fot. PAP/EPA

Kryzys w relacjach polsko-ukraińskich. Chodzi o ultimatum, jakie Warszawie postawił Denys Szmyhal dot. odblokowania granicy

Dwa lata po tym, jak Rosja pokazała całemu światu swoje imperialne oblicze, relacje polsko-ukraińskie przeżywają kryzys. Idzie za nim ultimatum, jakie Warszawie postawił premier Ukrainy, Denys Szmyhal. Po 24 lutego 2022 roku Polska stała się jednym z głównych dostawców uzbrojenia i pomocy humanitarnej dla wschodnich sąsiadów.

Przed dwoma laty Polacy pomogli na masową skalę uchodźcom z Ukrainy. Otworzyli domy, portfele i serca. Rząd zdecydował o wydaniu numerów PESEL i przygotował pomoc socjalną. Reprezentowaliśmy interes Kijowa na całym świecie – przypominał prezydent Andrzej Duda.

– Zabiegaliśmy o budowę jak najszerszej międzynarodowej koalicji wsparcia dla Ukrainy oraz nakładanie surowych sankcji na Rosję – podkreślił prezydent.

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki byli wśród pierwszych przywódców wolnego świata, którzy udali się do bombardowanego Kijowa już 16 marca 2022 roku.

– To jest walka o nas wszystkich, to jest walka o cywilizację – stwierdził 16 marca 2022 r. Jarosław Kaczyński.

Polska broń jechała na Ukrainę od pierwszych dni wojny. Dostarczyliśmy Ukrainie czołgi, myśliwce i karabiny. Prezydent Wołodymyr Zełeński dziękował za tę pomoc w Warszawie.

– Witaj Warszawo, witaj Polsko, wielki narodzie Polski! – mówił podczas wizyty w naszym kraju w kwietniu 2023 roku.

Ulice ukraińskich miast były obwieszone plakatami polskich polityków. Relacje polsko-ukraińskie osiągnęły niespotykany dotąd poziom. Nie trwało to jednak długo, a dr Bogdan Pliszka, politolog, zauważył, że Kijów lekceważył polskie oczekiwania.

– Ukraińcy uznali, że my jesteśmy do tego, żeby dawać, a oni od tego, żeby brać. My jeszcze na dodatek mamy dawać i niczego w zamian nie oczekiwać – ocenił ekspert.

Najpoważniejszą osią sporu okazały się ukraińskie plony. Po zgodzie Komisji Europejskiej zaczęły one wjeżdżać w sposób nieograniczony do Unii Europejskiej, a zwłaszcza do Polski. Rząd PiS zdecydował o jednostronnym zamknięciu granicy. Kijów w odpowiedzi pozwał nas do Światowej Organizacji Handlu.

– Niektórzy z naszych przyjaciół w Europie grają naszą solidarnością w teatrze politycznym, robiąc ze sprawy zboża dreszczowiec. Wydaje się, że grają na siebie, a w rzeczywistości pomagają przygotować scenę dla aktora z Moskwy – powiedział we wrześniu 2023 r. ukraiński przywódca.

Andrzej Duda nie pozostawił słów Wołodymyra Zełenskiego bez odpowiedzi.

– Tonący brzytwy się chwyta. Rzeczywiście tonący chwyta się wszystkiego, czego się da. Trochę to jest taka sytuacja, jak dzisiaj między Polską a Ukrainą – stwierdził prezydent RP.

Większość polskiej klasy politycznej uważa, że relacje z Ukrainą wciąż są bardzo dobre.

– Relacje polsko-ukraińskie w szerszej perspektywie czasowej są najlepsze w historii – ocenił prezydencki doradca, Błażej Poboży.

– Nigdy w historii nie mieliśmy tak dobrych relacji. Jak ma pan bliskie relacje z kimś, to ma pan i trudne momenty – powiedział poseł Paweł Kowal z KO.

Spór o zboże trwa jednak do dziś. Rolnicy protestują w całej Polsce. Blokują granice z Ukrainą, w tym przejścia kolejowe. Prezydent Wołodymyr Zełenski na wczoraj zaprosił rząd premiera Tuska na spotkanie przy granicy. Delegacja z Kijowa się pojawiła, choć z Warszawy nikt nie przybył (zresztą Donald Tusk jasno powiedział, że nie zamierza się teraz spotykać z władzami Ukrainy). Premier Ukrainy, Denys Szmyhal stawia Polsce ultimatum, żądając odblokowania granicy do 28 marca.

– Ukraina zastrzega sobie prawo do stosowania środków odwetowych na przejściach granicznych – oznajmił szef ukraińskiego rządu.

Na 28 marca zaplanowane jest w Warszawie wspólne posiedzenie rządów Polski i Ukrainy. Jeszcze przed tym, co mówił Denys Szmyhal, Donald Tusk powiedział, że protest rolników ma głębokie uzasadnienie.

– Chcę bardzo wyraźnie podkreślić – ja to wiem, to nie jest tylko moja intuicja – protestujący rolnicy w Polsce nie są antyukraińscy – podkreślił polski premier.

Politolog, dr Aleksander Kozicki, zauważył, że świadomie podjęta została próba powiązania protestujących rolników z postawą antyukraińską i to rząd zyskuje na takim postawieniu sprawy, bo odwraca ono uwagę od postulatów, jakie są adresowane właśnie do rządu.

– Jest to nic innego, jak robienie wody z mózgu obywatelom, dlatego że wypycha się podstawowy problem, który nie jest rozwiązywany – wskazał ekspert.

Rolnicy, ale i wszyscy Polacy, zdają sobie sprawę, co grozi nam ze Wschodu, kto jest agresorem, a kto ofiarą – zaznaczył politolog, dr Marcin Adamczyk.

– Polacy są narodem rozsądnym. Wiedzą, że Rosja jest głównym wrogiem – zaznaczył dr Marcin Adamczyk.

To właśnie Rosja jest dla Polski największym zagrożeniem.

TV Trwam News

drukuj