Prof. M. Ryba w TV Trwam: Konfederacja potrzebuje polityków realnych, którzy nie tylko kreślą sobie program, ale mają doświadczenie i praktykę
Konfederacja potrzebuje polityków realnych, tzn. takich, którzy nie tylko w sensie wirtualnym i na różnych modelach liberalnych kreślą sobie program, ale mają jakieś doświadczenie i praktykę. Gdyby z mniejszych partii do tych dużych przechodzili ludzie, to osłabiają te małe, bo to małe środowisko. Jednak jeśli chodzi o pojedyncze przypadki, to niewiele to znaczy. To nie jest tak, że jeśli ktokolwiek pójdzie do polityki, to znaczy, że się na niej zna – powiedział prof. Mieczysław Ryba, historyk i politolog, wykładowca akademicki, w środowym programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.
Totalna opozycja liczy na to, że powtórzy sukces z poprzednich wyborów do Senatu. Z jednej wspólnej listy mogą wystartować m.in. były Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar czy adwokat Roman Giertych. [czytaj więcej]
Totalna opozycja pracuje nad paktem senackimhttps://t.co/yYOamZ830h
— Radio Maryja (@RadioMaryja) July 24, 2023
Gość TV Trwam zwrócił uwagę, że mniejsze ugrupowania opozycyjne (tzw. totalnej opozycji) „doznały potęgującej się presji, którą wytwarza Donald Tusk”.
– Wszystko jest po to, by je (mniejsze ugrupowania – red.) zlikwidować albo wchłonąć przed wyborami, albo doprowadzić do klęski po wyborach, by na scenie politycznej była tylko Koalicja Obywatelska, co oczywiście irytuje. Irytuje to Lewicę oraz Hołownię. Wszystko dzieje się w kontekście tworzenia paktu senackiego. Pakt senacki w przekonaniu wielu miał być tylko jednym z elementów szerokiego porozumienia, które miałoby prowadzić opozycję do władzy. Skoro nie prowadzi, to mamy sytuację konfliktową. Nawet jeśli ten pakt zostanie dopięty, to wcale nie oznacza, że to daje opozycji większość senacką. Samorządowcy chcą wystawiać swoich kandydatów i Konfederacja również chce wystawiać swoich kandydatów. Pojawiają się inicjatywy oddolne do tych, którzy nie chcą uczestniczyć w tym pakcie. Nie wygląda to dobrze z punktu widzenia opozycji – zaznaczył politolog.
Zdaniem prof. Mieczysława Ryby aktualnie żaden sondaż nie wskazuje na to, by totalna opozycja mogła mieć władzę.
Jeżeli Konfederacja wystawi swoich kandydatów do Senatu, to pojawia się pytanie: czy pakt senacki ma jeszcze sens?
– Ważne jest to, jak mocnych kandydatów wystawi Konfederacja, bo pewnie trudno będzie uzyskać jej jakikolwiek mandat. Po części będzie osłabiać kandydatury Prawa i Sprawiedliwości (oraz po części totalnej opozycji) w zależności od tego, jacy kandydaci będą w okręgach. Wszystko coraz słabiej wygląda. Cały układ wydawał się sondażowo stabilny i nawet niektórzy analitycy i profesorowie mówili, że władza jest pewna. Tylko pytanie: W jakiej proporcji? – podkreślił wykładowca akademicki.
Prof. Mieczysław Ryba wskazał, że winę za spadek poparcia dla opozycji ponosi sam lider Koalicji Obywatelskiej, Donald Tusk.
Tymczasem Konfederacja podaje nazwiska osób, które znajdą się na jej listach wyborczych. Wśród nich są bliscy z rodzin, ale niektórzy kandydaci zaskakują, bo jest np. była poseł z Solidarnej (obecnie Suwerennej) Polski, Anna Maria Siarkowska czy Przemysław Wipler, któremu zaproponowano pierwsze miejsce na liście w Toruniu.
– Konfederacja potrzebuje polityków realnych, tzn. takich, którzy nie tylko w sensie wirtualnym i na różnych modelach liberalnych kreślą sobie program, ale mają jakieś doświadczenie i praktykę. Gdyby z mniejszych partii do tych dużych przechodzili ludzie, to osłabiają te małe, bo to małe środowisko. Jednak jeśli chodzi o pojedyncze przypadki, to niewiele znaczy. To nie jest tak, że jeśli ktokolwiek pójdzie do polityki, to znaczy, że się na niej zna. Być może szuka się ludzi, którzy w niej byli, a niekoniecznie są teraz po to, by środowisko zostało wzmocnione – podkreślił gość „Polskiego punktu widzenia”.
Warto zwrócić uwagę, że Konfederacja ma wielu zwolenników wśród ludzi młodych, którzy jeszcze nie pracują bądź dopiero co poznają rynek pracy, nie płacą podatków i nie korzystają zbyt często z publicznej służby zdrowia.
– Wszystko jest bardzo logiczne i pokazujące, że da to odbicie i rozwój gospodarczy. Tylko problem jest taki, że polityka i zarządzanie życiem społecznym to suma różnorakich konfliktów oraz różnorakich interesów społecznych. Rząd, który się z tym nie liczy, zostałby wysadzony w miesiąc poprzez protesty i strajki. To jest mnóstwo problemów. Młodzież nie musi tego brać pod uwagę, bo dopiero „wchodzi” w życie. Młodym wydaje się, że są zdrowi, silni, że wszystko przed nimi, że świat starszych, to trochę taki świat, który blokuje poprzez różne obciążenia – podsumował prof. Mieczysław Ryba.
radiomaryja.pl