R. Patyra: Borussia to nie jest zespół, przed którym należałoby padać na kolana

Redaktor Rafał Patyra w wywiadzie z Redakcją Sportową Radia Maryja odniósł się do dzisiejszego meczu Legii Warszawa z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Wskazał on, że niekwestionowanym faworytem tego starcia będą goście z Niemiec, a klub z Warszawy powinien skupić się na pracy zespołowej, dzięki czemu może uniknąć kompromitacji.


– Czy Legia Warszawa ma szanse w starciu z Borussią Dortmund?

– Legia ma szansę, żeby uniknąć kompromitacji. Taką kompromitację zaliczyła wczoraj drużyna Celticu Glasgow, która przegrała 0-7 z Barceloną. Nie sądzę jednak, żeby piłkarze Legii wypadli aż tak mizernie i tak słabo. Dzięki temu cały śmiech europejskiej prasy skupi się na Szkotach. Zupełnie na serio mówiąc, nie spodziewam się specjalnie dużo po Legii. Trafiła do trudnej grupy, jest zespołem, który dawno w Lidze Mistrzów nie grał, który stara się ogarnąć, pozgrywać i wypracować własny styl gry. To wszystko nie jest łatwe, zwłaszcza, że zagrają dziś w osłabionym składzie. Takie ubytki, jakie są w newralgicznej formacji defensywnej w takim meczu, trochę może to budzić niepokój.

– W czym można upatrywać szans Legii w dzisiejszym starciu?

– Borussia wbrew pozorom to nie jest zespół, przed którym należałoby padać na kolana. Jest on oczywiście utytułowany, dużo bardziej doświadczony i dysponującymi zdecydowanie lepszymi indywidualnościami w składzie, ale podobnie jak Legia, na dziś jest jeszcze drużyną w rozsypce. Nie można powiedzieć, że to już jest zespół zgrany i świetnie funkcjonujący. Za dużo zmian było w lecie w Borussi – jak i z resztą też w Legii – aby już teraz ta drużyna wskoczyła na najwyższa półkę i grała melodię w najwyższej tonacji. W tym upatruję szansy dla Legii. Borussia z pewnością będzie przeważała i będzie częściej posiadała piłkę. Ale to nie jest zespół, w którym piłkarze rozumieją się w ciemno, nie będzie błyszczał, jeśli chodzi o mnogość akcji ofensywnych, w których będzie widać zgranie i znajomość poszczególnych piłkarzy. Oni też muszą nad tym pracować i ciągle muszą się zgrywać. Ten mecz oczywiście będą chcieli wygrać, ale nie spodziewam się jakiegoś parcia do wyniku typu 5-0 czy 6-0.

– Jakie jest największe zagrożenie ze strony Borussi?

– Na pewno trzeba uważać na Pierre-Emericka Aubameyanga. To jest najskuteczniejszy piłkarz Borussi. Gabończyk rywalizuje z Robertem Lewandowskim o koronę króla strzelców Bundesligi. Wiadomo, że jest bardzo szybki i jeżeli ktoś przy nim „przyśnie”, to może się zrobić niemiło.

– Zatem jak powinna się ustawić warszawska drużyna do tego spotkania?

– Trzeba uważać na to, żeby piłkarze Borussi nie mieli zbyt dużo swobody w środku pola, więc warto postawić już tutaj pierwsze zasieki i już tutaj wysokim pressingiem próbować z nimi grać. Nie odpuszczać, dużo biegać, dużo walczyć i z pokorą podejść do tego spotkania. Wtedy może być nieźle, ale na razie o dobrym wyniku nie myślmy. Myślmy o tym, żeby dobrze wykonać własną pracę, a jaki będzie wynik to będzie pochodna tej pracy.

– Z czego wynika słaba forma Legii Warszawa z początku tego sezonu?

– Legia jest drużyną, która mocno się różni od zespołu, który zdobywał mistrzostwo Polski. Nie ma już tam przede wszystkim Stanisława Czerczesowa, który potrafił wycisnąć z tych piłkarzy bardzo dużo i świetnie przygotować ich fizycznie. Miał on dobry kontakt z piłkarzami. Besnik Hasi na razie takiego kontaktu nie ma, ale oczywiście w futbolu najważniejsze są wyniki. Jeśli są wyniki, to i atmosfera w szatni jest też dobra. Tych wyników na razie w Legii nie ma. Jest oczywiście awans do Ligii Mistrzów, ale można mówić czy to był awans zdobyty na boisku, czy dzięki szczęściu w losowaniach, bo ci rywale nie byli najmocniejsi. Brakuje jeszcze chemii i poznania na linii trener-piłkarze-kibice. Brakuje Legii jakiegoś spektakularnego sukcesu np. urwania punktu faworytom w Lidze Mistrzów, albo wysokiego i przekonującego zwycięstwa w lidze. Legia wróci na właściwą ścieżkę i znowu będzie wygrywać, bo w Polsce odstawiła konkurencje na kilka długości. Teraz tylko pytanie, kiedy to się stanie? Im szybciej to się wydarzy, tym szybciej wrócą do równowagi i będzie im łatwiej radzić sobie z rywalami na krajowym podwórku.

– Tej chemii piłkarze-trener nie ma, wyników również nie. Należałoby zatem zwolnić Bensika Hasiego czy dać mu jeszcze czas?

– Na pewno nie zwolnić. To nie jest jeszcze ten moment. Dałbym mu spokojnie popracować do zimy, bo trudno na przestrzeni dwóch miesięcy racjonalnie ocenić trenera i jego pomysł na grę. Zwłaszcza, że dostał on nowy zespół, gdzie jest wielu nowych piłkarzy, a niektórzy z nich nie są przygotowani do gry, co widać po wystających brzuszkach. Jest to trener z zewnątrz. Nie zna naszych realiów, piłkarzy, nie do końca wie, jak przygotować zespół, który musi mecze o stawkę grać już na początku lipca. To wszystko było więc dla niego nowe. Myślę, że trzeba dać mu troszkę popracować. Przynajmniej do zimy. Umówmy się, te straty, które do zimy poniosą w Ekstraklasie, będą później do odrobienia dzięki systemowi, który obowiązuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak na Polskę, Legia ma naprawdę mocną kadrę, więc powinna sobie tutaj poradzić. Jeśli Hasi jest dobrym trenerem, to pół roku powinno mu spokojnie wystarczyć , aby się wgryźć w ten zespół i w realia naszej ligi, żeby to wszystko poukładać po swojemu, i żeby jego pomysł na grę było widać na boisku. Jeśli nie będzie go widać, to w zimie będzie można rozglądać się za nowym szkoleniowcem, ale nie wcześniej.

– Jaki jest realny możliwy cel Legii Warszawa w tej edycji Ligii Mistrzów?

– Każdy punkt i każda bramka. To by było coś i chyba na tym warto się skupić. Mówienie o tym, że trzeba powalczyć o trzecie miejsce i udział w Lidze Europejskiej, to oczywiście efektownie brzmi, ale może to nie mieć wiele wspólnego z prawdą i możliwościami Warszawian. To jest naprawdę silna grupa i nawiązanie rywalizacji nawet z takim Sportingiem Lizbona może być nieosiągalne. Dlatego mniej tych deklaracji na konferencjach prasowych i w strefie wywiadów, a więcej pokory, czynów i uczciwej pracy. Podejście w futbolu „PPP” zawsze się sprawcza, czyli praca, pokora i pasja. Warto w ten sposób do tego podejść. Nie nastawiać się na jakieś super wyniki, tylko ciekawą piłkarską przygodę. Należy podejść do tego z młodzieńczą pasją. Zagrać z Realem Madryt to jest marzenie każdego chłopca. Niech piłkarze skupią się na tym, aby cieszyć się grą, wspaniale przeżywać tę przygodę i dać z siebie tyle, na ile ich stać. Jeśli te prace domową odrobią solidnie i sumiennie, to nawet jeśli przegrają, to ani oni nie będą mieli do siebie pretensji, ani nikt z nas również.

Dziękuję za rozmowę.

Z red. Rafałem Patyrą rozmawiał Mateusz Antczak.

Redakcja Sportowa Radia Maryja

drukuj