proces czysto
mechaniczny. Do komórki jajowej wstrzykuje się plemnik (jedna z dwóch
stosowanych metod). Wobec ostatnich odkryć związanych z tzw. piętnowaniem
rodzicielskim związanym ze specjalnym, nieznanym do dzisiaj, mechanizmem doboru
gamet, nie jesteśmy w stanie przewidzieć następstw przypadkowości związanej z
procedurą in vitro. W naturze przypadkowość nie występuje.
Etap IV – inkubacja (namnażanie) zapłodnionej komórki jajowej w próbówce –
selekcja embrionów ludzkich. Po około 24-godzinnej inkubacji z zapłodnionej
komórki jajowej tworzy się embrion ludzki. Technologia in vitro przewiduje, po
zakończeniu tego etapu, wstępną selekcję embrionów. Te, które "na oko" pod
mikroskopem, mówiąc bardzo oględnie, nie wyglądają dobrze, podlegają eliminacji,
czyli zniszczeniu. Taka selekcja ma miejsce powtórnie po kolejnych godzinach
inkubacji. W jej wyniku wyodrębnia się embriony ludzkie, które, zdaniem
fachowców, nadają się do przeniesienia (transferu) do organizmu kobiety. W
skrócie można przyjąć, że 50-70 proc. embrionów ludzkich niespełniających
subiektywnych parametrów biologicznych jest zabijana.
Etap V – transfer embrionu z próbówki do organizmu kobiety. Po kilku dniach
inkubowane w próbówce embriony ludzkie wyselekcjonowane na poprzednich etapach
są gotowe do przeniesienia do organizmu kobiety. W warunkach polskich liczba
przygotowanych embrionów jest stosunkowo duża, np. z dziesięciu zapłodnionych
komórek jajowych zostają wybrane 3-4 embriony ludzkie, reszta jest niszczona. Z
tej grupy "zakwalifikowanych" embrionów ludzkich wybiera się, zależnie od
przyjętej technologii, 2-3 embriony ludzkie, które przenosi się do macicy
kobiety. Pozostałe zaś to tzw. embriony zapasowe, które mogą, ale nie muszą
zostać zamrożone w ciekłym azocie w celu ich późniejszego wykorzystania. Bywa,
że po wszczepieniu do macicy 2-3 embrionów ludzkich stosuje się tzw. aborcję
selektywną (np. niszczy się dwa embriony), aby uniknąć ciąży wielopłodowej.
Aborcja selektywna została wprowadzona stosunkowo niedawno, ale coraz częściej
bywa stosowana. Rodzi to pytanie – jak ma się aborcja selektywna do
obowiązującej w Polsce Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i
warunkach dopuszczalności przerywania ciąży? Jak to ma się do licznych
deklaracji polityków, niestety także prawicowych, o podstawowej normie i
obowiązku ochrony życia ludzkiego od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci?
Etap VI – kriokonserwacja – zamrożenie embrionu ludzkiego. Metoda ta polega na
szybkim zamrożeniu embrionów ludzkich niewykorzystanych w bieżącej procedurze in
vitro z użyciem ciekłego azotu (-195,8°C). W założeniu zamrożenie embrionu
ludzkiego jest procesem odwracalnym, ale doświadczenie uczy, że nie w każdym
przypadku. Co więcej, odpowiedź na pytanie, czy embrion ludzki przeżył, czy nie,
jest możliwa dopiero po rozmrożeniu. Na dzisiaj nie są znane statystyki
dotyczące przeżycia embrionów ludzkich w ciekłym azocie. Możemy jednak przyjąć,
że znaczna liczba zamrożonych embrionów po prostu obumiera.
Jednoznacznie trzeba stwierdzić, że powodzenie metody in vitro, czyli urodzenie
dziecka, okupione jest śmiercią wielu istnień ludzkich w fazie rozwoju
embrionalnego. Prawo do życia jest pierwsze wśród konstytucyjnych wolności i
praw osobistych, dlatego wszelkie wątpliwości powinny być rozstrzygane na rzecz
maksymalnej ochrony życia zgodnie z zasadą: "In dubio pro vita humana". Toteż
nawet ci, którzy wątpią w status embrionu ludzkiego, muszą postępować zgodnie z
etyczną odpowiedzialnością, aby pod żadnym pozorem nie zabijać człowieka. Nie
wolno w imię spektakularnych osiągnięć poświęcać życia innych ludzi, a zwłaszcza
tego najsłabszego, jakim jest dziecko w fazie rozwoju embrionalnego.

Niebezpieczna procedura
W listopadzie 2008 r. ukazała się publikacja Centrum Kontroli Chorób i Prewencji
w Atlancie (CDCP), które pełni funkcję głównego obserwatora występowania i
rozprzestrzeniania się chorób w świecie: "Badania wykazują, że wady wrodzone
występują częściej u dzieci drogą zapłodnienia pozaustrojowego (metodą in
vitro). Chociaż mechanizm ich powstawania nie jest do końca jasny, to pary
rozważające zastosowanie tej technologii powinny być informowane o występującym
ryzyku". Niektóre z tych wad to:
– Ciężkie wady serca – występują dwa razy częściej.
– Rozszczepy wargi i podniebienia – występują dwa-cztery razy częściej.
– Zarośnięcie przełyku – cztery-pięć razy częściej.
– Zarośnięcie odbytu – pięć-siedem razy częściej.
Stwierdzono, że u dzieci urodzonych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego
wykonuje się w pierwszych pięciu latach życia dwukrotnie więcej zabiegów
operacyjnych niż u dzieci poczętych w sposób naturalny. Co więcej, zdecydowanie
częściej u dzieci poczętych metodą in vitro (siedem razy częściej) występuje
prawdopodobieństwo pojawienia się ciężkiego nowotworu oka, jakim jest
siatkówczak. Dodając do tego fakt wielokrotnie częstszych ciąż wielopłodowych i
wcześniactwa u tych dzieci, trudno nie zauważyć w konsekwencji wielokrotnie
zwiększonego ryzyka nieprawidłowego rozwoju i skłonności do związanych z tym
chorób, z czysto medycznego punktu widzenia trudno ocenić tę procedurę jako
bezpieczną i efektywną.
 

Bolesław Piecha

Autor jest lekarzem, posłem na Sejm RP (PiS), w latach 2005-2007 był
wiceministrem zdrowia.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl