fot. PAP/Rafał Guz

Politycy PiS: Wniosek o Trybunał Stanu dla prof. Adama Glapińskiego to hucpa polityczna

Wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa Narodowego Banku Polskiego to hucpa polityczna rządu Donalda Tuska. Ma ona przykryć podwyżki i niezrealizowane obietnice – przekonują politycy Prawa i Sprawiedliwości.

We wtorek do Sejmu ma trafić wniosek o postawienie prezesa NBP, prof. Adama Glapińskiego, przed Trybunałem Stanu. Posłowie koalicji rządzącej sformułowali w nim kilka zarzutów przeciw szefowi banku centralnego w związku z domniemanymi wykroczeniami. Wśród nich są m.in.: bezprawny zakup obligacji rządowych czy wprowadzanie księgowości w błąd.

Prezes NBP zaprzecza oskarżeniom. Zapowiedział on obronę swoich decyzji.

Była premier, europoseł Beata Szydło, podczas konferencji prasowej podkreśliła, że działania Koalicji 15 października pod wodzą Donalda Tuska są motywowane politycznie, ale jednocześnie uderzają w podstawy państwa polskiego.

– Sytuacja finansów jest obserwowana również przez siły zewnętrzne, również przez biznes, również przez przedsiębiorców, inwestorów. Destabilizacja tej sytuacji może bardzo poważnie odbić się na gospodarce Polski. To jest działanie nieodpowiedzialne. Widać, że ekipa, która w tej chwili rządzi w Polsce, jest w stanie wszystko zrobić, żeby tylko zadowolić fanatyczną część swojego elektoratu – zwróciła uwagę była premier.

W ocenie rzecznika PiS, Rafała Bochenka, działanie koalicji rządzącej jest przemyślane i celowe.

– To działanie, jakie ma tylko jeden cel – usunięcie prezesa, który stoi na straży polskiej złotówki. Celem nadrzędnym koalicji Tuska, pana Hołowni, pana Kosiniaka-Kamysza i pana Czarzastego jest to, aby w Polsce wprowadzić walutę euro. Oni się z tym nie kryją. Na drodze do tego stoi Narodowy Bank Polski – mówił rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.

Największa partia opozycyjna przekonuje, że wprowadzenie w obecnej chwili euro przyczyniłoby się do kolejnych podwyżek.

Sam prezes NBP, prof. Adam Glapiński, mówił, że Polska może być gotowa do przystąpienia do wspólnej waluty dopiero w momencie, gdy nasze PKB na mieszkańca dogoni bogatsze kraje Unii Europejskiej.

RIRM

drukuj