Ukraina złożyła skargi do Światowej Organizacji Handlu na Polskę, Węgry oraz Słowację w związku z embargiem na zboże
Kijów dąży do wojny handlowej z państwami, które ograniczają handel ukraińskim zbożem na swoim terytorium. Ukraina złożyła skargę na Polskę, Węgry i Słowację do Światowej Organizacji Handlu.
Władze Ukrainy są gotowe, aby wprowadzić embargo na polskie owoce i warzywa.
„Myślę, że cały świat powinien zobaczyć, jak państwa członkowskie UE zachowują się wobec partnerów handlowych i ich własnej Unii, ponieważ może to wpłynąć również na inne państwa” – wskazał Taras Kaczka, wiceminister rolnictwa Ukrainy.
Kijów utrzymuje, że Polska, Węgry i Słowacja nie miały prawa zakazać sprzedaży ukraińskiego zboża na swoim terytorium. Ukraina zdecydowała się na skargę do Światowej Organizacji Handlu.
Nie ma do tego podstaw – przekonywał polski minister rolnictwa, Robert Telus.
– Jeżeliby byłyby podstawy do tego, to w pierwszej kolejności UE powinna być oddana do WTO, dlatego że to są te same zasady, które Unia wprowadziła do 15 września – powiedział minister Robert Telus.
Skarga do Światowej Organizacji Handlu nie będzie dla Polski większym problemem – przekonywał Piotr Gaglik, prawnik.
– Postępowanie będzie trwało długo i Polska będzie mogła spokojnie wyjaśnić, dlaczego tak jest, tym bardziej że Rzeczpospolita nie zakazuje handlu zbożem ukraińskim poza Polską – mówił Piotr Gaglik.
Tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę odbywa się bez przeszkód. Wprowadzenie jednostronnych ograniczeń przez Polskę, Węgry i Słowację po zakończeniu unijnego zakazu importu nie podoba się Brukseli.
Suwerenne decyzje państw członkowskich krytykują też m.in. Niemcy i Francja, które chcą interwencji Komisji Europejskiej.
– Komisja jest strażnikiem traktatów i zakładam, że zrobią, co do nich należy – oznajmił Cem Ozdemir, minister żywności i rolnictwa Niemiec.
– Każde państwo członkowskie ma obowiązek przestrzegać traktatów, więc nie może być żadnych jednostronnych środków – dodał Marc Fesneau, minister rolnictwa Francji.
Unijni urzędnicy stosują podwójne standardy. Gdy import tanich chińskich samochodów elektrycznych zagroził producentom z Niemiec czy Francji, reakcja była natychmiastowa. Polska nie może liczyć na takie wsparcie Brukseli, która oddała Ukrainie część swoich kompetencji dotyczących kontroli rynku.
– Jeżeli nie wprowadzimy odpowiednich warunków, mechanizmów, narzędzi prawnych, finansowych czy infrastrukturalnych, to żaden kraj nie wygra z ukraińskim rolnictwem – wskazał szef polskiego resortu rolnictwa.
Największe gospodarstwa na Ukrainie mają po kilkaset tysięcy hektarów powierzchni. Trudno szukać takich na Starym Kontynencie. Część latyfundiów jest pod kontrolą europejskich koncernów, które zarabiają na otwarciu granic. Rodzą się też pytania o kontekst polityczny działań Brukseli i Kijowa.
Kijów atakuje władze w Warszawie w okresie kampanii wyborczej – zauważył prof. Mieczysław Ryba.
– To jest granie tuż przed wyborami w tandemie z Niemcami. Widać, że tam są oligarchiczne siły i polityczne, które grają w istocie nie tylko przeciwko interesowi Polski, bo Polska sobie z tym problemem poradzi, ale w istocie osłabiają Ukrainę – powiedział politolog.
Spośród pięciu państw przyfrontowych własnych ograniczeń nie wprowadziły jeszcze Rumunia i Bułgaria. Bułgarscy rolnicy próbują wymusić to na swoim rządzie za pomocą protestów.
– Dla mnie to katastrofa. Przegrywamy, dosłownie umieramy, będziemy musieli poszukać nowej pracy – powiedział Kostadin, rolnik z Bułgarii.
Polski premier utrzymywał, że to Rosja ma zapłacić za skutki kryzysu zbożowego, a nie polski rolnik.
– Dla nas interes polskich rolników jest najważniejszy i dlatego, nawet jak jesteśmy naciskani ze Wschodu i Zachodu, nie ustępujemy – podsumował premier Mateusz Morawiecki.
W sprawie gróźb ze strony ukraińskiego ministerstwa rolnictwa w Stanach Zjednoczonych z prezydentem Ukrainy będzie najprawdopodobniej rozmawiał prezydent Polski, Andrzej Duda.
TV Trwam News