PiS chce uszczelnienia zakazu handlu w niedzielę

Prawo i Sprawiedliwość chce uszczelnić zakaz handlu w niedzielę. Sklepy, które otwierają się pod pretekstem świadczenia usług pocztowych, będą musiały wykazać, że ponad połowa ich przychodów pochodzi z tej działalności.

Ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta wprowadzano stopniowo od 2018 roku. Dzięki przepisom pracownicy sieci handlowych spędzają więcej czasu z rodziną.

– Jest to odzwierciedlenie przepisów działających w Unii Europejskiej. W większości krajów UE sklepy w niedzielę są zamknięte, a niedziela jest dniem dla rodziny – zauważył ekonomista Wojciech Gnat.

W ustawie są wyjątki. Otwarte mogą być m.in. kwiaciarnie, cukiernie, stacje paliw i punkty pocztowe. Ostatnią możliwość od dawna wykorzystuje sieć Żabka, która ominęła zakaz handlu „wprowadzając usługi pocztowe”. Teraz z tej furtki korzystają już prawie wszystkie największe sieci handlowe. To nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem – mówił szef handlowej „Solidarności” Alfred Bujara.

– Przez trzy lata mówiliśmy, że może dojść do takiej sytuacji, iż sklepy będą udawały placówki pocztowe – przypomniał.

Zakaz handlu nie obejmuje małych, rodzinnych sklepów. Był to ukłon w kierunku drobnych przedsiębiorców. Początkowo zyskiwaliśmy na tym – mówiła Beata Nowicka, właściciel sklepu w Bolszewie.

– Faktycznie mieliśmy dużo lepsze obroty w te niedziele, w które duże markety były zamknięte – zauważyła.

Obchodzenie prawa przez sieci handlowe ma uniemożliwić nowelizacja ustawy o ograniczaniu handlu w niedziele i święta. We wtorek sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny przyjęła do niego poprawki. Sklep będzie mógł być otwarty, jeśli będzie prowadził szeroko pojęte usługi pocztowe.

– Jeżeli działalność ta stanowi co najmniej 50 proc. miesięcznego przychodu ze sprzedaży – poinformował Janusz Śniadek, poseł PiS.

Przedsiębiorca miałby obowiązek wykazywania tego przychodu w specjalnej ewidencji. Polska Izba Handlu chwali uszczelnienie przepisów, ale jednak domaga się rozszerzenia katalogu osób, które mogłyby pracować w małych sklepach – mówił jej wiceprezes, Maciej Ptaszyński.

– Wyliczenie członków rodziny jest obecnie niekompletne, ponieważ nie obejmuje np. rodzeństwa, osób pozostających we wspólnym pożyciu, czyli prowadzących gospodarstwo domowe, dziadków, wnuków – wyjaśnił.

Przed drugim czytaniem projektu w Sejmie krytyki wobec przepisów nie szczędziła Platforma Obywatelska. Jej poseł, Piotr Borys, żądał całkowitego zniesienia zakazu handlu.

– Kilkadziesiąt tysięcy studentów straciło pracę, nie mogąc tak naprawdę dorabiać sobie właśnie w handlu w niedzielę – ocenił polityk.

Poseł złożył poprawki dotyczące likwidacji zakazu handlu oraz zagwarantowania dwóch wolnych niedziel w miesiącu. Przepisy skrytykował poseł Polski 2050 Mirosław Suchoń. Złożył dwie poprawki.

– Dwie wolne niedziele obowiązkowo dla pracowników w każdym miesiącu i dodatek 50 proc. najniższego wynagrodzenia (…), kiedy pracownik handlu będzie pracował w niedzielę – przedstawił Mirosław Suchoń.

Jan Szopiński z Lewicy przekonywał, że ustawa niszczy małe sklepy.

– Wiadomo, że raczej 1600 sklepów zginęło – wskazał polityk Lewicy.

Oskarżenia odrzuca Alfred Bujara. Jak mówił, przedstawiona liczba jest znikoma w porównaniu do lat poprzednich.

– 14 tys. w 2009 roku, w 2010 roku 26 tys. i można by to mnożyć. Polskie sklepy upadały od momentu, kiedy do Polski weszły hipermarkety – wyjaśnił Alfred Bujara.

Projekt po zgłoszeniu poprawek ponownie skierowany został do sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

 

TV Trwam News

drukuj