Pogrzeb Polaków zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów w lesie koło Lubyczy Królewskiej (czerwiec 1944 r.), fot. AIPN/przystanekhistoria.pl

Dr L. Popek z IPN: Proces pojednania polsko-ukraińskiego będzie trwał tak naprawdę do końca świata

Proces pojednania będzie trwał tak naprawdę do końca świata. Zasypywanie „dołów nienawiści” będzie trwało wiele lat. To nie jest jednorazowy akt. Wspaniale się porozumiewamy na gruncie najniższym. Rozmawiamy z Ukraińcami, sprzątamy razem cmentarze. Mówimy o historii. Oni to rozumieją, oni ubolewają. Są nawet szczere łzy – mówił dr Leon Popek, historyk, zastępca dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, prezes Towarzystwa Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej w Lublinie oraz badacz Rzezi Wołyńskiej.

11 lipca obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa Dokonanego przez Ukraińskich Nacjonalistów na Obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Dzień ustanowiono w rocznicę apogeum mordów na Polakach, tzw. krwawej niedzieli. W tym roku jest to szczególna, bo 80. już, rocznica tych tragicznych wydarzeń.

W związku z tym rodzą się pytania o wyjaśnienie zbrodni i oparte na prawdzie pojednanie polsko-ukraińskie. Gość „Aktualności dnia” podkreślił, że proces pojednania cały czas trwa, co pokazują wspólne uroczystości upamiętniające, m.in. w Łucku.

– Wtedy użyłem takich określeń, że jest to dobry zaczyn relacji polsko-ukraińskich, ale to nie jest jednorazowy akt. Musimy mieć świadomość, że proces pojednania będzie trwał tak naprawdę do końca świata. (…) Zasypywanie „dołów nienawiści” będzie trwało wiele lat. To nie jest jednorazowy akt – zwrócił uwagę dr Leon Popek.

Zwrócił uwagę, że w polityce kwestię Rzezi Wołyńskiej podnosi się w okolicach rocznicy „krwawej niedzieli”, a później się o niej zapomina. Tak wygląda to co roku.

– Tak zapominamy od ponad 30 lat i mamy efekt takiego zapominania: że już nie ma świadków tamtych wydarzeń, że tak mało było poszukiwań, jeszcze mniej ekshumacji i że 95 proc. zamordowanych leży dalej w dołach śmierci. To jest efekt zapominania, to jest efekt zaniedbania – mówił historyk.

Dodatkowo temat ludobójstwa na Polakach dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów zawężany jest do Wołynia, a pomijane są takie regiony, jak dawne województwo lwowskie, tarnopolskie, stanisławowskie czy poleskie, a także obecne województwo lubelskie czy podkarpackie.

– Nawet sobie nie uświadamiamy, że mamy do czynienia z tysiącami dołów śmierci. Na współczesnej mapie Ukrainy tylko na Wołyniu nie ma ponad tysiąca miejscowości, gdzie mieszkali Polacy – wskazał badacz ludobójstwa wołyńskiego.

Szacuje się, że aby w pełni przeprowadzić proces ekshumacji, potrzeba ok. stu lat prac w tym zakresie.

– Dlatego, że trzeba je zrobić będzie jak najlepiej przy komisji polsko-ukraińskiej, gdzie każde szczątki trzeba będzie wyciągać indywidualnie, osobiście. (…) Następnie te szczątki trzeba będzie pochować, zebrać porównawczy materiał DNA od rodzin, które jeszcze gdzieś żyją. To naprawdę jest proces bardzo trudny. Odeszli świadkowie, teren się zmienił. (…) To będzie bardzo trudne, (…) ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że my nawet nie zaczęliśmy tego procesu. Tak naprawdę było pięć tysięcy ekshumacji – zaznaczył zastępca dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa.

Z 60 tys. zamordowanych na Wołyniu odnaleziono i pochowano może pięć tysięcy, z czego 800 w ramach ekshumacji. Reszta spoczywa w dołach śmierci.

Cały czas miejsca zbrodni nie są udokumentowane. Dopiero niedawno w Tarnobrzegu odnaleziono dokumenty Rady Głównej Opiekuńczej, wśród których znajdują się relacje bezpośrednich świadków ludobójstwa – uchodźców z Wołynia.

– Przed nami jeszcze olbrzymia praca. Tak naprawdę wiele trzeba pracy w archiwach: archiwach sądowych, archiwach niemieckich, które są prawie w ogóle nie rozpoznane, a przecież wiemy, że Niemcy robili zdjęcia, była robiona dokumentacja. Przed nami naprawdę bardzo wiele do zrobienia – oznajmił dr Leon Popek.

Sprawę utrudnia niewiedza społeczeństwa ukraińskiego w kwestii ludobójstwa wołyńskiego. U większości Ukraińców nie jest to świadome, cyniczne wyparcie, ale rzeczywisty brak wiedzy na ten temat.

– Przez kilka dni porządkowaliśmy cmentarze razem z Ukraińcami – głównie młodymi ludźmi. (…) Z ich ust słyszę pytania: „A co się tu wydarzyło?”, „Dlaczego tutaj jesteśmy?”, „Dlaczego tu nie ma Polaków?”. Oni pierwszy raz słyszą o zbrodni wołyńskiej (…). Oni mówią: „My tego nie wiemy, nikt nas tego nie uczył, tego tematu nie było w szkołach, rodzice nam o tym nie mówili” – zresztą oni są z różnych stron, nie wszyscy urodzili się na Wołyniu. (…) Jest mała wiedza – zwrócił uwagę badacz rzezi wołyńskiej.

Jeśli chodzi o temat OUN-UPA, to ukraińscy historycy skupiają się na aspekcie ich walki ze Związkiem Sowieckim, pomijając temat mrocznej strony tych formacji. Dodatkowo w najbardziej popularnej ukraińskiej narracji historycznej pojawiają się przekłamania, jakoby w niektórych powiatach na Wołyniu w 1943 r. Polacy zamordowali wielokrotnie więcej Ukraińców niż Ukraińcy Polaków.

– Nie ma dyskusji na temat tych książek, nie ma recenzji tych książek w polsko-ukraińskim dyskursie naukowym. Nie ma organizowanych konferencji. Nie możemy się ustosunkować do tego, nie możemy się nawet jako historycy kulturalnie pokłócić, wymienić zdania. Czegoś takiego nie ma. Tu jest pewna luka: oni swoje, my swoje – podkreślił gość „Aktualności dnia”.

Choć na szczeblu państwowym sprawa ekshumacji i upamiętniania ofiar ludobójstwa przeciąga się, a nawet można odnieść wrażenie, że stoi w miejscu, to znacznie lepiej jest, jeśli chodzi o inicjatywy oddolne.

– Wspaniale się porozumiewamy na gruncie najniższym – z Ukraińcami, którzy przychodzą, pomagają. Rozmawiamy z nimi, sprzątamy razem cmentarze. Mówimy o historii, co się działo, jaka to była wieś, dlaczego zniknęła, dlaczego gdzieś na polach są zbiorowe mogiły. Oni to rozumieją, oni ubolewają. Są nawet szczere łzy, czego byłem świadkiem. Ale oni tego nie wiedzieli – mówił historyk.

Nieco inaczej wyglądają interakcje ze starszymi Ukraińcami.

– Rozmawiamy ze starszym pokoleniem, pytamy o mogiły, o doły śmierci i widzimy, jak ci ludzie się wycofują, obawiają. Fantastycznie rozmawiamy o tym, co się dzieje obecnie, na temat wojny, problemów. W momencie, gdy pytamy o doły śmierci,  oni milkną albo mówią: „To robili »enkawudysty«”. Później, gdy chcemy, żeby dokładniej pokazali nam te miejsca, to okazuje się, że oni się wycofują. Ja wiem dlaczego. Dlatego, że na Ukrainie obowiązuje dekret, że kto krytykuje UPA, podlega karze [pozbawienia wolności – radiomaryja.pl] do lat trzech. Po prostu się boją – zwrócił uwagę rozmówca Radia Maryja.

To podejście nie pomaga również w poszukiwaniu tzw. sprawiedliwych w celu uhonorowania ich odwagi i nierzadko ofiary.

– Jeżeli szukamy sprawiedliwych Ukraińców, to oni się boją ujawniać. Zresztą ten temat też przespaliśmy, zbyt późno zajęliśmy się tym tematem i w tej chwili bardzo trudno jest nam odnaleźć takie rodziny dlatego, że ci, którzy bezpośrednio ratowali Polaków, już nie żyją – wskazał dr Leon Popek.

Zaznaczył, że teraz jest najwyższy czas na rozpoczęcie ekshumacji ofiar.

– Znamy co najmniej kilkadziesiąt miejsc, gdzie nawet jutro, mając odpowiednie zgody, możemy zacząć ekshumacje Polaków – podkreślił historyk.

Aby tak się stało, powinna zapaść niepolityczna decyzja najwyższych władz państwowych Ukrainy. Powinien powstać polsko-ukraiński zespół historyków, archeologów i antropologów, który zająłby się ekshumacjami. Ten sam zespół mógłby prowadzić też działania w kwestii grobów członków UPA w Polsce, których domaga się Ukraina.

– Do grobu ma prawo każdy człowiek: żołnierz Wehrmachtu, SS, banderowiec, enkawudzista, bo to jest człowiek. Ale bez gloryfikacji. O to się rozbija cała rzecz, żeby można było spokojnie, bez polityki takie cmentarze wyznaczać – wskazał zastępca dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa.

Zaznaczył, że wyznaczanie cmentarzy to niezwykle istotna rzecz. W przypadku Polaków, których szczątki odnaleziono na Ukrainie, nie wyznaczono do tej pory specjalnych miejsc, w których mogliby spocząć.

– Nie może tak być, że będziemy odnajdywać i nie będzie wiadomo, co zrobić. Te cmentarze muszą spełniać też pewną rolę. Najlepiej, jak to będą stare cmentarze parafialne, już nieużytkowane, gdzie możemy znaleźć wolne miejsca i tam pochować. Najlepiej, jak one będą przy jakiejś utwardzonej drodze, szosie, ogrodzone, więc logistycznie będą spełniały pewne warunki. Nie może to być teren gdzieś w lesie, z bardzo trudnym dostępem, (…), cmentarz, który przypomina bardziej dżunglę – podkreślał gość „Aktualności dnia”.

Dochodzi też kwestia zalegalizowania polskich pomników i upamiętnień na Ukrainie. Większość z nich jest nielegalna zdaniem władz państwowych, choć postawiono je za zgodą władz lokalnych.

Całość rozmowy z dr Leonem Popkiem jest dostępna [tutaj].

 

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl