Zawirowania na rynkach gazu i ropy naftowej
Rynki ropy i gazu nerwowo reagują na wojnę w Izraelu. Ceny surowców energetycznych idą w górę. Według ekspertów przyszłe koszty paliw będą uzależnione od eskalacji konfliktu i jego wpływu na sytuację na Bliskim Wschodzie.
Atak Hamasu na Izrael wstrząsnął rynkami paliw. W poniedziałek ceny ropy naftowej poszybowały w górę – zarówno na londyńskiej, jak i nowojorskiej giełdzie – o około cztery procent. We wtorek ceny za baryłkę ropy spadły o niespełna jeden procent, czyli do około 86 dolarów.
Zmiany cen surowców w czasie wojny nie są niczym nowym – zauważył ekspert ds. energetyki, Daniel Czyżewski.
– Widzieliśmy po wybuchu czy eskalacji wojny na Ukrainie bardzo duże wzrosty nawet do 120 dolarów, ale potem sytuacja się unormowała – mówił Daniel Czyżewski.
Część ekspertów twierdzi, że nie należy spodziewać się długofalowego wzrostu cen.
Maciej Miniszewski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazał, iż zagrożenie widzi nie w samym konflikcie palestyńsko-izraelskim, ale w jego wpływie na sytuacje na Bliskim Wschodzie.
„Izrael i kraje sąsiednie nie są dużymi producentami ropy naftowej (…). Eskalacja izraelsko-palestyńska może wpłynąć m.in. na destabilizację Bliskiego Wschodu, który jest regionem istotnym dla globalnej podaży surowca” – podkreślił Maciej Miniszewski.
Ważnym graczem na rynku ropy naftowej jest Iran. Pomimo amerykańskich sankcji kraj ten zwiększa wydobycie ropy, a administracja USA przymyka na to oko. To może się jednak zmienić. Media zza oceanu przekonywały, że Iran jest zamieszany w atak Hamasu, co może prowadzić do zaostrzenia sankcji.
Robert Halver, niemiecki analityk, zwrócił uwagę, że obawia się stanowczej odpowiedzi Iranu.
– Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że w skrajnym przypadku Iran zamknie cieśninę Ormuz, co oczywiście spowodowałoby dramatyczny wzrost cen ropy – akcentował Robert Halver.
Zamknięcie cieśniny Ormuz oznaczałoby wstrzymanie transportów surowców energetycznych z Iraku, Kuwejtu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Kataru.
Z konsekwencji tego rodzaju zdają sobie sprawę państwa regionu i nie tylko – mówił dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw.
– Potencjalne zamknięcie cieśniny Ormuz jest rzeczą, którą musiałaby zrobić flota irańska, a więc musiałoby dojść do włączenia kolejnej ze stron do tego konfliktu – oznajmił dr Jakub Bogucki.
Wzrost cen ropy mogą zahamować jej producenci zrzeszeni w OPEC, m.in. Arabia Saudyjska i Irak. Te państwa od maja dobrowolnie ograniczą wydobycie surowca.
– Zacieśnia możliwości podażowe, zmniejsza swoją produkcję, aby wywindować ceny na satysfakcjonujący dla siebie poziom – wskazał Daniel Czyżewski, ekspert ds. energetyki.
Ceny gazu także idą do góry. We wtorek na holenderskiej giełdzie paliwo to zdrożało o ponad pięć procent – do 46 euro za MWh.
Rynki obserwują sytuację ze złożem gazu u wybrzeży Strefy Gazy. Izrael wezwał Amerykanów do zaprzestania wydobycia ze względów bezpieczeństwa. To oznaczałoby dalszy wzrost cen gazu.
Polski rynek paliw jest bezpieczny niezależnie od sytuacji na Bliskim Wschodzie – zapewnił wiceminister aktywów państwowych, Maciej Małecki.
– Orlen nie przewiduje wzrostów cen paliw w najbliższym tygodniach. Orlen dziś jest koncernem multienergetycznym, tak więc jest bardziej odporny na różne zawirowania dekoniunktury na rynkach światowych. Orlen ma podpisane kontrakty z różnymi dostawcami na całym świecie – podsumował wiceminister Maciej Małecki.
Ropę kupujemy od saudyjskiego koncernu Saudi Aramco, ale także od Norwegów, Amerykanów i Brytyjczyków. Gaz ziemny płynie do Polski rurociągiem Baltic Pipe z Norwegii oraz gazowcami ze Stanów Zjednoczonych. Mamy także swoje złoża.
TV Trwam News