Niemieckie obozy w ustawie?
Stowarzyszenie Patria Nostra chce, by w znowelizowanej ustawie o kombatantach określenia „hitlerowskie” i „nazistowskie” obozy koncentracyjne zastąpić słowem „niemieckie”
Taki postulat wpłynął do sejmowej komisji polityki społecznej, która pracuje nad senacką nowelą ustawy o kombatantach. To reakcja na częste przypadki używania przez zagraniczne media, głównie niemieckie, fałszującego historię określenia „polskie obozy zagłady”.
Na obrady komisji, w celu wysłuchania opinii i uwag, zaproszono m.in. prezesa Stowarzyszenia Patria Nostra mec. Lecha Obarę i wiceprezes Janinę Luberdę-Zapaśnik. – Istnieje pilna potrzeba zmiany kilku aktów prawnych, nadania im prawdziwej treści, ponieważ np. określenie w obowiązującej ustawie o kombatantach obozów koncentracyjnych jako nazistowskie czy hitlerowskie jest eufemizmem, który ułatwia nierzetelnym mediom zakłamywanie historii – mówi mec. Obara. – Stąd nasza propozycja, by w ustawie obozy te nazwać, zgodnie z prawdą, niemieckimi obozami koncentracyjnymi – dodaje.
Potrzebę przyjęcia takiego zapisu uzasadniała również w swoim wystąpieniu przed komisją Janina Luberda-Zapaśnik. Jej słowa w tej sprawie mają szczególne znaczenie, bo jako dziecko razem z całą rodziną – rodzicami i czworgiem rodzeństwa – była więźniarką niemieckiego obozu koncentracyjnego w Potulicach. Z pięciorga rodzeństwa przeżyła tylko ona.
Luberda-Zapaśnik zwróciła posłom uwagę na poważny problem związany z odbywającymi się w Potulicach od 15 lat spotkaniami w ramach polsko-niemieckiego pojednania. Chodzi o używanie przez organizatorów wobec Polaków więzionych i eksterminowanych w obozie określenia „internowani”.
Wiceprezes Patria Nostra postuluje też przywrócenie historycznej nazwy niemieckiego obozu koncentracyjnego w Potulicach, która brzmiała Lebrechtsdorf.
Pojęcie „internowani” użyte w kontekście więźniów nie może nie szokować. „Przede wszystkim pragniemy podkreślić, że nie byliśmy internowani, jak sugeruje to nazwa uroczystości, ale więzieni przez okupanta niemieckiego” – pisze Luberda-Zapaśnik do burmistrza Nakła. Ten odesłał ją do dyrekcji zespołu szkół w Potulicach, wskazując ją jako głównego inspiratora i organizatora spotkań.
– Zdecydowaliśmy się użyć słowa „internowani” wobec obu nacji, aby nie urazić Niemców, którzy byli internowani i również cierpieli w obozie w Potulicach po wojnie. Również żeby nie zakłócać naszych dobrych relacji, jakie przez te lata spotkań udało się wspólnie stworzyć – twierdzi Jacek Kiersznicki, dyrektor zespołu szkół w Potulicach. W dalszej części rozmowy przyznaje jednak, że słowo „internowani” wobec polskich więźniów obozu zostało użyte „niefortunnie”. W liście do burmistrza Luberda-Zapaśnik przypomina, że połowę więźniów obozu stanowiły dzieci i młodzież, eksterminacja więźniów polegała na niewolniczej pracy. W obozowej ewidencji zgonów odnotowano 1297 osób, w tym aż 767 dzieci.
W Potulicach od 1941 r. do stycznia 1945 r. funkcjonował niemiecki obóz określony przez okupanta eufemistycznym mianem „przesiedleńczego”. Ale według kryteriów polskiej ustawy o kombatantach (liczba więźniów i ich śmiertelność) obóz ten spełnia wszelkie warunki dla określenia go koncentracyjnym. Postulaty stowarzyszenia posłowie przyjęli przychylnie. – Jestem dobrej myśli. Zwłaszcza co do losów propozycji dotyczącej zmiany nazwy obozów z „nazistowskich” na „niemieckie” – zapowiada poseł Jacek Świat (PiS).
Zrzeszające głównie prawników i byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych Stowarzyszenie Patria Nostra z Olsztyna w czerwcu wystosowało pisemny apel do polskich posłów, by zmienić nazwę obchodzonego 14 czerwca Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i zamiast określenia „nazistowskie” użyć słowa „niemieckie”.
– Niektóre zagraniczne media, używając sformułowania „polskie obozy zagłady czy koncentracyjne”, chcą je socjotechnicznie wbić do głów swoich czytelników czy widzów – mówi mec. Lech Obara.
Adam Białous