fot. pixabay.com

D. Murawiec: UE dąży do wyłączenia aż 400 tys. ha z naszej produkcji rolnej. W Polsce norma GAEC 2 obejmuje nawet 100 proc. gruntów w danym gospodarstwie

Jeszcze w październiku Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapewniało, że normą GAEC 2 będzie objętych 147 tys. hektarów. Tymczasem kilka dni przed naborem dopłat bezpośrednich ukazała się mapa określająca grunty objęte tą strefą. Wielu rolników przeżyło ogromny szok, ponieważ są takie tereny, gdzie nawet 100 proc. gruntów w danym gospodarstwie jest objętych normą GAEC 2. Nie jest to 147 tys. ha, a prawie 400 tys. hektarów! Chodzi o to, żeby ten areał wyłączyć z produkcji rolnej – powiedział Damian Murawiec z Ruchu Młodych Farmerów w czwartkowym programie „Rozmowy niedokończone” w Telewizji Trwam.

Unia Europejska wciąż wprowadza rozwiązania szkodzące polskiemu rolnictwu. To stale spotyka się ze sprzeciwem gospodarzy, którzy walczą o utrzymanie się na rynku. Rolnicy apelują o zaprzestanie wprowadzania bądź zaostrzania kolejnych norm, importowi bezcłowych produktów z Ukrainy czy powstrzymanie mechanizmów warunkowości. Teraz głośno zrobiło się w sprawie wymagań warunkowości dotyczących ochrony torfowisk i terenów podmokłych.

– Wiedzę, że ta norma będzie obowiązywać, mamy od 2023 roku. Natomiast jeszcze na październikowych spotkaniach rolników z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapewniano nas, że w Polsce normą objęte będzie 147 tys. ha i będą to grunty bardziej traktowane jako nieużytki. Ale na kilka dni przed naborem dopłat bezpośrednich ukazała się mapa określająca grunty objęte strefą GAEC 2. (…) Wielu rolników przeżyło ogromny szok, ponieważ szczególnie na Podlasiu są takie tereny, gdzie nawet 100 proc. gruntów w danym gospodarstwie jest objętych tą normą. (…) Nie jest to 147 tys. ha, a prawie 400 tys. hektarów! – zaznaczył Damian Murawiec z Ruchu Młodych Farmerów.

Decyzje rządu są wynikiem walki między rolnikami a Ministerstwem Klimatu i Środowiska oraz organizacjami proekologicznymi. Gość TV Trwam wyraził żal, że MRiRW nie poinformowało wcześniej gospodarzy o takich działaniach. Jak wyjaśnił, okazało się, że „na szczeblu unijnym toczyła się mocna batalia. MKiŚ wyszło z założenia, że norma GAEC 2 powinna obowiązywać dla gruntów o zawartości materii organicznej powyżej 15 procent”.

– W naszych warunkach byłoby to sporo powyżej miliona hektarów. MRiRW starało się dopiąć, żeby zliberalizować strefy i zawrzeć w przepisach zapis mówiący o 60 procentach zwartości materii organicznej wymaganych do zaistnienia strefy. Nie udało się, ponieważ do Komisji Europejskiej wpłynęło ponad 2 tys. wniosków od „polskich” organizacji proekologicznych. Ministerstwo rolnictwa musiało pójść na kompromis. Dlatego ustalono 400 tys. hektarów – powiedział Damian Murawiec.

– Chciałbym zobaczyć raport, jakie działania prośrodowiskowe, które jako Polacy spełniliśmy, przyczyniły się do realnego podniesienia poprawy środowiska naturalnego. Nikt tego nie mierzy – dodał Szymon Ręcławowicz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych Powiatu Białogardzkiego.

Damian Murawiec zwrócił uwagę, że na gruntach objętych normą GAEC 2 „nie można pozyskiwać torfu. Co najgorsze, w tych strefach nie można budować nowych urządzeń melioracyjnych, a także odnawiać istniejących”.

– Chodzi o to, żeby 400 tys. ha wyłączyć z produkcji rolnej. Jeżeli nie będziemy dbali o system rowów melioracyjnych, to z biegiem czasu coraz mniej będziemy mogli uprawiać z danej działki, ponieważ one będą coraz bardziej podmokłe. Tym samym taki areał za ileś lat zostanie wyłączony z produkcji – podkreślił członek Ruchu Młodych Farmerów.

Grzegorz Połeć z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników przypomniał także o innej normie – GAEC 8. Dotyczy ona ugorowania. Jak powiedział rolnik, „to nie zostało wyrzucone, tylko wstrzymane. W 2027 roku GAEC 8 ma wrócić”.

– 10 proc. obszarów uprawnych mamy pozostawić pod ugór. (…) Do tego dochodzi kwestia NRL, czyli – jak niektórzy mówią – „oddawania ziemi naturze”. Ma to być nawet 700 tys. hektarów. Sumując to wszystko, może się okazać, że w Polsce około 13 proc. powierzchni mają stanowić grunty prośrodowiskowe. Może nie stale, część będzie rotacyjnych, ale ma być to ogromny obszar. Wychodzi rozbieżność między tym, co dzieje się u nas, a co się dzieje chociażby w krajach Mercosur – zauważył Grzegorz Połeć.

– Zamiast rozwijać nasze gospodarstwa z perspektywą, że ma to sens, to widzimy, że nasze dochody spadną przy spełnieniu jeszcze większej liczby norm. Wykonamy jeszcze więcej pracy, a dochody będą jeszcze mniejsze. To nielogiczne. To zły kierunek, który wymaga korekty – powiedział Szymon Ręcławowicz.

radiomaryja.pl

drukuj