fot. PAP/Zofia Bichniewicz

M. Przydacz w TV Trwam: Wystąpienie R. Sikorskiego było rozmową kwalifikacyjną, jeśli chodzi o stanowisko komisarza europejskiego

To wystąpienie było swoistą rozmową kwalifikacyjną dla Radosława Sikorskiego w jego celach, jeśli chodzi o obejmowanie stanowiska komisarza w Unii Europejskiej. Minister Sikorski ma większe ambicje, niż być tylko europosłem. Myślę, że chce być komisarzem. Bez względu na to, jaką tekę miałby objąć, chce być jednym z najważniejszych – stwierdził Marcin Przydacz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister spraw zagranicznych oraz były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, w czwartkowym programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.

Minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, wygłosił w czwartek exposé dotyczące polskiej polityki zagranicznej. Marcin Przydacz ocenił jego wystąpienie bardzo krytycznie.

– Uważam, że Radosław Sikorski stracił szansę na zaprezentowanie celów i priorytetów polityki zagranicznej. Skoncentrował się na wywołaniu emocjonalnej wojenki politycznej, co w towarzystwie ambasadorów z całego świata, którzy reprezentowali swoje rządy w Sejmie i przysłuchiwali się tej debacie, spowodowało negatywny odbiór Polski. To nie jest dzień i miejsce, aby wszczynać polityczne awantury, a dzisiaj minister Sikorski swoimi prowokacyjnymi działaniami chciał taką awanturę wywołać – ocenił gość „Polskiego punktu widzenia”.

W exposé szefa polskiej dyplomacji było mało konkretów, za to wiele zarzutów wobec poprzedników.

– Uważam, że Radosław Sikorski wybiórczo potraktował naszą politykę. To, co nam się udało, przyporządkował sobie jako swój sukces. Chwalił się, że Polska dzisiaj jest bezpieczna, bo są wojska amerykańskie, bo są wojska natowskie. Kto to wszystko załatwił? Załatwił to prezydent Andrzej Duda i rząd Prawa i Sprawiedliwości. (Radosław Sikorski – radiomaryja.pl ) chwalił się, że jesteśmy bezpieczni energetycznie. Przypomnę, że (…) jego kolega, wicepremier Waldemar Pawlak, podpisywał długoletnie kontrakty uzależniające nas od gazu rosyjskiego, a dzisiaj Sikorski chwali się Baltic Pipe i LNG Terminal w Świnoujściu, które są efektem zabiegów i działań naszych rządów. Nie chodzi tylko o krytykę, bo pewne rzeczy oczywiście można poddawać różnym opiniom, natomiast dzisiaj minister Sikorski miał przedstawić plan na najbliższy rok – co będzie robił, jakie ma cele. Niewiele się dowiedzieliśmy w tym zakresie – zwracał uwagę poseł PiS.

Szef MSZ mówił, że nadrzędnym celem jest bezpieczeństwo Polski. W tej kwestii ze stanowiskiem ministra zgadza się prawicowa opozycja, natomiast pojawia się pytanie, jak Radosław Sikorski zamierza o nie dbać.

– Tego się już za bardzo nie dowiedzieliśmy – zaznaczył były wiceminister spraw zagranicznych.

Jednocześnie Radosław Sikorski podkreślał konieczność współpracy opozycji z rządem w kwestiach bezpieczeństwa państwa polskiego. PiS jest tego samego zdania, co wielokrotnie podkreślał już od momentu przejęcia władzy przez obóz polityczny Donalda Tuska i jego koalicjantów.

– Jeżeli minister Sikorski przychodzi dziś i smaga dzisiejszą opozycję, i krytykuje prezydenta, a wcześniej mówi: „Musimy współpracować ponad podziałami”, to która twarz ministra Sikorskiego jest prawdziwa? Ta, która prezentuje się propaństwowo, czy ta politycznego polemisty, walczącego o swoją karierę w Europie? Myślę, że to dziś wybrzmiało. To wystąpienie było swoistą rozmową kwalifikacyjną dla Radosława Sikorskiego w jego celach, jeśli chodzi o obejmowanie stanowiska komisarza w Unii Europejskiej – mówił Marcin Przydacz.

Jeśli przewidywania gościa „Polskiego punktu widzenia” okażą się prawdziwe, to być może stanowią one wyjaśnienie tego, że Radosław Sikorski, w przeciwieństwie do innych ministrów z Koalicji Obywatelskiej, nie startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

– Minister Sikorski jako człowiek, który myśli o sobie, że jest ulepiony z nieco innej, lepszej gliny niż przeciętny Polak, ma większe ambicje, niż być tylko europosłem. Myślę, że chce być komisarzem. Bez względu na to, jaką tekę miałby objąć, chce być jednym z najważniejszych – stwierdził były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP.

Sama polityka zagraniczna w wydaniu Koalicji 15 października jest zdaniem prawicowej opozycji fatalna. Warto wspomnieć w tej kwestii chociażby masowe odwoływanie ambasadorów czy krytykę spotkania Andrzeja Dudy z kandydatem na prezydenta USA, Donaldem Trumpem, przez obóz rządzący. Sami przedstawiciele gabinetu Donalda Tuska całkowicie ignorują amerykańskich Republikanów podczas swoich wizyt w USA.

– To jest bardzo zła polityka (…). W naszym interesie jest prowadzenie polityki tak, aby mieć jak najlepsze relacje z Ameryką bez względu na to, kto nią rządzi. Jeżeli to będą Demokraci to dobrze, jeśli Republikanie – to też dobrze. Tak to robił prezydent Duda od 2015 roku. I Obama, i Trump, i Biden byli w Warszawie, spotykali się i podejmowali ważne decyzje dla naszego bezpieczeństwa – zwrócił uwagę gość „Polskiego punktu widzenia”.

Niepokojące z punktu widzenia bezpieczeństwa jest też stwierdzenie Radosława Sikorskiego, że Polska może współpracować w przyszłości z „Rosją nieimperialną”. Marcin Przydacz przypomniał, że Donald Tusk i Radosław Sikorski w czasie swoich poprzednich rządów współpracowali już z imperialną putinowską Rosją.

– Realizowali „reset”, uzależniali nas od rosyjskiego gazu. W imię czego? W imię przypodobania się partnerom zachodnim, bo tamci tego oczekiwali – podkreślił poseł PiS.

Zdaniem polityka słowa ministra spraw zagranicznych o ewentualnej współpracy z Rosją w przyszłości mogą stanowić sygnał dla Berlina i Paryża, że szef polskiej dyplomacji nie jest „rusofobem” i będzie popierać kompromisowe rozwiązanie wojny na Ukrainie, czyli oddanie Moskwie zagarniętych przez nią ziem.

– Nie można dopuścić do sytuacji, w której odda się jakieś kawałki terytoriów innych państw w ramach nowo pojętej polityki appeasementu – „dajmy troszkę terytorium bestii , być może się uspokoi”. Nie, nie uspokoi się. Pożre i będzie przygotowywała się do następnych operacji. Im bliżej granic natowskich, tym dla nas byłoby to bardziej niebezpieczne  – zwrócił uwagę były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP.

Najważniejszym wątkiem czwartkowego wystąpienia Radosława Sikorskiego było poruszenie tematu debaty ws. rozszerzenia granic Unii Europejskiej. Władze w Brukseli uzależniają je od zmiany traktatów na takie, które odbierają wiele istotnych praw i kompetencji państwom członkowskim na rzecz Komisji Europejskiej.

– Kiedy kilka miesięcy temu wskazywaliśmy (także w debatach sejmowych), że w Unii Europejskiej trwają prace nad zmianą traktatów po to, aby doprowadzić do dalszej centralizacji Unii Europejskiej, do jej federalizacji, do dominacji dużych państw nad średnimi, wtedy rząd Platformy mówił: „PiS ma znowu jakieś eurofobiczne myśli, nic takiego nie ma miejsca”. Dziś Radosław Sikorski wprost mówi (zanim te negocjacje się na dobre rozpoczęły): „(…) Jeżeli będzie trzeba, zgodzę się na odejście od prawa weta, zgodzę się na odejście od jednomyślności” – mówił były wiceminister spraw zagranicznych.

Zaznaczyć trzeba, że powyższy cytat nie jest dokładnym przytoczeniem wypowiedzi Radosława Sikorskiego, ale – jak wskazał Marcin Przydacz – przekazuje on rzeczywisty sens słów ministra.

– Tak należy to rozumieć – stwierdził poseł PiS.

Zdaniem polityka to, że szef polskiej dyplomacji stwierdził, iż obecna sytuacja traktatowa nie wymaga zmian, stanowi zaledwie „listek figowy” zasłaniający prawdziwe intencje obozu rządzącego.

– Jasnym jest, że Niemcy i Francuzi dążą do tej zmiany i jeszcze narzucają pewnego rodzaju szantaż emocjonalno-geopolityczny, mówiąc: „Jeśli chcecie rozszerzenia, (…) musicie się zgodzić na to, aby nie było jednomyślności, bo nie może być tak, że jakieś jedno państwo typu Polska będzie nam, Niemcom, Francuzom – dużym gospodarkom, blokować nasze plany i nasze decyzje” – zaznaczył gość „Polskiego punktu widzenia”.

Jednomyślność obowiązuje obecnie w sprawach polityki bezpieczeństwa, polityki zagranicznej czy kwestii granic.

– Nie możemy się zgodzić, żeby ponad naszymi głowami decydowano o sprawach naszego bezpieczeństwa – podkreślił Marcin Przydacz.

Odejście od jednomyślności jest w ocenie polityka niebezpieczne nie tylko dla Polski, ale dla całej Unii Europejskiej.

– Jeśli państwa poczują, że są dominowane przez inne, to będzie to rozsadzać wewnętrznie Unię Europejską, bo każdy chce być traktowany na w miarę równych, partnerskich zasadach – powiedział poseł PiS.

Nie tylko Polska prawica nie chce likwidacji zasady jednomyślności. W całej Europie rosną w siłę stronnictwa konserwatywne.

Prawo i Sprawiedliwość dąży do tego, żeby Polska mogła się rozwijać w Unii Europejskiej będącej „Europą Ojczyzn”. Wbrew temu, czym straszy Donald Tusk, główna partia opozycyjna nie dąży do „polexitu”.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl