Mogą liczyć tylko na nas

Każdego roku 170 tysięcy chrześcijan cierpi z powodu wyznawanej wiary.
Całkowita liczba wierzących, którzy są dyskryminowani, osiągnęła już 100
milionów. Zachód, szczycący się wysokimi standardami ochrony praw jednostki,
wciąż o nich zapomina. Dopiero dziś rozpoczyna się proces przywracania
odpowiedzialności Europy za poszanowanie prawa do wolności religijnej, które
jest gwałcone pod każdą szerokością geograficzną, przede wszystkim w odniesieniu
do chrześcijan. Bardzo żałuję, że Polska nie stoi w pierwszym szeregu tych
zmian.

Polska nieobecna

W przypadku naszego kraju obrona praw chrześcijan to nie tylko kwestia
uniwersalnych praw człowieka, ale również podstawowy wymiar solidarności i
miłości wspólnoty wiernych, która z zasady nie kończy się na granicach naszego
Narodu czy państwa.
Polski rząd nie okazał solidarności z Włochami, kiedy przed Trybunałem w
Strasburgu ważyła się sprawa obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Zrobiło
to 10 innych krajów Rady Europy, ale nie Polska. Dziś polski rząd nie stoi tam,
gdzie nasze miejsce – w pierwszym szeregu politycznego nacisku na instytucje
międzynarodowe, by poczuły odpowiedzialność za dyskryminowanych, bitych, a w
końcu mordowanych chrześcijan z powodu swej wiary.
Zanim jako Naród postawimy żądania innym, warto, byśmy spojrzeli także na
siebie. Także w wymiarze społecznym wciąż jesteśmy zbyt mocno pochłonięci
naszymi sporami, by zauważyć naszych braci i siostry w Iraku, Indiach, Sudanie
czy Wietnamie. Wciąż trudno nam się przyznać przed samymi sobą, że ich troski
mają najczęściej o wiele bardziej dramatyczny charakter niż nasze. Co najmniej
75 proc. prześladowań religijnych jest skierowanych przeciwko chrześcijanom na
całym świecie.
W obliczu rosnącej fali prześladowań za wiarę trzeba powiedzieć stanowczo, że
bez zaangażowania – modlitewnego, pomocowego, ale także politycznego – na rzecz
atakowanych chrześcijan prawda o wspólnocie Kościoła pozostanie dla nas pustym
hasłem.

Różne oblicza dyskryminacji

Oblicza dyskryminacji są różnorakie. Trzeba odróżnić kraje, które jak Wietnam
czy Chiny prowadzą politykę dyskryminacyjną wobec chrześcijan, od tych państw,
które jak Indie czy Irak nie są w stanie zahamować nienawiści, która rodzi się w
społeczeństwie bez intencji rządu. Trzeba odróżnić kraje, w których
chrześcijanie są dyskryminowani prawnie, jak w przypadku Turcji, od tych państw,
których polityka zmierza do eliminacji wyznawców Chrystusa na ich terytorium,
jak to dzieje się dziś w Sudanie. Oczywiście bardzo często elementy te –
społeczny i polityczny – się splatają. Bez zachęty skrajnych nurtów algierskich,
egipskich czy pakistańskich muzułmanów nie byłaby możliwa polityka karna, która
coraz bardziej dyskryminuje chrześcijan we wszystkich tych krajach. Jeszcze inny
wymiar ma dyskryminacja chrześcijaństwa zachodniego w Rosji, która ma na celu
utrzymanie monopolu innego nurtu chrześcijaństwa – prawosławia.
Wspominam o tych bardzo różnych przypadkach, by uczulić na podstawowy problem, z
jakim spotykamy się, chcąc przeciwdziałać dyskryminacji – każdy kraj potrzebuje
osobnej polityki i osobnego traktowania. Wrzucając wszystkich do jednego worka,
nie uzyskamy zrozumienia społeczności międzynarodowej, a jedynym efektem naszych
działań będzie konsolidacja i solidarność państw, o których mówimy.

Co na to Europa?

Od ponad 6 lat na forum europejskim powtarzam, że Europa nie może pozostać
bierna wobec prześladowań chrześcijan; że Unia Europejska musi wziąć
współodpowiedzialność za ochronę wolności wyznania na świecie.
Jest wiele powodów. O obowiązkach wynikających z faktu wspólnoty wiary, która
zobowiązuje nas, chrześcijan, już wspomniałem.
Powodem historycznym tej szczególnej odpowiedzialności Starego Kontynentu jest
fakt, że do wszystkich tych krajów, w których dzisiaj widzimy prześladowanie,
chrześcijaństwo zanieśli europejscy misjonarze. Europejskie państwa niejako przy
okazji mogły liczyć na ustabilizowanie swych wpływów politycznych.
Ale jest i trzeci powód o znacznie bardziej uniwersalnym charakterze. Jeżeli
Unia Europejska, Rada Europy czy ONZ będą milczały w tej sprawie, stracą
wiarygodność na świecie oraz w oczach własnych obywateli. Wolność religijna jest
chroniona w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz w Powszechnej Deklaracji
Praw Człowieka ONZ. Tu nie ma miejsca na kompromisy ani targi! Te systemy biorą
swą siłę z powszechnej woli państw. Wybiórcze ich traktowanie, selektywne
odnoszenie się do praw człowieka jest ich podporządkowaniem celom politycznym i
w konsekwencji załamaniem. Trzeba te słuszne zapisy przekuć w konkret
polityczny.
Wolność religijna chrześcijan musi stać się warunkiem rozwijania relacji
politycznych i handlowych z Unią. Umowy o wolnym handlu z niemal 500-milionowym
rynkiem UE są najczęściej podstawowym warunkiem rozwoju gospodarczego takich
krajów, jak: Chiny, Turcja czy Wietnam.
Kraje sąsiadujące z południowymi państwami Unii, takie jak Egipt czy Algieria,
chcą rozwijać współpracę nie tylko ekonomiczną, ale także w obszarze
politycznym, wymiaru sprawiedliwości lub w zakresie kontroli emigracji. To
drugie kluczowe ramię europejskiej polityki sąsiedztwa, która na Wschodzie
adresowana jest np. do Ukrainy.
Także właśnie tworzona unijna dyplomacja powinna w większym stopniu angażować
się w obronę chrześcijan. Wiele się w tej sprawie zmieniło na korzyść. Jednak
presja we wszystkich wymienionych wymiarach jest wciąż potrzebna. Sprawa
prześladowań musi być podnoszona podczas wszystkich szczytów Unii z krajami,
które sobie z tym problemem nie radzą. Tak na poziomie rządowym, jak i
parlamentarnym.

Czas i konsekwencja

Aby osiągnąć jakiekolwiek efekty takiej nowej polityki, potrzebny jest czas i
konsekwencja. Europa musi zyskać wiarygodność w walce o prawa prześladowanych
chrześcijan. Dziś tej wiarygodności nie ma, ponieważ przez wiele lat
przyzwyczajała opinię światową, że wolność religijna chrześcijan to nie jest dla
Zachodu poważna sprawa.
Dzięki koalicji posłów z Polski, Włoch, Niemiec, Holandii, Hiszpanii udało się w
ostatnich latach utrwalić postulat obrony wolności religijnej chrześcijan w
sprawozdaniach rocznych na temat praw człowieka na świecie. Ta tematyka jest
istotnym elementem sprawozdań dotyczących akcesji Turcji do UE. Mamy liczne
rezolucje interwencyjne w sprawie chrześcijan w Malezji, Egipcie, Korei
Północnej, a ostatnio także w Iraku.
Szlak został przetarty, ale wymaga działań na każdym poziomie, także rządowym.
Aby sukces był trwały, musimy przełamać chrystianofobię części lewicy i części
środowisk liberalnych w Europie. Polega ona na odrzuceniu chrześcijaństwa jako
systemu wartości i zasad etycznych, które mają prawo kształtować nasze myślenie
o prawie i życiu publicznym. Chrześcijaństwo jest dziś jedyną inspiracją obrony
życia przed aborcją i eutanazją, pozostaje jedyną siłą broniącą rodziny, i
dlatego staje się przeszkodą, którą w mniemaniu części polityków trzeba
skruszyć. Drugim problemem, z którym musimy sobie poradzić, jest słabość
świadectwa chrześcijan w życiu publicznym. To właśnie te zjawiska są
odpowiedzialne za to, że Europa zapomniała o chrześcijanach prześladowanych za
wiarę.
 

Konrad Szymański

Autor jest posłem PiS do Parlamentu Europejskiego z Wielkopolski.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl