Zła sytuacja polskiego sektora transportu drogowego

„Brak natychmiastowej i skutecznej reakcji rządu Ewy Kopacz m.in. w związku z rosyjskim embargiem i pensją minimalną w Niemczech może doprowadzić do upadku polskiego sektora transportu drogowego” – nekrolog o takiej treści ukazał się dziś w jednym z dzienników. Zamieścił je Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska.

Przedstawiciele branży podkreślają, że zgodnie z niemieckimi przepisami stawka minimalnego wynagrodzenia dla kierowcy, który przejeżdża przez terytorium RFN, jest zbyt wysoka. Wynosi ona 8,5 euro za godzinę.

Ponadto kierowcy domagają się, by rząd podjął konkretne działania  ws. ryczałtów za nocleg w pojeździe.

Maciej Wroński, przewodniczący Organizacji Pracodawców Transport i Logistyka Polska, mówi, że polski rząd nie prowadzi jakiejkolwiek polityki gospodarczej. Przedsiębiorców pozostawił samym sobie, traktuje ich wyłącznie  jako źródło podatków – zaznaczył ekspert.

– Czujemy brak jakiegokolwiek wsparcia, przy czym nam nie chodzi o wsparcie finansowe. My nie wyciągamy jako branża transportu drogowego rąk po pieniądze. My jako branża transportu drogowego dostarczamy te pieniądze dla społeczeństwa. Niemniej jednak, owce można strzyc, a nie zażynać. O owce trzeba dbać. Jeżeli jest stado wilków, to trzeba tych owiec bronić przed wilkami – my takiej obrony nie czujemy. Pojawiają się problemy,  jak na przykład dyskryminacja ze strony władz rosyjskich, ograniczanie przychodów, wypychanie nas z rynku wschodniego. Teraz pojawił się ten problem niemiecki. Wiedzieliśmy, że ta ustawa zacznie obowiązywać od 1 stycznia, tymczasem nasze służby konsularne i dyplomatyczne w ogóle nie raczyły tego zauważyć i przekazać nam do wiadomości – powiedział Maciej Wroński.

Ekspert poinformował, że powstał już komitet protestacyjny. W przyszłym tygodniu odbędzie się kolejne jego spotkanie.

Dziś po południu premier Ewa Kopacz ma rozmawiać z kanclerz Niemiec Angelą Merkel na temat przepisów o płacy minimalnej.

RIRM