fot. PAP/EPA

Liga Konferencji Europy. Bezbramkowy remis Lecha Poznań w Norwegii

Lech Poznań bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z norweskim Bodo/Glimt w ramach meczu barażowego o awans do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Rewanż odbędzie się 23 marca.


Lech Poznań poleciał do Norwegii, gdzie czekało go starcie z bardzo wymagającym rywalem. Dodatkowo mecz z Bodo/Glimt rozegrano na sztucznej murawie, z którą polskie zespoły nie mają styczności w starciach ligowych. Z korzyścią dla polskiego zespołu powinno być to, że ich czwartkowi rywale nie byli w rytmie meczowym. Liga norweska czeka bowiem na rozpoczęcie sezonu.

Trener John van den Brom zaskoczył zaskoczył taktyką na mecz. Holender postawił na trójkę defensywnych pomocników, z Niką Kwekweskirim w roli piątego obrońcy. Postawiono więc na zdecydowaną obronę kosztem kreowania ataków. W efekcie przez całe spotkanie „Kolejorz” oddał trzy strzały, z czego żaden nie był celny. Zdecydowanie lepiej pod tym kątem prezentowało się Bodo. Norwegowie próbowali pokonać Filipa Bednarka czternaście razy.

Gra toczyła się głównie na połowie Lecha, który mocno musiał pracować w defensywie. Poznaniacy większych błędów nie popełniali, ale kibicom „Kolejorza” kilka razy mocniej zabiło serce. Kłopoty stwarzał Faris Pemi Moumbagna. Groźny był także Albert Groenbaek, który ładnym technicznym uderzeniem próbował zaskoczyć bramkarza z dystansu.

Goście chcieli przeczekać napór rywala i im się udało, bo po 20. minutach impet Norwegów osłabł. Dopiero w końcówce mistrzowie Polski większą liczbą zagościli pod bramką Juliana Lunda. Do dośrodkowania Michała Skórasia nie zdążyli jednak ani Mikael Ishak, ani Bartosz Salamon.

Gospodarze z animuszem rozpoczęli drugą odsłonę. Na szczęście dla poznaniaków Amahl Pellegrino nieczysto trafił w piłkę. W 53. minucie poznaniacy w końcu zaskoczyli rywali. Po akcji Filipa Szymczaka, który wykorzystał swoją szybkość na skrzydle, piłkę pod nogę dostał Filip Marchwiński. Pomocnik stał sześć metrów przed bramką i nie miał żadnego przeciwnika wokół siebie, jednak posłał piłkę nad poprzeczką.

Zmarnowana szansa Marchwińskiego dała dodatkowy bodziec Lechowi, który przez kilka kolejnych minut bardziej zaczął angażować się w akcje ofensywne. Norwegowie z kolei sprawiali wrażenie, jakby stracili pewność siebie i już tak swobodnie nie operowali piłką, popełniali straty. Niezły fragment w wykonaniu Lecha nie trwał zbyt długo i piłkarze wicemistrza Norwegii znów zaczęli przejmować inicjatywę. Trener gospodarzy Kjetil Knutsen wprowadził na boisko trójkę nowych napastników, ale ataki Bodoe/Glimt były nieco chaotyczne i nie stanowiły większego kłopotu defensywie gości. Ostatecznie polskiemu zespołowi udało się utrzymać bezbramkowy remis, dzięki czemu jest w lepszej sytuacji przed rewanżem. Ten odbędzie się w Poznaniu 23 lutego.

***

Bodo/Glimt – Lech Poznań 0:0

Bodo: Julian Lund – Brice Wembangomo (80’ Isak Amundsen), Brede Moe, Marius Lode, Adam Soersen – Morten Konradsen, Patrick Berg, Albert Groenbaek (86’ Tjaerandsen-Skau) – Joel Mugisha Mvuka (70’ Sondre Soerli), Faris Pemi Moumbagna (70’ Runar Espejord), Amahl Pellegrino (70’ Nino Zugelj)

Lech: Filip Bednarek – Joel Pereira, Bartosz Salamon, Nika Kwekweskiri (46’ Filip Marchwiński), Antonio Milic, Alan Czerwiński – Filip Szymczak (73’ Kristoffer Velde), Radosław Murawski, Jesper Karlstroem (80’ Filip Dagerstal), Michał Skóraś – Mikael Ishak (89’ Artur Sobiech)

Żółte kartki: Faris Pemi Moumbagna (Bodo) oraz Radosław Murawski (Lech)

Sport.RIRM

drukuj