fot. PAP/Tomasz Golla

Prof. W. Gontarski: Media publiczne potraktowano jako zakład mięsny, który byłby we władaniu Skarbu Państwa

Rządząca koalicja poszła wytrychami. To przypomina dekrety stanu wojennego. Media publiczne potraktowano jako zwykłe spółki prawa handlowego, jako zakład mięsny, który byłby we władaniu Skarbu Państwa – zaznaczył prof. Waldemar Gontarski, ekspert prawa europejskiego i prasowego, w środowym programie „Rozmowy niedokończone” w TV Trwam.

Politycy Donalda Tuska siłowo uderzyli w media publiczne. Z anteny zniknął sygnał TVP Info, a minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bartłomiej Sienkiewicz, odwołał prezesów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. TV Trwam przez kilka godzin relacjonowała, co działo się w gmachu TVP. [czytaj więcej] 

– Media publiczne potraktowano jako zwykłe spółki prawa handlowego, jako zakład mięsny, który byłby we władaniu Skarbu Państwa. Minister sprawujący nadzór właścicielski postanowił zmienić władzę. Mógł to zrobić przy zmianie Ustawy o radiofonii i telewizji. Wyborcy nie dali ugrupowaniu rządzącemu tylu głosów, żeby mogli obalać weto prezydenta. W związku z tym rządząca koalicja poszła wytrychami. To przypomina dekrety stanu wojennego – zaznaczył prof. Waldemar Gontarski.

Tymczasem unijni urzędnicy porozumieli się w sprawie mechanizmu nakazującego rozdzielanie przybyszów z Afryki i Azji do wszystkich krajów unijnych. Polska nie sprzeciwiła się temu rozwiązaniu. Przybliża to nas do przymusowej relokacji nielegalnych migrantów.

– Instytucje unijne wyczekiwały na zmianę władzy w Polsce. Ten pakt jest mocno uznaniowy. (…) Przyjęty projekt przestaje mieć cechy prawa, bo je powinna cechować pewność. Tutaj groziło się Polsce, że będzie przyjmowała migrantów albo będzie płaciła kary finansowe. My już przyjęliśmy migrantów. Niech Holendrzy zastanowią się, dlaczego tworzyli getta dla Ukraińców, bo nie chcieli ich przyjmować we własnych domach – zauważył prawnik.

Wspólnota przykłada wagę nie tylko do kwestii migracji, ale także i praworządności. Ekspert prawa europejskiego i prasowego zostały więc zapytany o to, co prawo Unii Europejskiej mówi o pluralizmie medialnym? Ten po środowych wydarzeniach jest nad Wisłą zagrożony. Większość mediów w Polsce staje się bowiem mediami jednego nurtu.

– Założenie europejskie jest takie, że warunkiem koniecznym demokracji jest opinia publiczna jako siła autonomiczna. A warunkiem opinii publicznej jako siły autonomicznej są pluralne media. Wolne media to abstrakcja. Każde medium jest związane z określonymi wartościami, dlatego mówimy o pluralnych mediach. To warunek konieczny demokracji. Co takie media mają zapewnić? Wolność i swobodę w dostępie do informacji. Nie chodzi tylko o możliwość ekspresji, bo zwykły obywatel zazwyczaj nie wypowiada się publicznie, ale powinien mieć prawo do pozyskiwania informacji z różnych źródeł – powiedział adwokat.

– Mamy taką sytuację, że przy pomocy uchwał czy rozporządzeń ministra chce się „poprawiać” sytuację. Mnie jako prawnika szczególnie to boli – dodał.

W siedzibie Telewizji Polskiej posłowie Prawa i Sprawiedliwości podejmowali interwencję poselską. Natomiast z drugiej strony pojawiał się znaczący sprzeciw i brak zgody na takie działanie. Prof. Waldemar Gontarski zaznaczył, że „interwencja poselska jest formą sprawowania mandatu poselskiego zdobytego zgodnie z wolą wyborców”.

– Nie wyobrażam sobie, że w demokratycznym państwie prawa bezprawnie użyto siły wobec pani poseł. Jeśli to miało miejsce, to konsekwencje muszą zostać wyciągnięte. (…) Środowe obrazki obiegną cały świat. Pokazują świadectwo Polski od jak najgorszej strony. To także jest na użytek wewnętrzny. Jak mamy egzekwować prawo od ludzi, którzy są z nim na bakier, skoro przedstawiciele władzy państwowej rozstrzygają między sobą spór o media publiczne w sposób siłowy? – zwrócił uwagę ekspert prawa europejskiego i prasowego.

radiomaryja.pl

drukuj