fot. By https://www.synodalerweg.de/, © 2021 Deutsche Bischofskonferenz und ZdK - https://www.synodalerweg.de/, Fair use, https://en.wikipedia.org/w/index.php?curid=68059413

[FELIETON] Fałszywe równouprawnienie

17 maja w kilkudziesięciu niemieckich kościołach kobiety będą głosić homilię. Gwoli ścisłości – będzie się to działo na katolickich Mszach świętych w katolickich świątyniach – przynajmniej teoretycznie. To realizacja jednego z postulatów tamtejszej drogi synodalnej i zarazem już czwarta tego typu akcja organizowana w Niemczech.

Co charakterystyczne, pomysłodawcy tej akcji (przy wsparciu dużej części niemieckich księży biskupów) nie widzą problemu w obowiązujących normach prawa kanonicznego. Ignorują nawet napomnienia Stolicy Apostolskiej, która to za pośrednictwem ks. kard. Arthura Roche, prefekta Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przypomniała, że „niedopuszczalnym jest, aby w świadomości wspólnoty chrześcijańskiej dochodziło do nieporozumień dotyczących formy i tożsamości kapłana, który jako jedyny może działać «in persona Christi capitis» na niwie sakramentalnej”. Zwrócono również uwagę, iż kapłan na mocy święceń reprezentuje Chrystusa. Ks. kard. Arthur Roche w liście do przewodniczącego niemieckiego Episkopatu napisał również, że niemożność głoszenia homilii przez świeckich nie jest wyrazem nierówności między ochrzczonymi, lecz chodzi w tym o „uznanie, że istnieją rozróżnienia dokonane przez Ducha Świętego, który stwarza różne charyzmaty, które są odrębne i wzajemnie się uzupełniają”. Prefekt watykańskiej dykasterii zwrócił też uwagę, że wyłączność głoszenia homilii przez kapłana w celebracji wszystkich sakramentów należy rozumieć na płaszczyźnie sakramentalnej, a nie tylko funkcjonalnej, gdyż jest to „działanie strukturalnie i nierozerwalnie związane z działaniem sakramentalnym, za które, zawsze na mocy sakramentu święceń odpowiada wyświęcony szafarz”.

Postulat równouprawnienia kobiet i mężczyzn w Kościele rozumianego jako dopuszczenie pań czy to do głoszenia Słowa Bożego, czy wręcz święceń kapłańskich nie jest czymś nowym. Takie głosy mają dużą siłę przebicia na zachodzie, a Niemcy są krajem, który przoduje w takich niekatolickich pomysłach. Zwolennicy fałszywie pojętego równouprawnienia kobiet są obecni również w Polsce. Warto prztoczyć tu publicystkę „Tygodnika Powszechnego” Zuzannę Radzik, która ostatnio zasłynęła za sprawą swojego wpisu dotykającego po części omawianego tematu. Przy okazji Wielkiego Czwartku napisała, że drażni ją ten dzień. Wymieniła sporo powodów, począwszy od najbardziej absurdalnego, czyli procesji wejścia jako manifestacji patriarchatu. Dlaczego? Ano dlatego, że ministranci „od najstarszego do najmłodszego uroczyście wchodzą do kościoła”. Straszne, prawda?

Dalej Zuzanna Radzik wytacza już z pozoru poważniejsze argumenty. „Nie wierzę w ostatnią wieczerzę jako posiłek bez kobiet, ani w to że ustanowiła nam męskie, hierarchiczne kapłaństwo, które znamy. Nie starcza mi nie tyle wiary, co wyobraźni. Jej uczestnikom też by jej pewnie nie starczyło”. Co tam Objawienie zawarte w Ewangeliach, które mówią jednoznacznie, że podczas ostatniej wieczerzy kobiety nie były obecne. Mimo, że Pan Jezus mógł je zaprosić, bo nie miał oporów w łamaniu ówczesnych względów kulturowych, także odnośnie traktowania kobiet, to do wieczernika ich nie zaprosił. Co tam niezmienne nauczanie Kościoła, potwierdzone w sposób definitywny przez papieża Jana Pawła II, który stwierdził, że święcenia kapłańskie kobiet są niemożliwe. Pani Radzik w to wszystko nie daje wiary, a potem jeszcze przewiduje, że ktoś po takich słowach zaneguje jej katolicyzm. No i niestety ma rację, bo takie poglądy po prostu nie są katolickie.

Żeby tego było mało, pod postem dziennikarki „Tygodnika Powszechnego” obok komentarzy uznania autorstwa księży mających problemy z ortodoksją pojawił się wpis lansowanej przez media „przyjaciółki Jana Pawła II” Anny Karoń-Ostrowskiej, która stwierdziła, że od dawna czuje podobnie i cytując: „Od kilku lat w Wielki Czwartek przygotowujemy sobie w domu uroczystą kolację miłości i przyjaźni”. Ta wypowiedź w parze z postem Zuzanny Radzik dobitnie pokazują, że forsowana przez to środowisko wizja Kościoła stawia w centrum emocje i uczucia, nie zważając na głoszone przez Kościół nauczanie. Liczy się tylko osobiste spełnienie i tak samo rzecz się ma z dążeniem do tzw. emancypacji kobiet w Kościele. Chrystus i Jego słowa są wykorzystywane, aby realizować swoje ambicje. To naprawdę krzywdzące dla kobiet, kiedy uważa się, że dopiero otwarcie dla nich drogi do kapłaństwa je dowartościuje. Tymczasem jak mówił niedawno papież Franciszek – zamiast skupiać się na tym, czego kobiety w Kościele nie mogą, należy zastanowić się jak w Kościele przejawia się ich geniusz. W tym celu przypomniał tzw. zasadę maryjną, która właściwie ukazuje niepowtarzalną rolę kobiety, a którą najpełniej ukazała Matka Najświętsza. W myśl tej zasady Maryja, mimo że nie jest apostołem i nie dzierży żadnego urzędu, stoi u początków Kościoła, opiekuje się Nim i jest Jego Matką. To olbrzymia rola, którą przez wieki niejako kontynuują kobiety, m.in. wychowując swoich synów do kapłaństwa, ucząc służby i wrażliwości na słabych i potrzebujących, czuwając przy Chrystusie, nawet gdy opuszczają Go następcy apostołów i wreszcie będąc Mu doskonale posłusznym w myśl słów „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. To o wiele ważniejsze i odpowiedzialne zadanie niż się może wydawać.

Wojciech Grzywacz/RIRM

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl