[NASZ WYWIAD] J. K. Ardanowski: Rolnicy wciąż mają zbyt mały udział w marży płaconej przez konsumenta. Obecne kierownictwo ministerstwa boi się podejmowania radykalnych działań w tej sprawie

Udział płacony rolnikom wciąż jest za mały w stosunku do marży końcowej płaconej przez konsumenta. Obecne kierownictwo ministerstwa boi się podejmowania radykalnych działań w tej sprawie – zaznaczył Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Mateuszem Rzepeckim. B. minister rolnictwa opowiedział m.in. o holdingu spożywczym, giełdzie rolnej, a także zasugerował większe otwarcie Ministerstwa Rolnictwa na rolników.

***

Holding spożywczy był pana sztandarowym projektem. Nie wszedł on jednak w życie. Jakie są szanse na jego powstanie?

Jan Krzysztof Ardanowski: Idea nie upadła. Chociaż państwo nie ma wielu możliwości gospodarczych na rynku, to z tego, co zostało, czyli spółek Skarbu Państwa, powinien powstać holding. Koncepcja, którą przedłożyłem, uległa pewnej modyfikacji, dlatego że zmieniło się ministerstwo, które to realizuje. Obecnie jest to Ministerstwo Aktywów Państwowych, ale pozostaje założenie, że szkieletem jest Krajowa Spółka Cukrowa. MAP finalizuje koncepcję. Liczę, że w ciągu najbliższych tygodni, może miesięcy, ruszy grupa spożywcza, która będzie podejmowała próbę stabilizowania najbardziej newralgicznych oraz trudnych do regulowania rynków. Cieszę się, że ta koncepcja idzie w zaplanowanym przeze mnie kierunku.

Projekt ten jest jeszcze z Panem konsultowany?

J. K. Ardanowski: Grzecznościowo. Podległość ministerstwa jednoznacznie określa, kto za to ponosi odpowiedzialność. Wiceminister aktywów państwowych, Andrzej Śliwka, jest osobą bezpośrednio nadzorującą. Spotykam się z nim, rozmawiamy, ale tylko na zasadzie pewnej podpowiedzi.

Wiosną ruszyła giełda rolna. Działa zgodnie z założeniami?

J. K. Ardanowski:Projekt jest jeszcze za mały. Obrót pszenicą w pierwszym roku, a od kilku miesięcy również żyta (mają być dołączane kolejne produkty), nie jest duży. Nie zakładałem, że przez giełdę będzie się odbywał ogromny przepływ transakcji dot. zboża. Nie każdy tego chce. Ale tam odbywają się rzeczywiste relacje między podażą a popytem i zasada ustalania obiektywnej ceny rynkowej jest bardzo dobra. Obojętnie, czy rolnicy będą sprzedawali swoje zbiory do sąsiedniego młyna, czy do mieszalni pasz, to będą mieli poziom wskaźnikowy ceny. Kwestia większego obrotu na giełdzie to kwestia kolejnych miesięcy, może lat. Przed nami ciężka praca, ale kierunek jest dobry.

Co jeszcze udało się Panu zrobić będąc ministrem rolnictwa?

J. K. Ardanowski: Mnie jest najtrudniej to wszystko oceniać, bo każdemu człowiekowi wydaje się, że zrobił więcej niż inni uważają. Oceniać powinni inni. Nie ma możliwości w krótkim wywiadzie opowiedzieć o wszystkich dziesiątkach podejmowanych przeze mnie inicjatyw. Niektóre były dla mnie szczególnie ważne. Przede wszystkim w zakresie sytuacji rynkowej wdrożyłem możliwości sprzedaży bezpośredniej z gospodarstw. Rolnik nie może być ograniczony w sprzedaży swoich produktów, jak to było przez lata, gdy producent rolny, pod groźbą kar, był skazany na pośredników. Rolniczy handel detaliczny wymaga zaradności, ale przepisy nie powinny jej krępować. Powinny być klarowne, z minimalnym poziomem kontroli, bo z żywnością żartów nie ma. W sprzedaż bezpośrednią włączyły się ośrodki doradztwa rolniczego, tworząc platformę sprzedażowo-zakupową Polski e-Bazarek. Około 20 tys. gospodarstw korzysta z takiej formy złożenia swojej oferty. Jest też wolna kwota od podatku – 40 tys. złotych. Powyżej jest podatek 2 proc., w którym bardziej chodzi o prowadzenie ewidencji sprzedaży. Wydaje mi się, że to dobry kierunek. Ważne też było, żeby Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który dysponuje dużym majątkiem, odgrywał aktywną rolę w organizowaniu rynku.

Był także pomysł powstania państwowego nabrzeża portowego do przeładunku produktów rolniczych.

J. K. Ardanowski: Tak, pozostawiłem założenie dwóch nabrzeży do przeładunku produktów rolniczych w Gdyni i Świnoujściu. Porty rolne są absolutnie niezbędne, żebyśmy mieli okno na świat. Jeśli obecnie chcemy eksportować zboże czy rzepak, to albo robimy to przez prywatne firmy mające swoje nabrzeże portowe, albo wywozimy produkt do portów niemieckich. Wsparciem dla portów Trójmiasta ma być multimodalny port wewnętrzny, który ma powstać koło Bydgoszczy. To wszystko jest w realizacji. Mam nadzieję, że nie zostanie to przerwane, choć docierają do mnie głosy, że kierownictwo KOWR zamierza się wycofać z tego ważnego dla polskiego rolnictwa projektu. Byłoby to z wielką szkodą dla polskich rolników. Z tego, że państwo będzie bezradne cieszyć się będą, zapewne, prywatne firmy „trzymające za gardło” rynek zbóż i innych nasion. Trzeba jednak zadać pytanie obecnym decydentom, czyj interes chcą chronić – producentów rolnych czy pośredników w handlu surowcami rolnymi?

Reagował Pan również na pojawiające się zagrożenia. Susze czy problem producentów jabłek z 2018 r. były istotnymi punktami podczas Pana pracy w Ministerstwie Rolnictwa.

J. K. Ardanowski: Reagowałem bardzo szybko na różne nieszczęścia klimatyczne, które się pojawiały. Susza w 2018 i 2019 r. była dramatyczna. Pomoc, jakiej rząd udzielił w tych dwóch latach rolnikom opiewa na 4,5 mld złotych. Oczywiście sypały się terminy, pojawiały się problemy. Tego zawsze należy się spodziewać, ale cała należność została rolnikom wypłacona.

W 2018 r. zbiory jabłek przemysłowych były niespotykane w historii – ok. 5,5 do 6 mln ton jabłek, przy średnich zbiorach poniżej 3 mln. Przetwórcy zaoferowali cenę do 10 gr za kilogram jabłek. Jednocześnie pojawiała się kpina ze strony właścicieli zakładów przetwórczych, głównie niemieckiej firmy Deller, która rządzi na rynku, że „chłopi przyjdą, sprzedadzą za 10 gr i jeszcze w rękę pocałują”. Wtedy podjąłem decyzję, żeby skupić część jabłek z rynku, przetworzyć to na koncentrat i w ten sposób podnieść cenę jabłka na rynku. Firma, która chciała taki skup przeprowadzić, nie była w stanie obsłużyć dużego kredytu skupowego, bo nie dysponowała takim majątkiem, dlatego poręczyliśmy jej kredyt obrotowy, bo przecież podjęła się realizacji działania ważnego dla sadowników, wynikającego z polityki państwa chronienia dochodów polskich producentów rolnych. Ona wywiązała się ze swoich zobowiązań, natomiast miała poważne kłopoty finansowe spowodowane zmową zniszczenia firmy, działaniami, które miały nie dopuścić do przeprowadzenia skupu. Kwestia dotyczyła ok. 500-600 mln zł. Kto je dostanie: czy rolnicy-sadownicy, czy pośrednicy? Dzięki mojej decyzji pieniądze dostali polscy sadownicy. Stąd atak na firmę prowadzony przez część polityków i pracowników instytucji państwowych, w tym ludzi z kierownictwa KOWR. Były w to zaangażowane również służby specjalne. To sprawa, która kładzie się cieniem na zobowiązania państwa wobec prywatnej firmy, która pomogła rządowi w rozwiązaniu problemu nadwyżki żywności.

A czego nie zdążył Pan zrealizować?

J. K. Ardanowski: W dalszym ciągu udział płacony rolnikom jest za mały w stosunku do marży końcowej płaconej przez konsumenta. Rolnicy są tutaj bardzo pokrzywdzeni. Pracują, a niewiele im z tego zostaje. Bardzo wiele polskich firm przetwórczych lekceważy rolników. Wolą sprowadzać surowce z zagranicy. Reagowałem w sposób zdecydowany. Minister nie ma możliwości wstrzymania importu, zamknięcia granicy, ale publikowałem listy podmiotów, które kupują z zagranicy, a nie chcą kupować od polskich rolników. Może to wpłynie na ich zmianę myślenia i sprawi, że konsumenci będą wiedzieli, kto oszukuje Polaków. Jeżeli obecne kierownictwo ministerstwa nie będzie podejmowało radykalnych działań dla poprawy sytuacji rynkowej producentów rolnych, sądząc, że dochody rolnicze można trwałe zwiększać jakimiś dotacjami, a nie wynagrodzeniem za rolniczą, ciężką pracę, to będą protesty rolnicze i rolnicy będą coraz bardziej rozczarowani władzą.

Rolnicy jednoznacznie krytykowali nominację Grzegorza Pudy na stanowisko ministra rolnictwa. Zaznaczali m.in., że Pan był rolnikiem, natomiast minister Puda będzie urzędnikiem.

J. K. Ardanowski: Nie jest tak, że ministrem rolnictwa musi być rolnik. Wielu z tych, którzy zarządzali rolnictwem nie było rolnikami. Jednak, jak sądzę, jeżeli ktoś nie czuje sposobu myślenia rolników – ich duszy, wrażliwości, twardego stąpania po ziemi, nieufności czy też przywiązania do ziemi oraz szacunku do własności prywatnej – to nie będzie dobrym ministrem rolnictwa. Jeżeli ktoś rozumie złożoność rolnictwa, jak skomplikowane są tam mechanizmy, jakie są powiązania między poszczególnymi działami rolniczymi, to o wiele mniej głupot i błędów popełni. Przykładem jest tzw. „Piątka dla zwierząt”. Pomysłodawcy ustawy, ci którzy ją próbowali „przepchnąć” przez Sejm, w tym ówczesny poseł, obecny minister Grzegorz Puda, mówili, że dotyka to tylko części rolnictwa. Nie, dotyka je całe. Ta ustawa uderzyłaby w całe rolnictwo, tak ciężko walczące o utrzymanie kurczących się dochodów. Wszystko jest ze sobą powiązane.

Muszą zrozumieć to przede wszystkim osoby wysoko postawione w łańcuchu produkcji żywności.

J. K. Ardanowski: Brak wiedzy o powiązaniach w rolnictwie, lekceważenie innych, a koncentrowanie się tylko na własnej branży, niestety, dominuje u wielu szefów najważniejszych firm w polskim sektorze rolnym. Nawet tak prosta zależność, jak między produkcją roślinną, np. surowców paszowych, a produkcją zwierzęcą, jest kwestionowana. Całkiem serio powiedział największy w Polsce producent drobiu, właściciel całego łańcucha od jaja, pisklęcia, do eksportu mięsa, że on „ma gdzieś”, co będą uprawiali polscy rolnicy, bo pilnuje swojego interesu, a ten żąda śruty sojowej GMO z Ameryki i nie chce białka krajowego, bo jak nie, to sobie sprowadzi paszę z zagranicy. To jest nieszczęście, że managerowie poszczególnych sektorów nie czują związku całego rolnictwa. Jednak decydenci odpowiedzialni za politykę państwa, w tym minister rolnictwa, powinni być mądrzejsi od wszystkich partykularnie widzących swoje interesy i powinni widzieć, że rolnictwo jest systemem naczyń połączonych. Mam nadzieję, że minister Puda będzie to rozumiał. Nie należy dla świętego spokoju ustępować. Nie czułem się i nie byłem urzędnikiem do spraw rolnych, tylko rolnikiem, któremu niezbadane wyroki Opatrzności pozwoliły zostać ministrem odpowiedzialnym za rolnictwo. To są całkowicie różne motywacje i priorytety. Rolnictwo to superważny dział gospodarki, który jest istotny dla całego społeczeństwa. To nie partykularny interes chłopów.

Patrząc przez pryzmat zmiany na stanowisku ministra rolnictwa, jakie są nadzieje, że będzie lepiej?

J. K. Ardanowski: To bardzo trudne pytanie. Uniknę oceny mojego następcy. Byłoby to niegrzeczne i łamałoby niepisaną umowę „gentlemen’s agreement”, mówiącą, że ministrowie odchodzący i obecni nie krytykują się wzajemnie, tym bardziej, że wiedzą o sobie bardzo wiele. Ze znanych mi ministrów rolnictwa tylko Krzysztof Jurgiel obraża innych, nieobiektywnie oceniając m.in. mnie, wcześniej w sposób obraźliwy traktując ministrów z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie będę reagował na zaczepki osoby, która ma jakieś problemy z osobowością i logicznym myśleniem. Kierując się zasadą odpowiedzialności za swoje decyzje, z których, oczywiście, mogę się tłumaczyć, nie chcę reagować na nikczemne obelgi ze strony osób, które może same powinny wytłumaczyć się ze swego postępowania. Dlatego też nie będę komentował ministra Grzegorza Pudy. Życzę mu sukcesów, bo, jak sądzę, jego sukcesy będą sukcesami polskiego rolnictwa. Jedyne, co mogę mu sugerować, to większe otwarcie na środowiska rolnicze i wiejskie, więcej konsultacji, uzgodnień, bo trudno sobie wyobrazić, że ktoś może zarządzać rolnictwem przy niechęci do rolników, przy strachu przed nimi. Jeżeli ktoś myśli, że może narzucić prawo dla rolników bez akceptacji z ich strony, to się głęboko myli. Przykładem jest tzw. Piątka dla zwierząt, która stworzyła wielki mur między rolnikami a Prawem i Sprawiedliwością. Prawo musi być tworzone we współpracy z tymi, których będzie dotyczyło. Tylko w dialogu jest możliwość rozwiązania problemów.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

radiomaryja.pl

drukuj

Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl