Rząd próbuje zaradzić paraliżowi w Trybunale Konstytucyjnym

Sejmowa komisja sprawiedliwości za projektem nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Nowe przepisy są odpowiedzią na bunt części sędziów.

Co najmniej pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego podważa prezesurę Julii Przyłębskiej. W proteście od kilku miesięcy nie uczestniczą w rozprawach.  Trybunał jest sparaliżowany. Kolejne posiedzenia są odkładane w czasie.

Na rozstrzygnięcie przez Trybunał czeka m.in. nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która – zdaniem rządu – odblokuje unijne środki na Krajowy Plan Odbudowy. Prawo i Sprawiedliwość w odpowiedzi na bunt sędziów złożyło w Sejmie projekt ustawy, który ma zakończyć impas w Trybunale.

– Pełen skład orzekający Trybunału Konstytucyjnego ma być zmniejszony do dziewięciu sędziów z jedenastu – wyjaśnił przewodniczący komisji sprawiedliwości, Marek Ast.

Tak samo zostanie zmieniona liczba sędziów potrzebnych do zwołania Zgromadzenia Ogólnego – tłumaczył poseł Marek Ast. Projektem zajęła się sejmowa komisja sprawiedliwości. Opozycja nie poparła przepisów i domagała się odrzucenia ich w pierwszym czytaniu.

– Ustawa o TK to ustawa bezradnościowa, bo PiS jest bezradny pomimo tego, że wepchnęli tam swoich ludzi, do Trybunału Konstytucyjnego – wskazała Kamila Gasiuk-Pihowicz.

– To jest absolutnie hucpa nie tylko polityczna, ale hucpa prawna. Jest to projekt niezgodny z jakimkolwiek podstawowym założeniem. Po co my w ogóle mamy w Polsce prawo – powiedział Krzysztof Śmiszek z Lewicy.

Mimo to komisja odrzuciła wniosek opozycji i ustawa trafiła na czytanie. Ustawie nie sprzeciwiła się Suwerenna Polska, choć do ostatniej chwili nie było znane stanowisko partii Zbigniewa Ziobro. Ostatnie tygodnie mijają pod znakiem tarć w obozie władzy między premierem a ministrem sprawiedliwości. Dlatego wynik głosowania ws. Trybunału był nieoczywisty.

– Różnice zdań się pojawiają i nawet powinny się pojawiać, bo to ubogaca ofertę programową dla Polaków – podkreślił wiceminister aktywów państwowych, Jan Kanthak.

Nadal nie jest jasne, czy Prawo i Sprawiedliwość wystartuje z Suwerenną Polską w jesiennych wyborach parlamentarnych. Obie strony deklarują gotowość do współpracy. Jednak rozmowy o listach są zamrożone. Zbigniew Ziobro ma za duże oczekiwania co do miejsc na listach, na co zgody nie daje Jarosław Kaczyński. Politolog, prof. Małgorzata Myśliwiec, wskazała, że start Suwerennej Polski jest realny.

– Politycy Suwerennej Polski są znakomicie rozpoznawani i jest to bardzo poważny partner, jeśli chodzi o prawą stronę polskiej sceny politycznej. Tym bardziej w realiach wzrastającej pozycji Konfederacji – powiedziała prof. Małgorzata Myśliwiec.

Do wyborów zostały niecałe cztery miesiące.

TV Trwam News