fot. flickr.com

Prof. Krystyna Pawłowicz: Czuję się nękana po wyroku TK

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Krystyna Pawłowicz mówi, że czuje się nękana po wyroku TK ws. aborcji. Według jej relacji, kiedy wróciła do domu drogę zagrodziło jej dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich stanął na przejściu do klatki schodowej, w której mieszka i kazał się jej tłumaczyć z wyroku, a drugi wszystko filmował.

Jak mówiła na antenie tvp.info prof. Krystyna Pawłowicz, kiedy zakończyła się rozprawa w Trybunale Konstytucyjnym do domu odwiózł ją służbowy samochód. Według relacji prof. Pawłowicz, kiedy auto odjechało, zobaczyła, jak z podwórka wychodzi dwóch młodych mężczyzn i idzie w kierunku klatki budynku, w której mieszka.

„Z głębi ciemnego podwórka i zza samochodu wyszło dwóch młodych mężczyzn; jeden stanął na przejściu do mojej klatki. Kiedy zaczęłam się zbliżać, zaczął zadawać mi pytania, i kazał się tłumaczyć z wyroku w Trybunale Konstytucyjnym” – mówiła prof. Krystyna Pawłowicz.

Jak dodała, drugi mężczyzna „filmował w tym czasie i świecił latarką w oczy”. Sędzia poprosiła mężczyzn, aby odeszli i wpuścili ją do domu. Ci jednak nadal blokowali jej drogę.

Wówczas odwróciła się i zaczęła iść szybszym krokiem do najbliższego sklepu.

„Oni szli za mną i filmowali” – stwierdziła prof. Krystyna Pawłowicz.

Podkreśliła, że wtedy weszła do sklepu, a mężczyźni stanęli przed wejściem.

„Oczywiście nie miałam możliwości wyjścia. Ja się ich po prostu bałam, więc zadzwoniłam na policję” – stwierdziła prof. Krystyna Pawłowicz.

Na miejsce przyjechał radiowóz – policjanci wylegitymowani mężczyzn.

„Policja poczekała, jak ja weszłam do domu, a oni (mężczyźni – PAP) tam stali przez jakiś czas (…). Natomiast od sąsiadów wiem, że potem jakoś odeszli, ale wcale nie mam pewności, czy oni nie wrócą z powrotem” – relacjonowała prof. Krystyna Pawłowicz.

Podkreśliła, że „czuje się nękana”, zastraszona oraz że to „efekt takiego terroryzowania i szczucia na mnie, ale też na innych polityków”.

Zaznaczyła, że nie złoży w tej sprawie zawiadomienia.

„Wiem, że tylko doda pracy policji” – mówiła prof. Krystyna Pawłowicz.

Informację o zdarzeniu potwierdza stołeczna policja.

„Oficjalnie w tej sprawie nie zostało złożone zawiadomienie, a patrol, który był na miejscu pouczył zainteresowane osoby o ich prawach i obowiązkach” – powiedział Jarosław Florczak z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.

PAP

drukuj