[TYLKO U NAS] Bryg. K. Kierzkowski o akcji prowadzonej w Turcji: Sukcesywnie, krok po kroku, praktycznie 24h na dobę 76 służb ratowniczych pracowało, aby jak najszybciej dostać się do osób przebywających pod gruzami
Jest już ponad 30 tys. ofiar trzęsienia ziemi i pewnie ta liczna niestety wzrośnie. Jest również bardzo wiele zniszczonych budynków. W mieście, do którego zostali skierowani polscy strażacy, jest ich zniszczonych ok. 30-40 proc., więc strażacy podzielili ten rejon na dziesięć różnych obszarów, rejonów do sprawdzenia i sukcesywnie, krok po kroku, praktycznie 24 godziny na dobę byliśmy w działaniach. Grupa została podzielona na cztery małe podgrupy piętnastoosobowe. W ich składzie była sekcja poszukiwawcza i lekarz, ratownik medyczny oraz psy ratownicze. W sumie 76 służb ratowniczych pracowało, aby jak najszybciej dostać się do osób, które mogę przebywać pod gruzami – mówił bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP, we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Polscy strażacy z grupy ratowniczej HUSAR wylecieli do Turcji 6 lutego, zaledwie kilka godzin po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło ten kraj [więcej].
– Była to zdecydowanie najtrudniejsza, najbardziej skomplikowana i najcięższa akcja ratownicza, ale podkreślamy profesjonalizm naszych strażaków i ich przygotowanie w tego typu akcjach. Bardzo szybki wylot był kluczem do sukcesu, aby jak najszybciej udzielić adekwatnej pomocy. Nie minęły 24 godziny od pierwszych wstrząsów, a polscy strażacy już byli na miejscu, aby udzielać pomocy i wsparcia – zaznaczył bryg. Karol Kierzkowski.
Dodał, że w pierwszych godzinach udało się uratować trzy osoby.
– Ogrom tragedii. Jest już ponad 30 tys. ofiar trzęsienia ziemi i pewnie ta liczna niestety wzrośnie. Jest również bardzo wiele zniszczonych budynków. W mieście, do którego zostali skierowani polscy strażacy, jest ich zniszczonych ok. 30-40 proc., więc strażacy podzielili ten rejon na dziesięć różnych obszarów, rejonów do sprawdzenia i sukcesywnie, krok po kroku, praktycznie 24 godziny na dobę byliśmy w działaniach. Grupa została podzielona na cztery małe podgrupy piętnastoosobowe. W ich składzie była sekcja poszukiwawcza, lekarz, ratownik medyczny oraz psy ratownicze. W sumie 76 służb ratowniczych pracowało, aby jak najszybciej dostać się do osób, które mogą przebywać pod gruzami – wyjaśnił rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP.
Zwrócił uwagę, że była to głównie walka z czasem.
– Walczyliśmy także z pogodą, bo było bardzo zimno. W nocy notowano ujemne temperatury, a w ciągu dnia zaledwie 5 stopni. Tego się obawialiśmy, że niska temperatura może spowodować, iż zasypane osoby będą jeszcze szybciej słabnąć i nie będzie można ich wydobyć, a okazało się, że jednak ujemna temperatura nie była tym najgorszym czynnikiem, bo kiedy dostawaliśmy się do budynków, poszczególnych pomieszczeń, okazywało się, że nie było tam tak zimno – podkreślił gość Radia Maryja.
Bryg. Karol Kierzkowski zaznaczył, że po powrocie cała akcja będzie dokładnie przeanalizowana.
– Jest to taka akcja, gdzie zostaliśmy skierowani w porze zimnej i jest tam zima, tak jak w Polsce. W poprzednich latach byliśmy kierowani akurat do takich rejonów, jak Nepal, Haiti czy Bejrut, gdzie była pora ciepła i było łatwiej zorganizować sobie obozowisko, przetrwać pod gołym niebem – dodał.
Niestety – jak podkreślił rzecznik – kryzys w Turcji może się jeszcze pogłębić.
– Teraz kończy się już akcja ratownicza, czyli wydobywania osób żywych spod gruzów, a przechodzi się obecnie do fazy pomocy humanitarnej, która dotyczy wydobywania ciał, ale też po prostu przeżycia i odbudowy. Kryzys będzie długotrwały, który może ciągnąć się latami. Praktycznie do momentu odbudowy będzie potrzeba bardzo wiele wysiłku oraz wsparcia. Ludzie muszą na nowo zacząć żyć – wskazał.
Całą rozmowę z bryg. Karolem Kierzkowskim można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl