fot. PAP/Tomasz Gzell

[TYLKO U NAS] A. M. Siarkowska o zarzutach NFZ przeciwko dr. W. Bodnarowi: To element polityki, która jest prowadzona wobec lekarzy, którzy nie poddali się obecnym trendom, zgodnie z którymi COVID-19 nie da się leczyć, a jeśli się da, to tylko drogimi lekami

Jest to element polityki, która jest prowadzona wobec lekarzy, którzy nie poddali się obecnym trendom, zgodnie z którymi COVID-19 nie da się leczyć, a jeśli się da, to tylko drogimi lekami, a zapobiegać chorobie można wyłącznie szczepieniem. Lekarze, którzy opiekują się chorymi, muszą stosować bardzo wysokie środki zabezpieczające. Pan dr Włodzimierz Bodnar i jego pracownicy przyjmowali pacjentów bezpośrednio, osłuchiwali ich i nie stosowali szczególnych środków bezpieczeństwa. Pacjenci zawsze mogli liczyć u nich na pomoc – powiedział Anna Maria Siarkowska, poseł PiS, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu, w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja.

Eksperci na łamach „Naszego Dziennika” zaapelowali do Rzecznika Praw Pacjenta o umorzenie postępowania ws. dr. Włodzimierza Bodnara. Pulmonolog z Przemyśla może zostać ukarany za przepisywanie chorym z COVID-19 amantadyny. Decyzję o ewentualnych sankcjach wobec niego ma podjąć Rzecznik Praw Pacjenta, który prowadzi postępowanie.

Odnosząc się do sprawy, poseł Anna Siarkowska przypomniała, że dr Włodzimierz Bodnar nie zamknął w czasie pandemii swojej przychodni, ale był przy pacjentach i ich leczył.

– Pan dr Włodzimierz Bodnar był jednym z nielicznych lekarzy, który w ciągu kryzysu zdrowotnego, kiedy większość placówek medycznych była zamykana, a lekarze udzielali tylko i wyłącznie teleporad, wraz ze swoją placówką udzielali pomocy i nie przerwali opieki nad pacjentami. To kwestia, którą trzeba podkreślić – wskazała poseł.

Oskarżenia NFZ dotyczą przepisywania i stosowania amantadyny poza wskazaniami z ulotki oraz rzekomego prowadzenia eksperymentu medycznego. W obronie lekarza z Przemyśla stanęli inni medycy, którzy są zdumieni zarzutem dotyczącym eksperymentu medycznego. Podkreślili, że powszechną praktyką jest stosowanie leku poza wskazaniami rejestracyjnymi.

– Kiedy ludzie chorowali na COVID-19, nie było żadnych leków, które byłyby wskazane jako właściwe do leczenia choroby. Lekarze nie mogli, a przynajmniej nie powinni byli, zostawiać swoich pacjentów bez opieki. Lekarze powinni leczyć pacjentów zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą medyczną. Tak zachował się dr Włodzimierz Bodnar oraz pracownicy jego placówki. Pan doktor zasługuje na nagrodę i to, aby być stawianym jako wzór lekarza, który bez względu na ewentualne zagrożenie, które groziłoby jemu i jego pracownikom, nie przestał leczyć pacjentów (…). Sytuacja, w której lekarze przestają świadczyć pomoc pacjentom, a martwią się przede wszystkim o własne zdrowie, wyolbrzymiając zagrożenie, jest dla mnie niezrozumiała – mówiła Anna Maria Siarkowska.

Dr Włodzimierz Bodnar nie jest jedynym, który potwierdził skuteczność amantadyny w leczeniu koronawirusa. Potwierdza to wielu pacjentów. Tymczasem medykowi grozi zakaz stosowania leku oraz grzywna w wysokości 5 mln zł.

– Jest to element polityki, która jest prowadzona wobec lekarzy, którzy nie poddali się obecnym trendom, zgodnie z którymi COVID-19 nie da się leczyć, a jeśli się da, to tylko drogimi lekami, a zapobiegać chorobie można wyłącznie szczepieniem. Lekarze, którzy opiekują się chorymi, muszą stosować bardzo wysokie środki zabezpieczające. Pan dr Włodzimierz Bodnar i jego pracownicy przyjmowali pacjentów bezpośrednio, osłuchiwali ich i nie stosowali szczególnych środków bezpieczeństwa. Pacjenci zawsze mogli liczyć u nich na pomoc – podsumowała przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu.

 

radiomaryja.pl

drukuj