Ugandyjczycy sprzedawali przestępcom swoje paszporty, więc rząd zakazał ambasadom ich wydawania
Rząd Ugandy zakazał wszystkim swoim placówkom dyplomatycznym w 38 państwach wydawania Ugandyjczykom, którzy rzekomo zgubili paszporty, nowych dokumentów, bowiem wiele z nich trafiało na czarny rynek i służyło do popełniania przestępstw.
Od maja Ugandyjczyk, żyjący poza granicami swojego kraju, jeśli zgubi paszport, po nowy będzie musiał wybrać się do swojej ojczyzny. Ugandyjska Dyrekcja ds. Obywatelstwa i Kontroli Imigracyjnej poinformowała wszystkie swoje ambasady o natychmiastowym wdrożeniu dyrektywy, zakazującej im realizowania wniosków dotyczących wydawania paszportów.
Według ministerstwa spraw wewnętrznych afrykańskiego kraju wielu Ugandyjczyków żyjących w diasporze sprzedawało swoje paszporty osobom, które dokonywały przestępstw. Ministerstwo twierdzi, że sprzedaż paszportów ma fatalny wpływ na reputację Ugandyjczyków na arenie międzynarodowej, a niektóre kraje już złożyły w tej sprawie formalne skargi.
Reputacja ta jest tak fatalna, że od kilku lat Ugandyjczycy poddawani są surowej kontroli przez urzędników imigracyjnych, którzy często wręcz odmawiają im wjazdu na przykład do: Chin, Indii czy Singapuru.
Wyrobienie paszportu w Kampali kosztuje około 60 dolarów, a według rzecznika ministerstwa spraw wewnętrznych, Simona Mundeyi, „niektórzy obywatele za granicą sprzedali swoje paszporty za 5 tys. dolarów nabywcom, zwykle nie Ugandyjczykom, którzy wykorzystali je przy popełnianiu przestępstw”.
„Działo się to tym łatwiej, bowiem Europejczykom czy Azjatom trudno odróżnić Afrykanów” – dodał Simon Mundeyi.
Rząd Ugandy poinformował swoich obywateli, że już zawarł specjalne porozumienie z innymi krajami, aby umożliwić tym, którzy stracili paszporty, podróż do domu.
„Ale jego wydanie nastąpi dopiero po skrupulatnym śledztwie, prowadzonym wspólnie przez służby ugandyjskie i kraju rezydencji osoby składającej wniosek” – ostrzegł Simon Mundeyi.
Według MSZ Ugandy poza jej granicami żyje ponad 780 tys. Ugandyjczyków.
PAP