Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Polska to kraj wolnych ludzi.

Są cztery wolności do wywalczenia w Polsce:
– wolność słowa i wypowiedzi
– wolność wyznawania wiary w Boga
– wolność od biedy po błędach gospodarki
– wolność od strachu przed atakiem sił zła

Te wolności zakreślił prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt w przypadającym na rok 1941 apogenum rozpasania zła. Jak pisał Roosevelt „Świat czterech wolności jest rzeczywistą antytezą tak zwanego nowego porządku tyranii, który dyktatorzy usiłują stworzyć poprzez zniszczenia bombami”. Miały to być cele do zrealizowania w ramach jednego pokolenia w każdym miejscu na świecie. Oczywiście, zarówno tamto pokolenie, jak i szereg następnych o czterech wolnościach może tylko pomarzyć. Co gorsza, zamiast do postępu pod flagą czterech wolności, dochodzi do stopniowego regresu, do reakcji pogańskiego wstecznictwa, do cofania się ludzkości w czasy bezprzykładnych okrucieństw systemu niewolniczego.

Również w Polsce.

Nic nowego pomiędzy Tatrami i Sudetami a Bałtykiem. Celem kolonizatorów zawsze było pilnie zruszczyć i zniemczyć, a zwłaszcza sprusaczyć nasze terytorium, pozbawić Polaków wiary ojców, swobodnego komunikowania się po polsku, dumy z dokonań przodków – wszystkiego co składa się na pojęcie polskiej kultury. Nie inaczej jest dzisiaj. Zohydzić Polakom tożsamość od religijnej i narodowej po płciową, to niezawodny sposób na ostateczne rozwiązanie problemu polskiego pomiędzy Niemcami a Rosją.

Jak pisał Wiktor Hugo: „Można stawić opór inwazji armii, ale nie można stawić oporu inwazji idei”. Stąd też eskalacja wojny religijnej, bo po co religie, skoro wszyscy mają być poganami, łączy się z kanonadą oszczerczej propagandy w obszarze polityki historycznej zakłamującej różnice pomiędzy katem a ofiarą, a na pole bitwy już wjechał walec tzw. „ideologii gender” w celu zatarcia nawet różnic płci. Rozbijaniem naszego narodu w zdehumanizowaną miazgę zajmują się wodzowie i celebryci wprawieni w manipulowaniu masami zniewolonych umysłów, znani z pierwszych stron gazet następcy twórców nieludzkich tyranii.

Jak w takim razie możemy w Polsce wywalczyć cztery wolności? Czy nienawiść do Boga i człowieka odpłacać nienawiścią? Nawet pobożnemu katolikowi przydarza się szpetnie zakląć w konfrontacji z ohydnym łajdactwem. Ale nienawiść w żadnym przypadku nie może być programową odpowiedzią na nienawiść. Wręcz odwrotnie. Jak przypomniał Ojciec Święty Benedykt XVI podczas Światowych Dni Młodzieży w Sydney w Australii w roku 2008 ..” poganie, jak pisze Tertulian, nawracali się, widząc miłość, która królowała wśród chrześcijan: „Patrzcie – mówili – jak oni się miłują”. A więc przykładna miłość pomiędzy chrześcijanami jako magnes przyciągający do chrześcijaństwa był już dostrzeżony przez Tertiuliana uznawanego za twórcę chrześcijaństwa zachodniego – łacińskiego, zresztą Afrykańczyka z rzymskiej Kartaginy, przed jej podbojem przez germańskich Wandalów.

A kiedy już poganin zostanie przyciągnięty do chrześcijan ich przykładnym wzajemnym miłowaniem, to na co może  liczyć? Na obrzucenie błotem i wyzwiskami za prześladowania, na inwektywy z wiekopomnego repertuaru PO? No, nie. Kazanie na Górze  daje diametralnie inną naukę: „Jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Nawet skorumpowani poborcy podatków tak czynią. Jeśli jesteście mili tylko dla waszych przyjaciół, na ile odróżniacie się od innych? Nawet poganie tak czynią.”

Tożsamość Polaka katolika nie jest więc osadzona w odpowiadaniu na nienawiść nienawiścią a odwrotnie – w odpowiadaniu na nienawiść miłością, miłowaniem nieprzyjaciół naszych. To trudne, ale kiedy to było łatwo być dobrym Polakiem? Jakiekolwiek katolickie wydarzenie w przestrzeni publicznej: manifestacja, marsz, wiec, pikieta, nie może odwoływać się do przemocy, do zapowiedzi skrzywdzenia tych, którzy nawet jawnie i czynnie okazują nam nienawiść. Tylko  prowokatorom mogą być potrzebne slogany sprzed dziesiątek lat: „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” czy „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”.

Oczywiście nie jest aktem nienawiści a dopełnieniem obowiązku zwykłej sprawiedliwości profesjonale, detaliczne rozliczanie złoczyńców z ich kłamstw, nadużyć, przestępstw, gigantycznych afer korupcyjnych, oszustw w obszarze badania opinii publicznej, oszustw w zakresie rozmaitych głosowań wyborów, naruszeń procedur wynikających z konstytucji, ustaw i rozporządzeń, traktowania  państwa jak prywatnego folwarku, a obywateli tego państwa jak ubezwłasnowolnionych niewolników, umyślnie okłamywanych, bezprzytomnie poniewieranych i eksploatowanych bez sumienia. Za każdym aktem naruszenia dekalogu w życiu publicznym, czyli społecznej nauki Kościoła Katolickiego, kryje się przecież morze ludzkich łez, krzywda moralna, psychologiczna i fizyczna nieraz tysięcy ludzi, którzy, owszem, liczą na sprawiedliwość  także na tym świecie. Są to ludzie zwykli, nie zorganizowani w jakieś szajki, mafie, grupy interesów, partie, czy wzajemnie wyrzynające się frakcje partii rządzącej.

Zwykłym skrzywdzonym masom Polaków przyda się drogowskaz, który pozostawił nam, a zwłaszcza naszej młodzieży, w tym elicie młodych Polaków wychowywanej przez oo. salezjanów,  Don Bosco: „Słabe siły stają się silne, gdy są zjednoczone” („Le forze deboli quando sono unite diventano forti”).  Jednoczeniu się sprzyja przełamywanie lodów pomiędzy ludźmi całkowicie sobie obcymi. Rozwój nauk medycznych doprowadził nas do poznania tzw. hormonu miłości, oksytocyny, która obniża poziom lęku, zwiększa zaufanie, empatię w stosunku do innych ludzi, nawet całkiem obcych, byle tylko modlili się,  podawali sobie ręce, obejmowali się na tzw. misia, trzymali się za ręce, czy pod ramiona np. podczas marszu w obronie wspólnych wartości.

Miejmy pewność, że pozytywne i długotrwałe skutki działania hormonu miłości odczują wszyscy uczestnicy czwartego wrocławskiego marszu w obronie TELEWIZJI TRWAM, który rozpocznie się o godz. 12.00, w samo południe, w sobotę 23. listopada b. r. , od mszy świętej w kościele Bożego Ciała, przy którym patrioci postawili pomnik Bolesława Chrobrego, największego dobroczyńcy stolicy Śląska. Warto pamiętać, że w 1202r. Mieszko Plątonogi bił w Raciborzu monety z polskim napisem ’ Milost ’, które należą do najstarszych zachowanych pomników języka polskiego. A więc Miłość to dewiza Śląska Polskiego. Niech listopadowe depresje rozpędzi miłość Boga i Ojczyzny spotęgowana przez hormon miłości rozgrzewający uczestników wrocławskiego marszu w obronie TELEWIZJI TRWAM.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie www.halat.pl ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj