Spróbuj Pomyśleć


Pobierz Pobierz

 

Szczęść Boże!

W 68. rocznicę bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, która zakończyła trwającą od 1. września 1939r. drugą wojnę światową, dobrze byłoby poświęcić odrobinę refleksji sprawie uporczywie marginalizowanych w XXI w. racji, dla których ta wojna z polskiej perspektywy była obronna, czyli sprawiedliwa. Ogólnie rzecz biorąc, gdyby nie krzywda Żydów definiowanych według pseudonaukowych założeń rasizmu, kontynuatorzy goebelsowskiej propagandy już dzisiaj mogli by odnotować sukces pokazujący Hitlera jako dobrego wujaszka Dolka, a za straty wojenne w skali globalnej obciążyć Polaków, bo nie chcieli ustąpić w sprawie wymyślonego jako pretekst do wrogich działań tzw. korytarza polskiego. Czym dla Niemców był „polnischer Korridor”, tym dla Polaków było województwo pomorskie. 5 maja 1939 r. reprezentujący polską rację stanu minister spraw zagranicznych Józef Beck powiedział w Sejmie: „Słowo „korytarz” jest sztucznym wymysłem, gdyż chodzi tu bowiem o odwieczną polską ziemię, mającą znikomy procent osadników niemieckich”.

Kto z grupy obecnie trzymającej władzę w Polsce odważył by się przeciwstawić polityce Niemiec? Trzeba dodać, że spośród wszystkich narodów Polacy mieli najwięcej powodów do walki z Bolszewią w koalicji z Niemcami z uwagi na świeże jeszcze tragiczne wspomnienia wojny polsko-bolszewickiej. Powody te zostały odrzucone za cenę nieznaną wcześniej w historii. Przy tym w przebiegu wojny własne powody do formowania oddziałów wiernych Hitlerowi znaleźli przedstawiciele prawie wszystkich narodów ówczesnej Europy, a Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini rozkazy Niemców wykonywali ze szczególnym oddaniem i niebywałym okrucieństwem. Gdyby minister Beck w imieniu Polski wyraził zgodę na aneksję Gdańska przez III Rzeszę, na przecinającą nasze Pomorze eksterytorialną autostradę i linię kolejową, zapewne doszło by do eskalacji żądań niemieckich, do Anschlussu wywalczonego przez powstańców Śląska i pozostałych ziem, w których Niemcy chcieli utrzymać swój stan posiadania z czasów zaborów – bo przecież kompleksem buldoga, który co ugryzie, tego nie chce wypuścić z pyska nie jest dotknięta tylko Frau Steinbach – aż wreszcie do rzucenia na front wschodni walecznych Polaków, którzy po raz kolejny zdobyli by Moskwę, tym razem pod sztandarem niemieckich narodowych socjalistów.

Tak się nie stało. Chwała Bogu, tak się nie stało. Polskie flagi owszem zawisły, ale na kolumnie zwycięstwa Siegessäule w zdobytym przez Armię Czerwoną i Ludowe Wojsko Polskie Berlinie 2. maja 1945 r. , w okolicznościach, które niejednemu projektowi polityczno-finansowemu dzisiaj nie pasują, bo nie pozwalają czerpać korzyści z fałszowania historii. Pojawiające się tu i ówdzie sugestie, wzmianki i oskarżenia przypisujące Polakom współodpowiedzialność za zbrodnie Niemców i usuwające w cień wysiłek wojenny Polskiego Państwa Podziemnego oraz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i Ludowego Wojska Polskiego, można by potraktować jako chorobliwe halucynacje, gdyby nie ewidentna użyteczność dogmatów neogoebelsowskiej propagandy dla interesów zasadniczo sprzecznych z polską racją stanu. Do tego wskazujących na Rosję jako większe zło, a tym samym wciągających nas w charakterze satelity w orbitę obcych interesów. Bomby, które ukarały Warszawę za nieposłuszeństwo stanowiły oręże zaczepne starego typu. Zabijały ludzi, niszczyły budynki. Pozostawiały stosy zwłok ludzkich i morze ruin. Obecne stosowana broń ma charakter bomby neutronowej. Ludzie znikają, budowle pozostają. Przydadzą się nowym mieszkańcom. Zza Odry słychać głosy niezadowolenia, że Polska dostarcza za mało siły roboczej. Za mało Polaków przyjeżdża na roboty, z mało się osiedla. Za mało, aby zastąpić niepokornych Turków w roli wzorowego składnika multi-kulti, gdzie w domu z dzieckiem można porozmawiać tylko po niemiecku. Tusk, z łaski Merkel kandydat na następcę Barroso, ma dużo na swoje usprawiedliwienie, przecież zrobił co mógł, aby uczynić z Polski miejsce nie nadające się do pracy i do zamieszkania. Przed bezrobociem i brakiem minimum cywilizacji na czele z brakiem ochrony zdrowia, wolności słowa i sprawiedliwości, uciekają już nie tylko najmłodsi, ale i ludzie w wieku 40 – 50 lat, lecz nie do Niemiec. Do tego jeszcze nadal z wielu Polaków wychodzi Drzymała, który ojcowizny nie porzuci. A to policzek dla Prusaków.

Produktem propagandy na miarę polskiego korytarza sprzed II wojny światowej, jest bez wątpienia urojenie pseudonauki pod nazwą antropogenne globalne ocieplenie i oparte na tym humbugu niemieckie ultimatum pod nazwą pakiet klimatyczno-energetyczny. Płacąc niebotyczne ceny za prąd i chorując z powodu życia w cieniu potwornych konstrukcji – wiatraków postawionych pod pozorem przetwarzania słabej w naszym kraju energii wiatrowej w energię elektryczną, zdajmy sobie sprawę z szeroko komentowanego w świecie faktu, że przed kilkoma dniami Zielone Radio Federalnego Urzędu ds Środowiska (Umweltbundesamt – UBA) nadało program na temat: 'Dlaczego nie było żadnego ocieplenia klimatu przez ostatnie 15 lat?’.

W programie tym tamtejszy ekspert Henrik Kirchhof, stwierdził, że znaczący wzrost emisji dwutlenku węgla od roku 2000 nie spowodował przyrostu temperatury, co zaskoczyło naukowców. W imieniu zaskoczonych naukowców wypowiedział się prof. Jochem Marotzke z Instytutu Meteorologii im. Maxa Plancka w Hamburgu, który musiał przyznać, że modele opisujące ocieplenie klimatu w XX w. powstały w sytuacji braku pomiarów a nawet adekwatnych metod badawczych. Trzeba dodać, że z bogatej literatury przedmiotu wynika, iż aktywność Słońca w XX w. była najwyższa od połowy drugiego tysiąclecia po Chrystusie, a obecnie jest najniższa od 200 lat, co znacznie lepiej niż pseudonaukowe spekulacje tłumaczy zmiany temperatury w XX i XXI wieku. Żądanie przyjęcia przez Polskę pakietu klimatyczno-energetycznego można bez wątpienia porównać z ultimatum Niemiec w sprawie “korytarza polskiego”. Ciekawe, jaka to Norymberga czeka ideologów i wykonawców tej agresji, tym razem gospodarczej. Czyżby znowu Polacy mogli przetrwać dzięki interwencji siły mniejszego zła? A gdzie w Polsce można było znaleźć autorytety na miarę Józefa Becka? Nie teraz a wtedy, kiedy pseudonaukowa argumentacja zapoczątkowała ruinę naszego kraju.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj