Jak rozbić koalicję antyłupkową

Rosję, Francję, Niemcy i lobby atomowe połączył wspólny interes: chcą
zakazać wydobycia gazu łupkowego jako alternatywnego źródła energii. Każdy
pretekst jest dobry, by uniemożliwić Polsce wybicie się na energetyczną
niezależność.

Roman Dmowski w 1923 r. napisał głośny artykuł "Gdybym był wrogiem Polski".
Przywódcy obozu narodowego chodziło o przedstawienie hipotetycznej sytuacji, w
której wrogowie Rzeczypospolitej, dla interesów własnych państw, usiłują
zdezorganizować życie publiczne i społeczne w Polsce. Artykuł ten przypomniał mi
się, gdy w ostatnich tygodniach obserwowałem prawdziwą histerię w Parlamencie
Europejskim i w elitach politycznych kilku czołowych krajów członkowskich Unii
Europejskiej odnośnie do wydobycia gazu łupkowego. Była to totalna eurowrzawa, w
której pod pręgierzem masowej krytyki stanęła Polska. Krytyka ta była
zniuansowana: częściowo atakowano Polskę wprost, po części podkreślano rzekomo
wielkie szkody ekologiczne z powodu wydobycia gazu łupkowego w ogóle – jednak w
sytuacji, gdy to nasze państwo ma największe zasoby gazu łupkowego w Europie, i
tak przecież wiadomo, że chodzi o Rzeczpospolitą.

Rosja blokuje
W ostatnich dniach czerwca brytyjski prestiżowy tygodnik "The Economist" ocenił,
że Polska ma największe złoża gazu łupkowego w Europie Zachodniej. Według
gazety, ta sytuacja może zlikwidować energetyczne uzależnienie od Rosji. To
racjonalna ocena. Tyle że uderz w stół, a nożyce się odezwą. Rosja, a więc
również prorosyjskie lobby w Europie, zrobi wszystko, by pod takim czy innym
pretekstem, choćby "ekologicznym", uniemożliwić wydobycie gazu łupkowego w
Polsce albo przynajmniej opóźnić je czy wyraźnie ograniczyć. Rosjanie o tyle są
w tej sprawie kompletnymi hipokrytami, że Gazprom… też jest zainteresowany
wydobyciem gazu łupkowego (!).
Jednak Rosja nie jest wcale jedynym państwem ewidentnie zainteresowanym, aby
odwieść Polskę od uruchomienia tego alternatywnego źródła energii. Takim krajem
jest również Francja, której przedstawiciele w Parlamencie Europejskim czynią
bardzo wiele, aby przekonać opinię publiczną na Starym Kontynencie o wyjątkowej
szkodliwości dla środowiska naturalnego metod przemysłowego wydobycia gazu z
łupków węglowych. Ciekawe, że w tej sprawie pokłóceni na co dzień francuscy
eurodeputowani występują ponad podziałami politycznymi i bardzo solidarnie –
chodzi bowiem o francuski interes narodowy. To proste. Kraj nad Sekwaną i Loarą
jest największym w Europie producentem elektrowni atomowych. Jeśli zakaże się
wydobycia gazu z łupków – zdecydowanie wzrosną szanse, że na przykład Polska
będzie zmuszona (?) kupić od Paryża elektrownię atomową. Skądinąd podobne
stanowisko jak Francja, gdzie parlament oficjalnie ogłosił moratorium na
wydobycie gazu łupkowego (a więc zostało ono bezterminowo zabronione), zajmuje
również Holandia.
Warto w tym kontekście powiedzieć o tezie, która nigdy nie została przez nikogo
zdementowana: światowej klasy geolog Jan Krasoń, od lat współpracujący z
Amerykanami przy odwiertach w ich kraju, powiedział otwartym tekstem, że za
francuskim zakazem "stoi lobby atomowe i Gazprom". Moskwa – wiadomo, z jakich
względów. Zaś lobby atomowe doskonale wie, że 4/5 francuskiej energii dają
elektrownie atomowe i ten atomowy monopol energetyczny zdecydowanie nie chce,
aby ktoś mu wchodził w drogę.

"Antyłupkowe" lobby atomowe
Poza interesami poszczególnych państw, jak choćby Rosja czy Francja, istnieje
też silne "antyłupkowe" lobby branżowe. Chodzi o przemysł atomowy. W sprawie
gazu łupkowego zabrała nawet głos, oczywiście krytycznie, Międzynarodowa Agencja
ds. Energii Atomowej (MAEA), która widzi w tej polskiej szansie zagrożenie dla
tego światowego przemysłu. Cóż, choć Agencja jest powodowana egoistycznymi
względami, ma poniekąd rację. Rzeczywiście gaz łupkowy jest istotną długofalową
alternatywą dla energetyki atomowej. Szacuje się przecież, że zasoby gazu
łupkowego w Polsce – te możliwe do eksploatacji – starczą nam na… 300 lat.
Mamy go mniej niż Chiny (pierwsze miejsce na świecie), ustępujemy też
Argentynie, RPA, Meksykowi i Kanadzie oraz, w mniejszym stopniu, Libii, Algierii
i Francji. Zasoby w Polsce szacuje się na 5,3 bilionów metrów sześciennych.
Choć teoretycznie Parlament Europejski ma być głosem obywateli (a więc
podatników zjednoczonej Europy), to przede wszystkim jest areną walki o własny
interes narodowy. Tak też należy odbierać ostatnie inicjatywy w Parlamencie
Europejskim eurodeputowanych francuskich i niemieckich, ale także Grupy
Zielonych. Ci ostatni zaproponowali rezolucję wprost zakazującą wydobycia gazu
łupkowego na obszarze całej Unii. Trudno powiedzieć, czy piąta co do wielkości
grupa polityczna w europarlamencie (ostatnio ilością posłów przebili ich
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, a więc frakcja, do której należy Prawo
i Sprawiedliwość) uzyska większość dla swojego projektu, ale nie jest to
wykluczone, bo decydować będą tu nie tyle interesy partyjne europejskich
frakcji, ile interesy poszczególnych państw. Można więc sobie wyobrazić, że
Zielonych poprą wyjątkowo deputowani niemieckiej i francuskiej centroprawicy
(CDU-CSU oraz UMP). Dyspozycje od Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy´ego będą w
tej sprawie na pewno jednoznaczne.

Kurier z Francji
Ostatnio, jeszcze przed rozpoczęciem polskiej prezydencji w UE, Warszawę
nawiedził wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego, słynny
francuski alterglobalista, który zasłynął niegdyś z niszczenia McDonaldów, José
Bove. Ale jego rozmowy nie dotyczyły bynajmniej wyrównania dopłat dla polskich
rolników do poziomu tych, które otrzymują farmerzy w Niemczech (prawie dwa razy
większe niż Polacy), Włoszech (dwa razy większe) czy Holandii (2,5 razy
większe). Francuski europoseł zawiesił na kołku zasadę europejskiej solidarności
i zajął się… przekonywaniem premiera Donalda Tuska, wicepremiera Waldemara
Pawlaka i ministra rolnictwa Marka Sawickiego o szkodliwości wydobycia gazu
łupkowego w naszym kraju.
Ciekawostką jest, że ów "francuski Lepper", jak go niektórzy (ale w Polsce)
nazywali, jest jednocześnie orędownikiem walki z GMO – za co mu wyjątkowo cześć
i chwała. Po spotkaniu z Donaldem Tuskiem José Bove ujawnił, że polski premier
powiedział mu, iż jest osobiście przeciwnikiem uprawiania żywności genetycznie
modyfikowanej i że "gdyby to zależało tylko od niego, to powinno się od nich
odchodzić". Widać z tego, że zasadę "dla każdego coś miłego" szef PO z gruntu
krajowego przeniósł już na płaszczyznę międzynarodową. Szkoda tylko, że Tusk
jakby zapomniał albo nie chciał pamiętać, że już w pierwszym roku jego rządów
minister rolnictwa z PSL Marek Sawicki wypowiadał się w imieniu całej Rady
Ministrów za otwarciem szlabanu dla GMO w naszym kraju…
Zostawmy już antypolską aktywność byłego kandydata na prezydenta Francji (José
Bove uzyskał w nich 1,3 proc. głosów, ale już jego i Daniela Cohn-Bendita lista
francuskich Zielonych dwa lata później miała aż 16 procent…). Jednak znacznie
bardziej niebezpieczną dla Polski inicjatywą jest projekt bardzo wpływowego
niemieckiego polityka Jo (Josepha) Leinena, europosła SPD. Ten znaczący działacz
partii, która już za pół roku przejmie przewodnictwo w Parlamencie Europejskim
(po Buzku jej szefem ma być zaciekły krytyk braci Kaczyńskich i PiS, a także…
braku tolerancji wobec mniejszości seksualnych w naszym kraju Martin Schulz),
zaproponował "na dzień dobry" polskiej prezydencji, na łamach brytyjskiego,
lewicowego dziennika "The Guardian", aby ściśle reglamentować wydobycie gazu
łupkowego w całej Europie. Oznacza to faktycznie zapalenie czerwonego światła na
wydobycie tego surowca w Polsce. Niemiec żąda nowej dyrektywy UE, którą nazwał
"dyrektywą o jakości energii". W praktyce należy to rozumieć jako zakaz lub
znaczące ograniczenie eksploatacji piasków roponośnych i – co Polaków bardziej
interesuje – gazu łupkowego. Jo Leinen uważa, że jego projekt na pewno uzyska
poparcie Parlamentu Europejskiego. I być może wie, co mówi.

Pobudka dla rządu
Dotychczas eksperci twierdzili, że wydobycie gazu łupkowego w Polsce na skalę
przemysłową zacznie się za 8, 10, maksymalnie 15 lat. Obecnie jednak, pod presją
tej specyficznej koalicji: Moskwy, Paryża, Berlina i lobby atomowego,
perspektywa ta może się znacząco przesunąć. W interesie państwa polskiego jest
energetyczne uniezależnienie się od Rosji. Interes ten w oczywisty sposób zderza
się z ekonomiczną racją stanu Kremla oraz z interesami francuskiego przemysłu
atomowego i niemieckiego przemysłu energetycznego. Ta gospodarczo-polityczna
antypolska koalicja może do swej wojny z polskim gazem łupkowym zaprząc również
Unię Europejską. Czy w tym przypadku sprawdzi się stare polskie powiedzenie:
"siła złego na jednego"? Oby nie. Ale to, czy tak się stanie, zależy w dużym
stopniu od aktywności międzynarodowej rządu PO – PSL i umiejętnego wykorzystania
polskiej prezydencji dla promocji wydobycia gazu łupkowego (żeby było jasne: nie
tylko w Polsce). Trudno mi jednak na razie dostrzec jakiekolwiek przejawy takiej
aktywności. A czas działa przeciwko nam.

 

Ryszard Czarnecki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl