fot. pixabay.com

Kontrowersje wokół unijnego systemu handlu emisjami ETS

Komisja Europejska chce przenieść 30 procent wpływów z systemu handlu emisjami ETS do unijnego budżetu. Polska nie zgadza się na to rozwiązanie, ponieważ w ten sposób straciłaby olbrzymią część środków potrzebną na transformację energetyczną.

W Unii Europejskiej forsowane są nowe mechanizmy związane z pakietem klimatycznym. Tym razem Komisja Europejska chce, by 30 proc. środków z opłat za emisję dwutlenku węgla trafiało wprost do unijnego budżetu. Obecnie całość pieniędzy zostaje w kasach państw członkowskich na transformację energetyczną.

– Nie możemy się zgodzić na to, aby dokonać w tej chwili zmian, które pogłębią tę niekorzystną tendencję, bo to odbije się nie tylko na budżetach państw członkowskich, ale ostatecznie na obywatelach – wskazał wiceminister klimatu i środowiska, Ireneusz Zyska.

Nasza energetyka jest w około 70-ciu procentach oparta na węglu. Aby wypełnić cele klimatyczne wytyczone przez UE Polska do 2040 roku będzie musiała wydać na transformację energetyczną ok. 900 mld złotych. Nasz przestarzały system potrzebuje tych pieniędzy – podkreśla poseł do PE, Bogdan Rzońca.

– Żeby budować farmy wiatrowe, fotowoltaikę, odnawialne źródła energii i wielkim wysiłkiem od wielu lat to robimy. Jeśli nam zabiorą te 25 procent, to o tyle mniej pieniędzy będziemy mieć na takie programy, jak „czyste powietrze” czy „czysta woda” – podkreślił Bogdan Rzońca.

Duża część środków, oprócz programów ekologicznych, trafia do przemysłu energochłonnego, co przekłada się na rekompensaty cen energii. To są działania, których ostatecznie beneficjentami są obywatele. Brak środków z handlu emisjami w polskim budżecie na transformację odbije się na i tak już wysokich cenach prądu – oceniła prof. Halina Kruczek-Pawlak.

– Mogą to wtedy tylko z podatków od ludzi wydostać, co przeniesie się na wzrost cen energii elektrycznej – mówiła prof. Halina Kruczek-Pawlak.

Pomysł został zgłoszony przez Komisję Europejską w ramach projektu rewizji unijnego budżetu na lata 2021-2027. Bruksela chce wyciągnąć pieniądze, ponieważ rosną koszty obsługi długu zaciągniętego na potrzeby utworzenia funduszu na KPO. Z kolei Polska potrzebuje więcej pozwoleń na uprawnienia do emisji CO2, których ceny dyktują rynki europejskie. W tym momencie Polska traci podwójnie – analizuje poseł do PE Zbigniew Kuźmiuk.

– Ceny pozwoleń rosną. My potrzebujemy ich bardzo dużo. Nasze przedsiębiorstwa wydają bardzo dużo na ten cel, a teraz okazuje się, że te pieniądze nie mogą pójść na ekologię w naszym kraju, tylko pójdą w jednej trzeciej do unijnego budżetu – podkreślił Zbigniew Kuźmiuk.

Obecnie jedna tona CO2 kosztuje około 90 euro. W trakcie wprowadzania mechanizmu jedna tona kosztowała zaledwie 5 euro. Ingerencja Komisji Europejskiej w kolejne kompetencje państw członkowskich może skończyć się dalszymi spekulacjami na rynku handlu emisjami.

– Wtedy organy unijne będą zajmowały się kwestią ścigania naszych przedsiębiorców, którzy korzystają z tego typu emisji. Jeżeli my pozostawimy taką kompetencję w ramach prawa UE, a nie państw członkowskich, to organy unijne będą rozszerzać swoje kompetencje, tak jak dotychczas we wszystkim to robiły – wskazał prawnik dr Michał Skwarzyński.

Podział środków z ETS jest klasycznym podatkiem, zatem każde zmiany w kwestiach podatkowych muszą zapadać zasadą jednomyślności, która wynika z traktatów unijnych. Poseł do PE Zbigniew Kuźmiuk nie wyklucza machinacji ze strony Komisji Europejskiej.

– Swoista opłata środowiska. Środki na ETS przeznaczane są na poprawę czy finansowanie ochrony środowiska, więc można traktować te wpływy jako opłatę środowiskową i wtedy już jednomyślności nie potrzeba – powiedział Szymon Szynkowski vel Sęk, minister ds. europejskich.

Temat przeniesienia wpływów z ETS do unijnego budżetu znajdzie się w agendzie rozpoczynającego się w czwartek posiedzenia Rady Europejskiej.

TV Trwam News

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl