fot. Monika Bilska

Dr J. Szarek dla „Naszego Dziennika”: Z Katyniem nierozerwalnie związane jest kłamstwo. Sowieccy sprawcy skutecznie zaprzęgli w nie wolny świat. W Moskwie do dzisiaj nie ujawniono wszystkich dokumentów związanych ze zbrodnią

Świat znów dowiedział się o Katyniu, gdy 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku zginął prezydent RP, prof. Lech Kaczyński, z 95 osobami delegacji udającej się na uroczystości rocznicowe. Na czołówkach mediów znalazła się historia mordu katyńskiego na polskich oficerach wiosną 1940 roku. Uległość władz w Warszawie wobec Moskwy, zachowanie Rosji i postawa Zachodu – przypominały reakcję na sprawę Katynia (…). Z Katyniem nierozerwalnie związane jest kłamstwo. Sowieccy sprawcy skutecznie zaprzęgli w nie wolny świat. W Moskwie do dzisiaj nie ujawniono wszystkich dokumentów związanych ze zbrodnią katyńską, a klauzulą tajności objęto uzasadnienie umorzenia rosyjskiego śledztwa – napisał dr Jarosław Szarek, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej, na łamach „Naszego Dziennika”.

 Piaśnica, Auschwitz, Palmiry, Katyń… te miejsca są symbolami zagłady polskich niepodległościowych elit. Za nimi kryją się tysiące dalszych, mniej znanych. Ich suma wyraża bezmiar polskiej hekatomby II wojny światowej. Choć ogrom strat, cierpienie ofiar, ból ich bliskich były identyczne bez względu na to, czy zadawał je oprawca niemiecki czy sowiecki, to jednak zbrodnia katyńska ma wymiar szczególny. Z Katyniem nierozerwalnie związane jest kłamstwo. Sowieccy sprawcy skutecznie zaprzęgli w nie wolny świat. W Moskwie do dzisiaj nie ujawniono wszystkich dokumentów związanych ze zbrodnią katyńską, a klauzulą tajności objęto uzasadnienie umorzenia rosyjskiego śledztwa.

W niemieckich planach eksterminacyjnych Polacy, po wymordowaniu warstw przywódczych i wszystkich gotowych stawić opór, mieli zostać zredukowani do taniej siły roboczej pozbawionej jakichkolwiek aspiracji, wyższych potrzeb oraz własności, co miało prowadzić ostatecznie do całkowitej likwidacji narodu w ciągu kilkudziesięciu lat. Natomiast Sowieci, unicestwiając polskie elity, zamierzali zastąpić je skomunizowanym uległym elementem gotowym budować sowiecką kolonię. Nie udało się do tego planu wykorzystać – poza nieliczną garstką – polskich oficerów i policjantów, którzy trafili do sowieckiej niewoli po 17 września 1939 roku. Nie poddali się komunistycznej resocjalizacji w obozach i więzieniach, pozostając „zawziętymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju sowieckiego”, czekającymi na uwolnienie, „aby mieć możliwość aktywnego włączenia się do walki przeciwko władzy radzieckiej”. Dlatego zastosowano wobec nich, bez postawienia przed sądem, „najwyższy wymiar kary – rozstrzelanie”, łamiąc wszelkie międzynarodowe konwencje chroniące jeńców wojennych.

Zostali zamordowani strzałem w tył głowy, gdyż nie wybrali zdrady, nie poszli na współpracę. Nie rokowali nadziei na wykorzystanie ich do budowy sowieckiej, polskojęzycznej kolonii, Polski oderwanej od swego wielowiekowego dziedzictwa, od Kościoła, tradycji, Polski pozbawionej duszy. Słynny malarz i pisarz Józef Czapski, autor „Wspomnień ze Starobielska”, zaangażowany przez gen. Władysława Andersa do poszukiwania zaginionych oficerów, tłumaczył, że Józef Stalin wiedział, że gdyby zamordowani w zbrodni katyńskiej wrócili do Polski, to byłyby wojna, powstania, więc: „Trzeba było Polskę złamać, no, uciąć głowę, aby uczynić ją jak najpodrzędniejszą” – jak pisał Józef Czapski. W przejmujący sposób wyraziły to dzieci ppor. Gustawa Szpilewskiego, zamordowanego przez Sowietów w Katyniu, składając na jego symbolicznej mogile szarfę: „Dziękuję Ci, TATUSIU, że nie poszedłeś na współpracę”.

Podporucznik Gustaw Szpilewski jest jedną spośród ponad 21 tysięcy ofiar zbrodni katyńskiej, z których ponad 4400 spoczywa w Katyniu.

„Straszne. Jeden, dwa, trzy trupy ludzkie robią już ciężkie i przygniatające wrażenie. Proszę sobie wyobrazić ich tysiące, tysiące i wszystkie w mundurach oficerów polskich… Kwiat inteligencji, rycerstwo Narodu!” – zapamiętał Józef Mackiewicz, jeden ze świadków niemieckiej ekshumacji na wiosnę 1943 roku.

Jakże podobne są życiorysy wielu ofiar: członkowie Związku Walki Czynnej czy Związku Młodzieży Polskiej „Zet”, ochotnicy do Legionów Polskich i Legionu Puławskiego, uczestnicy walk o Lwów, powstańcy wielkopolscy i śląscy, plebiscytowi działacze i obrońcy Ojczyzny przed bolszewikami; kawalerowie Virtuti Militari, Krzyża Walecznych, Krzyża Niepodległości. A w odrodzonej Polsce: oficerowie i policjanci, uczeni, inżynierowie, lekarze, kapłani, poeci, pisarze i dziennikarze. Obywatele Rzeczypospolitej: Polacy, Ormianie, Żydzi, Ukraińcy, Białorusini, Gruzini.

Nad ich katyńskimi mogiłami dr Edmund Seyfried z Rady Głównej Opiekuńczej powiedział w 1943 roku, że zginęli, aby Polska istniała. Obecny w Katyniu pisarz, prezes Związku Zawodowego Literatów Polskich i były prezes PEN Clubu, Ferdynand Goetel, zauważył, że „jeżeli słusznie powiedział dr Edmund Seyfried, że polegli w Katyniu Polacy zginęli, aby Polska istniała, to nikt z nas nie rozumiał wówczas tragicznego znaczenia tych słów. Polska bowiem, związana z tymi prochami, miała istnieć już jako widmo spędzające z oczu Zachodu sen bezpieczny”.

Zdumiewa diaboliczna zdolność sowieckich oprawców do wciągnięcia w swe kłamstwo wolnego świata. Wszyscy wiedzieli, kto jest sprawcą, ale kłamali i utrudniali powiedzenie prawdy. Wygodniej było przyjąć sowiecką wersję o niemieckiej winie, tym bardziej że już od blisko czterech lat Polacy każdego dnia doznawali bezmiaru cierpienia i bestialstwa od Niemiec, a wiedza o tym szeroko rozeszła się po świecie.

Gdy do okupowanej Warszawy w kwietniu 1943 roku dotarła podana przez Niemców wiadomość o odkryciu pod Smoleńskiem zwłok tysięcy polskich oficerów, przyjęto ją z niedowierzaniem. Z czasem dopiero niektórzy zaczynali rozumieć jej znaczenie polityczne.

„Wstrząs moralny nie był zapewne tak silny, jakby się można było spodziewać. Lata okupacji oswoiły już ludzi ze zbrodnią. Szaleństwo niemieckie przyczyniło się do tego, że Katyń oszołomił tylko na krótko opinię polskiego społeczeństwa. W chwili bowiem, gdy prasa i megafony niemieckie głosiły patetyczne szczegóły o Katyniu i piętnowały Rosjan, pierścień gestapowców otoczył getto warszawskie, dokonywając gigantycznej zbrodni wyniszczenia zamkniętych w nim Żydów. Przeciętny warszawiak, mając na oczach dowód tego, co popełnić są w stanie Niemcy, położył Katyń na ich karb. Ludzie przenikliwsi zdawali sobie sprawę, że wymordowanie jeńców polskich w Katyniu jest dziełem Rosjan” – pisał Ferdynand Goetel.

A większość Polaków wyznawała „starą, nieugiętą wiarę w rozum i cnotę Zachodu, i w słuszność jego postanowień” i w tej kwestii – mimo tylu historycznych doświadczeń – nic się nie zmieniało. Tym bardziej że angielska cenzura skutecznie dbała, aby nie dopuszczać do druku treści przedstawiających fakty dowodzące zbrodniczej polityki komunistycznej Rosji i jej planów sowietyzacji zajmowanych ziem. Inaczej było w Stanach Zjednoczonych, gdzie w tamtejszej liberalnej prasie Sowiety były swoistą demokracją, a NKWD porównywano raczej do FBI niż do Gestapo. Po odkryciu katyńskich grobów nie brakło tekstów oskarżających rząd RP o „uleganie goebbelsowskiej propagandzie” i rozbijanie alianckiego sojuszu.

Szczerze o tej atmosferze pisał amerykański dziennikarz George Sokolsky:

„Dzisiaj nikt nie chce mieć kłótni z Sowietami. Dlatego też Polacy proszeni są, by trzymali język za zębami […]. Prosi się ich, by okazali lojalność wobec ogólnej sytuacji. Oczywiście moglibyśmy o tym wszystkim powiedzieć prawdę. Moglibyśmy powiedzieć Polsce: >>Wojna ta rozpoczęła się w waszej obronie. Wyście złożyli zdecydowanie największe ofiary. Kraj wasz został zniszczony, ludność wasza wymordowana. Jednakowoż my potrzebujemy Rosjan więcej od was. Nie możemy pozwolić sobie na kłótnię z Rosjanami. Doprawdy, szalenie nam przykro<<. To by było prawdziwe, ale my nie lubimy mówić prawdy, o niczem. Głos Polski jest słaby, tak jak głos każdego rządu na wygnaniu. Kraje te mają być potulne i milczące” – przytoczył dr Jarosław Szarek.

Trafnie te postawy opisał Marian Hemar.

„Żeby nie psuć humoru angielskiej ulicy…/ Żeby nie robić gwałtu z jednego Katynia,/ krzywdę połknąć, pysk stulić i nie szukać racji –/ w imię demokracji./ […] A jeszcze kto napisze: ’Polacy faszyści!/ Basują Goebbelsowi z wspólnej nienawiści/ Do sowieckiego raju… ręka rękę myje’…/ Jak polski demokrata ten zarzut przeżyje?” – ironizował poeta.

Chwilowa zmiana nastąpiła na początku lat 50. XX wieku, gdy w Stanach Zjednoczonych powstała Komisja Kongresu kierowana przez Raya J. Maddena. Zgromadziła ona imponujący materiał jednoznacznie oskarżający Moskwę, ale pozostał on niewykorzystany politycznie. Na Zachodzie strażnikiem prawdy o Katyniu pozostała niepodległościowa emigracja. Kiedy na początku lat 70. XX wieku w Londynie powstał pomysł uhonorowania polskich oficerów zamordowanych przez NKWD, rząd brytyjski sprzeciwił się tej inicjatywie, co jest ilustracją długich rąk Moskwy i uległości Rządu Jego Królewskiej Mości. Ostatecznie ustąpił pod naciskami i zgodził się na budowę pomnika na cmentarzu Gunnersbury oraz umieszczenie na monumencie napisu bez ujawnienia sprawców: „Katyń – 1940”. Ta data, wyraźnie wskazująca zbrodniarzy, stała się powodem odmowy wysłania na uroczystości przez rząd brytyjski swego przedstawiciela. Poseł Airey Neave nazwał zachowanie władz Wielkiej Brytanii strachem przed obrażaniem władz sowieckich przez mówienie prawdy. Sekretarz Komitetu Budowy Pomnika, Louis FitzGibbon, skomentował te działania.

„Gdy ambasada ZSRS brutalnie napisała do Burmistrza [Londynu], żądając, by zapobiegnięto projektowi pomnika, rząd Jego Królewskiej Mości nie podniósł nawet palca z protestem, chociaż łatwo sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby nasz ambasador w Moskwie wygrażał na przykład głowie władzy lokalnej w Leningradzie” – pisał Louis FitzGibbon.

Uroczystość odsłonięcia monumentu przez katyńską wdowę Marię Chełmecką odbyła się we wrześniu 1976 roku mimo dwunastu oficjalnych protestów ZSRS i PRL. Pomnik poświęcił ks. bp Władysław Rubin z udziałem kilku tysięcy Polaków i przedstawicieli narodów ujarzmionych: Rosjan, Ukraińców, Czechów, Węgrów, Łotyszy oraz brytyjskich przyjaciół ratujących honor swego kraju.

Przemawiając podczas uroczystości, lord St. Oswald cytował słowa młodego angielskiego poety, który na polu bitwy w czasie I wojny światowej pisał, aby pamiętać, że skrawek pola, na którym polegnie, zawsze będzie Anglią. Nawiązując do tych słów, lord Oswald powiedział: „Tysiące mil od miejsca gwałtownej śmierci ten poświęcony przez biskupa Rubina skrawek obcego pola będzie na zawsze Polską”.

Na cmentarz w Londynie przybyła też grupa Rosjan żyjących na emigracji. Dwa lata wcześniej kilku jej przedstawicieli – wcześniej wydalonych ze Związku Sowieckiego – wydało oświadczenie. Głos tak nielicznych wolnych Rosjan, mających przeciwko sobie nie tylko KGB, lecz także większość swych rodaków, był poruszającym świadectwem.

 „Lecz dla narodów naszego kraju, a w szczególności dla Rosji, ważniejsza jest inna data – 17 września – jako punkt odniesienia naszej winy narodowej wobec Polaków. Tego dnia dwa reżimy totalitarne – wschodni i zachodni – popełniły, przy cynicznej pobłażliwości wolnego świata, jedną z najcięższych zbrodni XX wieku: nowy zbójecki rozbiór państwa polskiego” – pisali w 1974 roku rosyjscy pisarze.

Z kolei w 40. rocznicę zbrodni katyńskiej, w kwietniu 1980 roku, wydano kolejny dokument, tym razem w Moskwie.

„My, sowieccy obrońcy praw, chcemy raz jeszcze zapewnić naszych polskich przyjaciół, a w ich osobach cały naród polski, że nikt z nas nigdy nie zapomniał i nie zapomni o tej odpowiedzialności, jaką nasz kraj ponosi za zbrodnię popełnioną przez jego oficjalnych przedstawicieli w Katyniu. Jesteśmy przekonani, że bliski jest już dzień, w którym nasz naród odda to, co należne, wszystkim uczestnikom tej tragedii, zarówno katom, jak i ofiarom: jednym w miarę ich zbrodni, drugim w miarę ich męczeństwa” – wskazywał rosyjski dokument.

Te słowa wypełnili członkowie rosyjskiego stowarzyszenia Memoriał, którzy mają znaczący udział w wyjaśnieniu zbrodni katyńskiej po rozpadzie Związku Sowieckiego i przyznaniu się władz Rosji do jej popełnienia.

Świat znów dowiedział się o Katyniu, gdy 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku zginął prezydent RP, prof. Lech Kaczyński, z 95 osobami delegacji udającej się na uroczystości rocznicowe. Na czołówkach mediów znalazła się historia mordu katyńskiego na polskich oficerach wiosną 1940 roku. Uległość władz w Warszawie wobec Moskwy, zachowanie Rosji i postawa Zachodu – przypominały reakcję na sprawę Katynia, co znalazło wyraz w stanowisku byłych opozycjonistów z czasów ZSRS. Natalia Nowodworska napisała wtedy: „Antysowiecki Kaczyński pomylił się tylko raz – kiedy poleciał sowieckim samolotem na sowieckie terytorium, zaufawszy sowieckiej władzy. A cywilizowany świat nie będzie oskarżać. Wszystko pokryje ropa, gaz i mgła…”.

Dr Jarosław Szarek/IPN/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl