„Washington Post”: Skandal w „Bildzie” jest odzwierciedleniem problemów kobiet w Niemczech
Naświetlona przez „NYT” afera związana z wykorzystywaniem seksualnym kobiet w tabloidzie „Bild” ilustruje szerszy problem z kulturą pracy w Niemczech i problemów, jakie mają tam kobiety – pisze na łamach „Washington Post” publicystka Katja Hoyer.
Hoyer, niemiecko-angielska historyczka i dziennikarka, skomentowała w ten sposób aferę dotyczącą redaktora naczelnego „Bilda” Juliana Reichelta, który miał mieć liczne romanse z podległymi mu niedoświadczonymi pracownicami, szybko promować je na wysokie stanowiska, by ostatecznie porzucać i degradować. Mimo że sprawa została opisana jeszcze w marcu przez „Der Spiegel” i miała być powszechnie znana wewnątrz „Bilda”, dopiero publikacja „New York Timesa” sprawiła, że Reichelt został zwolniony.
„Sprawa Reichelta mogła dotyczyć szczególnie wysokiego poziomu, ale ilustruje znacznie szerszy problem w niemieckiej kulturze pracy” – pisze Katja Hoyer.
„Obraz, jaki z tego się wyłania, to firma, w której pracownicy na wszystkich poziomach akceptowali seksualizowane relacje władzy w pracy. Ale problem nie dotyczy tylko tego jednego medium” – dodaje.
Publicystka przywołuje historię, gdy w szkole powiedziała swojej mentorce o planach zostania dziennikarką, kobieta odradziła jej to, dodając, że by zarabiać większe pieniądze w mediach musiałaby „wstąpić do jednej z wielkich firm, trzymać się linii partyjnej i sypiać z szefami, by wspinać się na szczyt”.
Autorka powołuje się też na statystyki wskazujące, że w Niemczech 68 proc. kobiet przyznało, że doświadczało w pracy nieodpowiedniego zachowania ze strony współpracowników. Dane te są poniżej europejskiej średniej, podobnie, jak liczba kobiet na kierowniczych stanowiskach (28 proc. wobec 34 proc. w UE). Trzy czwarte kobiet na tych stanowiskach przyznało, że doświadczało molestowania seksualnego.
„Mam nadzieję, że sprawa Reichelta posłuży jako impuls do szerszej debaty o pracy kobiet w Niemczech i nie zostanie potraktowana jako wyjątek. Niemcy mają dużo do nadrobienia, jeśli chodzi o relacje płciowe w miejscach pracy” – konkluduje Katja Hoyer.
PAP