„Spróbuj pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Na wstępie powtórzę w tym miejscu ogłoszenie podane do wiadomości publicznej na mojej stronie
halat.pl: „Wiadomość z ostatniej chwili (30. kwietnia, 2012r, godz.13): Pan Romuald Nowak, Dział Panoramy Racławickiej, Muzeum Narodowego we Wrocławiu 30. kwietnia, 2012r, godz.13 przez telefon przekazał następującą informację „Polonia, Konstytucja 3 Maja 1791” Jana Styki ze względu na duże rozmiary nigdy nie była wystawiana w budynku Muzeum Narodowego we Wrocławiu przy pl. Powstańców Warszawy 5, ale przez 6 lat była pokazywana w ramach patriotycznej wystawy Wrocławskiego Arsenału. Od 12 lat obraz jest w stałej ekspozycji Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu (na Śląskim Wawelu), gdzie kosztem wysokich nakładów otrzymał należną oprawę, a dyrekcja Muzeum w celu popularyzacji dzieła wznowiła w milionowym nakładzie patriotyczną pocztówkę sprzed I wojny światowej.

Powyższa informacja zaprzecza mojemu zrozumieniu słów pana Marka Pierzchały, Dział Malarstwa Muzeum Narodowego we Wrocławiu, który 26. kwietnia 2012 poinformował mnie, że „obraz przechowywany jest w piwnicy i że z powodu dużych rozmiarów NIGDY WE WROCŁAWIU NIE BYŁ WYSTAWIANY. Owszem, w Brzegu i Kielcach – tak, ale nie we Wrocławiu.”, [ felieton wygłoszony w tej sprawie

27. kwietnia 2012 r., można wysłuchać i przeczytać tutaj ] a ponieważ prawda jest tylko jedna, przepraszam za spowodowane zamieszanie, w szczególności za podanie w wątpliwość profesjonalnej troski polskich muzealników o dzieła dokumentujące patriotyzm Polaków. Oby ta sprawa przyczyniła się do popularyzacji przesłania zawartego w dziele Jana Styki i zachęciła turystów do odwiedzin Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu.”


W drugiej dekadzie XXI w. po narodzeniu Chrystusa platformą komunikacji w skali globalnej jest internet, którego główną zaletą jest łatwość wyszukiwania informacji w dowolnym języku i na dowolny temat. Jeszcze ważniejsza jest tu wolność wypowiedzi. Każdy, od okrutnego dyktatora do rodziny torturowanego przez niego więźnia sumienia, od papieża do uczennicy szkółki misyjnej w Zambii, od laureata nagrody Nobla w dziedzinie fizyki do do nikomu nieznanego autora bezcennego wynalazku, dosłownie każdy może w internecie zamieścić swoją wypowiedź. Tego jeszcze nie było. Internet jako narzędzie demokracji i to w skali światowej, nie znajduje w przeszłości żadnych odniesień. Nie wolno przy tym nie zauważyć, że z tego narzędzia mogą korzystać tylko ci, którzy mają do niego dostęp. Na świecie jest ich zdecydowanie mniej niż tych, którzy żyją bez prądu i są analfabetami, a komputera nie widzieli nawet w sklepie. Stąd pytanie: jak ludzie szczególnie uprzywilejowani dostępem do internetu, a tym bardziej zamieszczający w sieci informacje osiągalne z każdego zakątka świata, nawet ze środka Sahary dzięki telefonii satelitarnej, jak ci ludzie wykorzystują otrzymany dar. Czy dobrze, czy źle? Czy skutecznie, czy nieskutecznie? Ocena etyczna naturalnie zależy od przyjętych kryteriów. Co dla katolika jest dobre, dla handlarza żywym towarem jest złe i odwrotnie. Co za polskiego patrioty jest dobre dla niemieckiego szowinisty jest złe. I znowu odwrotnie. Co innego skuteczność. Tu wszystko zaczyna się od możliwości wyszukania zamieszczonej w internecie informacji. To wyszukiwalność, ang. searchability, decyduje o wszystkim. Największe dzieło umysłu, najgorętsze porywy serca nie opuszczą przysłowiowej szuflady, jeśli nie przejdą progu wyszukiwalności w internecie. O wyszukiwalności decyduje pozycja strony w wyszukiwarkach internetowych, z Google na czele, stąd i wyszukiwalność w wyniku googlowania zasadniczo różni się od peregrynacji badaczy sprzed ery internetu. Książki, prasa, radio, telewizja jako źródło aktualnej i weryfikowalnej informacji musiały ustąpić internetowi, stąd i powiedzenie, że „czego nie ma w internecie, tego nie ma na świecie”. Chcemy na przykład dowiedzieć się, gdzie można obejrzeć obraz światowej sławy malarza zawierający aktualne rocznicowe patriotyczne przesłanie. Czy wsiadamy do samochodu i ruszamy na przegląd wszystkich muzeów, aby sprawdzić gdzie ten obraz jest eksponowany? To przecież nierealne, zwłaszcza, że Polak nie ma po czym i za co jeździć. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem zaglądamy do internetu i tam dowiadujemy się, że poszukiwane dzieło znajduje się w konkretnym muzeum. Przeglądając strony tegoż muzeum, ze zdziwieniem stwierdzamy, że nie można znaleźć ani fotografii poszukiwanego dzieła, ani informacji, w której sali jest ono wystawione. A jest to przecież uznane arcydzieło, docenione przez pokolenia Polaków, a nie jakiś na siłę lansowany bohomaz ustosunkowanego beztalencia. Dzwonimy więc do tegoż muzeum, aby uzyskać informację z pierwszej ręki. Nie naśladując obrzydliwego dialogu Michnik – Rywin, rozmowy nie nagrywamy, bo to przecież rozmowa ludzi honoru. Dalszy ciąg jest znany ze wstępu felietonu. Summa summarum okazało się, że „Polonia, Konstytucja 3 Maja 1791” monumentalna narodowa alegoria, dzieło najwyższej próby, które namalował w roku 1891 wielki artysty malarza Jan Styki jest ukrywane przed narodem, skazywane na zapomnienie w INTERNECIE a nie w muzealnej piwnicy, a ponieważ zostało wywiezione do Brzegu – nie zostanie pożarte przez rozplenione we Wrocławiu szczury, nie rozpadnie się też w strzępy i nie zaszkodzą mu grzyby i pleśnie, gdyż wisi w sali na pierwszym piętrze Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu, o czym wszakże z internetu dowiedzieć się nie można nawet w przeddzień rocznicy 3 maja, a poza drobną i nie wyszukiwalną wzmianką, na stronach tego muzeum nie można znaleźć fotografii obrazu, który powinien dla Brzegu na Śląsku Opolskim stanowić atrakcję turystyczną równej miary co Panorama Racławicka dla Wrocławia. Przypominam, że dzisiaj „czego nie ma w internecie, tego nie ma na świecie”.

Wszystkim, którzy na mój apel wystąpili drogą mailową, telefoniczną i faksową w obronie przed zapomnieniem obrazu „Polonia, Konstytucja 3 Maja 1791” składam serdeczne podziękowanie i proszę o nieustawanie w popularyzacji przesłania zawartego w dziele Jana Styki. Co do największych, czy też najstarszych „półkowników” PRLu i PRLu bis niechby wypowiedzieli się specjaliści poszukujący każdego z dwóch dzieł Jana Matejki „Carowie Szujscy na sejmie warszawskim” znanego jako „Hołd ruski”.

Na tle tej sprawy pozwolę sobie na refleksję co do własnej specjalności w obszarze medycyny – epidemiologii. Oto żadna z wielu moich wypowiedzi zasadniczo sprzecznych z dominującą pseudonaukową medycyną reklamową i polityczną nie spotkała się z uzasadnionym zaprzeczeniem. W układach zero-jedynkowych prawda jest tylko jedna.

 

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj