Premier Mateusz Morawiecki w exposé: Fundamentem naszej wizji przyszłości jest człowiek
Premier RP, Mateusz Morawiecki, wygłosił w Sejmie exposé, w którym przedstawił plan działań swojego rządu oraz najważniejsze wyzwania, przed którymi stoi Polska. W wymiarze globalnym dotyczy to trwałego dołączenia naszego kraju do grona najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. Natomiast w wymiarze osobistym chodzi o lżejszą pracę i lepsze życie dla każdego Polaka.
Tekst exposé:
Polska to wielka siła duchowa. To nie my ją wybieramy – to ona wybiera nas.
Szanowny panie Prezydencie, panie marszałku, Wysoka Izbo, drodzy rodacy, staję dziś przed państwem z poczuciem dumy i odpowiedzialności, z podniesionym czołem. To dla mnie zaszczyt, że po raz kolejny przyszło mi mówić o sprawach, które są dla nas wszystkich najważniejsze. Mam na myśli oczywiście polskie sprawy – sprawy, które powinny nas łączyć, nie dzielić. Sprawy, które decydują o tym, jak wygląda nasz wspólny dom – Polska.
Z całego serca jestem wdzięczny, że tak wiele milionów Polek i Polaków oddało na nas swój głos. To właśnie dlatego pan Prezydent Andrzej Duda, zgodnie z obyczajem parlamentarnym, powierzył mi misję tworzenia rządu. Misję tworzenia rządu zwycięskiemu ugrupowaniu, bo rzeczywiście odnieśliśmy tutaj drugi w historii III Rzeczypospolitej wynik. Żadna z innych partii, poza Prawem i Sprawiedliwością, nigdy nie miała takiej liczby głosów – 7,5 miliona Polaków zagłosowało na Prawo i Sprawiedliwość.
Nie ma dla mnie osobiście większego obowiązku niż służyć Rzeczypospolitej. Nie ma większego obowiązku, bo walka o polskie sprawy, walka o lepszą Polskę, nigdy się nie kończy. Ona trwa i będzie trwać w przyszłości. Walka o Polskę to pewnego rodzaju sztafeta. Od nas, tu, na tej sali, zależy, jaką Polskę przekażemy w opiekę naszym dzieciom i naszym wnukom, bo Polska to wielka rzecz – największa.
Misję, której się podjąłem, realizuję w odpowiedzialności wobec ponad 7,5 miliona tych, którzy zagłosowali na Prawo i Sprawiedliwość, ale także w odpowiedzialności wobec 12 milionów Polaków, którzy wzięli udział w referendum. wskazując kierunek, w jakim ma podążać Polska.
I choć referendum nie ma charakteru wiążącego, to zobowiązuje każdą władzę do respektowania głosów blisko 11 milionów ludzi, którzy w referendum oddali głos na “nie”. Ta misja, to wreszcie obowiązek wobec całego narodu. Polacy zadecydowali, że to ma być Sejm dialogu i współpracy, a nie Sejm podzielony przez koła wzajemnej nienawiści.
Projekt, który chcę dziś przedstawić, to projekt przyszłości Polski, z której będziemy dumni. Polski ambitnej, świadomej własnej wartości. Polski dojrzałej i takiej, której inni będą nam zazdrościć.
W tym miejscu chciałbym powiedzieć państwu coś osobistego. Urząd można sprawować dłuższą lub krótszą chwilę, ale służba Polsce to zobowiązanie na zawsze. Urząd to zaszczyt, Polska to miłość. Dlatego jestem pewien, że projekt, który zamierzam przedstawić musi wygrać i wygra. Być może jeszcze nie dziś, nie w tej izbie – nie wiem. Ale wygra na pewno i do tego będę dążył ze wszystkich sił.
To właśnie ta wizja powinna być horyzontem działania każdego polskiego rządu i koalicji polskich spraw. Waga spraw, które dziś przedstawię, jest ogromna i dlatego liczę na rzeczywistą refleksję wszystkich parlamentarzystów. Odpowiadamy tutaj przed ludźmi, przed historią, a nie przed trybunałem partykularnych nakazów czy układami politycznymi.
To interes zwykłych Polaków, a nie interesy wielkich firm i wpływowych ludzi, powinien stać w centrum polskiej polityki. Bo jeśli dobro Polski jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu. Po tym wstępie, kiedy przedstawiłem moją główną motywację, chcę przedstawić główne składowe tego wystąpienia.
W pierwszej kolejności powiem o podstawowych wartościach, które są fundamentem dziś prezentowanego tutaj programu dla przyszłości Polski. W dalszej części powiem o wyzwaniach, które stoją przed nami – jako państwem i jako społeczeństwem. Będę też mówił o zadaniach i sposobach, dzięki którym będziemy mogli sprostać tym wyzwaniom.
Pierwszą wartością, a zarazem fundamentem naszej wizji przyszłości jest człowiek, jest każdy obywatel Rzeczypospolitej. Człowiek z jego godnością, ale też z wolnością, możliwością decydowania o sobie samym. Człowiek, który ma prawo myśleć i wierzyć w to, co zechce – wolność wyboru. Człowiek, bez względu na to, jaką ścieżkę realizacji dla siebie wybierze i bez względu na to, czy będzie to ścieżka życia rodzinnego, czy kariera zawodowa.
Każdy człowiek jest też częścią większej całości. Najpierw wspólnoty rodzinnej, a w dalszym planie naszej wspólnoty narodowej. Tak, nikt nie żyje w próżni. Wbrew liberalnym dogmatom, człowiek jest częścią wspólnoty i to ta relacja pozwala nam się rozwijać. Od jakości wspólnoty, od jakości państwa, jego instytucji zależy jakość życia każdego człowieka.
Wysoka Izbo zapytajmy, kiedy każdy będzie mógł powiedzieć, że czuje się w Polsce wolny i bezpieczny? Wtedy, kiedy będzie realizowana druga fundamentalna wartość: samostanowienie, podmiotowość, możliwość decydowania o sobie samym. Mowa tu o wartości rozumianej indywidualnie, o swobodnym decydowaniu o przyszłości swojej i swoich dzieci, ale też większej swobodzie w wyborze formy zatrudnienia, czy w wyborze momentu przejścia na emeryturę. Rodzice muszą móc decydować o ścieżce rozwoju i sprawach swoich dzieci. Tak, rodzice, a nie politycy.
Tak więc wymiar indywidualny, jakkolwiek kluczowy, nie jest wszystkim. Bez suwerennego państwa, bez zdolności państwa do samostanowienia, może okazać się niczym.
Tylko w suwerennej ojczyźnie możemy w pełni cieszyć się wolnością. Tylko w Polsce, która nie jest zdominowana przez innych, możemy realizować najlepszą dla Polaków politykę. Możemy pracować dla siebie, a nie dla innych. A taki stan spraw znamy aż nadto dobrze z naszej historii. Zbyt długo inni decydowali o naszym losie. Zbyt dużą cenę ponosili nasi ojcowie. Zbyt wiele pracy, walki, znoju, wybijania się na niepodległość, cała historia ich kosztowała, żebyśmy dzisiaj zlekceważyli tę podstawową wartość – naszą suwerenność. Wciąż aktualne są słowa z deklaracji programowej Porozumienia Centrum, sprzed 32 lat “nie będzie dobrobytu ani bezpieczeństwa w kraju, który nie zabezpieczył swojej suwerenności”. Tak, Wysoka Izbo, Europa ojczyzn, a nie Europa bez ojczyzn.
Nie godzimy się na jakiekolwiek dalsze odbieranie kompetencji państwa. Jeśli UE ma przetrwać, to musi odejść od prób łapczywego zagarniania kolejnych kompetencji. Nie będzie naszej zgody na zmniejszanie zakresu spraw, które podlegają państwu polskiemu, w szczególności takich spraw, jak polityka zagraniczna, bezpieczeństwo, podatki czy prawo rodzinne i wiele innych dziedzin.
Chcę bardzo mocno podkreślić – miejsce Polski jest w Unii Europejskiej. Naszą rolą jest nie tylko być w Unii, ale Unię aktywnie zmieniać na lepsze. W ramach Unii możemy zagwarantować Polsce dobrą, bezpieczną przyszłość. I tylko w ramach Unii możemy przeciwdziałać centralistycznym tendencjom, które – jeśli będą kontynuowane – prędzej czy później ją zniszczą.
Z drugiej wartości wyrasta trzecia – to ambicja. Polska ambitna, to takie państwo, taka gospodarka i taki układ społeczny, które mogą być wzorem dla innych. Polska ambitna, to Polska wielkich inwestycji, o których jeszcze powiem parę słów. To polskie firmy znane na całym świecie, to największa lądowa armia w Europie, Polska cyfrowych rozwiązań, to wreszcie Polska z rozwiniętą infrastrukturą w każdym powiecie i w każdej gminie.
Polska ambitna, to Polska twardo zabiegająca o swoje interesy, to Polska świadoma swojej roli w relacjach z sąsiadami. Polska ambitna to naród, który nie wstydzi się swoich korzeni, a przy tym dumnie kroczy w przyszłość, której chce być współtwórcą i równorzędnym partnerem.
Wreszcie Polska ambitna, to polska klasa polityczna potrafiąca odważnie i zgodnie budować polską drogę do wielkości. Krótko mówiąc, Polska ambitna to taka Polska, w której wszyscy – bez względu na wyznawane poglądy – czują dumę ze swojego kraju. Czują dumę, bo wiedzą że ich państwo o nich zadba, a nie ich porzuci.
Czwartą wartością, na której opieramy naszą politykę, jest wiarygodność. Władza musi realizować to, co obiecuje. W życiu codziennym jest to czymś fundamentalnym. Dotrzymujemy słowa naszym kolegom, bliskim w rodzinie, ale ta zasada – niestety – bardzo często była w polityce ignorowana. Dziś można oczywiście nasze rządy krytykować na różne sposoby i z różnych punktów widzenia, ale to my pokazaliśmy, że głos Polaków naprawdę się liczy, a wyniki wyborów zobowiązują.
Powiem więcej, kto lekceważy obietnice wyborcze, ten lekceważy wyborców i demokrację. Niezależnie, kto ma rządzić naszym krajem, Polacy zasługują na politykę wiarygodności, a nie politykę wiarołomności.
Piątą wartością, spajającą wszystkie pozostałe, jest odpowiedzialność. Odpowiedzialność to znaczy przyjąć na siebie ciężar, by z jednej strony zachować naszą tradycję, kulturę i oryginalność, a z drugiej zapewnić Polakom nowoczesny rozwój we współczesnym świecie.
A świat dziś stawia pytania, na które powinniśmy odpowiadać wspólnie – jako cała klasa polityczna. Jak zbudować Polskę, z której nasze dzieci nie będą zmuszone wyjeżdżać za chlebem? Jak automatyzacja i robotyzacja wpłynie na rynek pracy? Jak zagwarantować Polsce dalszy, szybki wzrost gospodarczy? Jak zapewnić Polakom dobrze płatne miejsca pracy? Jak aktywnie wspierać polskich rolników w epoce wyzwań klimatycznych i na coraz bardziej wymagających rynkach? Jak dalej poprawiać los polskich seniorów? Jak nie dopuścić do powrotu tragedii bezrobocia, biedy, niesprawiedliwości i nierówności? To są pytania fundamentalne. pytania o przyszłą Polskę. One dotyczą nas wszystkich i od nas wszystkich wymagają, aby myśleć nie w kategoriach przyszłej kadencji, ale w kategoriach przyszłej dekady.
Szanowni państwo, drodzy rodacy, Wysoka izbo, przejdę teraz do zasadniczych wyzwań stojących przed Polską. Pierwsze wyzwanie dla Polski można ująć na dwa sposoby. W planie makroekonomicznym, to wyzwanie brzmi tak: trwale dołączyć do grona państw najbardziej rozwiniętych, do grona najbardziej rozwiniętych światowych gospodarek. A w wymiarze indywidualnym, w wymiarze osobistym zwykłego człowieka, to wyzwanie można ująć prościej: lżej pracować, a lepiej żyć.
Ale co to tak naprawdę znaczy? Polska zamożnym krajem, krajem ludzi godnie zarabiających i cieszących się życiem, to nie taka Polska, w której pracuje się na dwóch etatach, żeby związać koniec z końcem. To nie taka Polska, w której żyje się w lęku, czy wystarczy od pierwszego do pierwszego, albo kupuje się na zeszyt. To nie taka Polska, w której normą była praca za 5 czy 7 zł na godzinę i nie taka, w której bezrobocie sięgało kilkunastu procent. Nie taka, z której lepiej było uciec na zmywak do Londynu, niż czekać na lepsze czasy przez dekadę.
Przed dekadą, Polska była krajem bez realnego wyboru. Miliony Polaków wybierały albo bardzo niskie pensje, albo bezrobocie, albo umowa śmieciowa, albo emigracja i częsty rozpad rodziny. Brak perspektyw i nadziei – to było rzeczywiste zło. Nazwijmy wprost tamtą rzeczywistość – to było zło, którego Polacy doświadczali nader często – za każdym razem, gdy się budzili i wiedzieli, że nie mają szans na poprawę swojego losu, bo ta zmora bezrobocia wisi nad nimi – to było zło. Za każdym razem, gdy otrzymywali wypłatę, która nie starczała na utrzymanie rodziny – to było zło. Za każdym razem, gdy ojcowie, wyjeżdżając za wypłatą, zostawiali żonę i dzieci na wiele miesięcy czy lat – to było zło. Zło, któremu trzeba było położyć kres. Dlatego ucywilizowaliśmy rynek pracy i dokonaliśmy tam tak wielkich zmian polityki społecznej, które dały szansę na poprawę losu milionom ludzi w Polsce.
Po pierwsze pokazaliśmy, że Polacy mogą polegać na swoim państwie. Wprowadziliśmy zmiany, które daleko wykraczają poza reformę polityki społecznej – zmianę, której symbolem stało się 500+, za chwilę 800+. To rodzaj nowego kontraktu społecznego, [w którym Polak] jest kimś, kto ma swoją godność, prawo do dobrego i szczęśliwego życia. Kontraktu, pod którym dziś podpisać chcą się wszyscy – nawet Platforma Obywatelska. Cieszę się, że po 8 latach mówimy wreszcie w tej sprawie jednym głosem.
Tę cywilizacyjną zmianę wprowadziliśmy przy jednoczesnym, ogromnym obniżeniu podatku. Popatrzcie na dane OECD. Wtedy jedni rozkładali ręce i mówili, że “pieniędzy nie ma i nie będzie”. A drudzy mówili, że ta polityka doprowadzi do bankructwa kraju – druga Grecja, druga Wenezuela. Ale jedyne bankructwo, którego wszyscy byliśmy świadkami, to bankructwo neoliberalizmu, bankructwo doktryn gospodarczych, panujących w III Rzeczypospolitej.
Zapewniliśmy pieniądze, dzięki którym były możliwe programy społeczne, obniżki podatków, lokalne inwestycje, tworzenie nowych miejsc pracy, a także finansowanie służby zdrowia w wymiarze, którego Polska nigdy nie widziała – w procencie do PKB oczywiście. Cyfryzacja i rozbudowa armii. Tak, Wysoka Izbo, to wszystko jest w budżecie.
Realizując ambitną politykę społeczną, ograniczyliśmy nasz dług publiczny do PKB o około 3 punkty procentowe. W tym samym czasie, przez 8 lat rządów naszych poprzedników, w relacji do PKB cały dług publiczny urósł o 7 punktów procentowych i to przy ogromnej wyprzedaży majątku i zagarnięciu OFE.
Udowodniliśmy, że liberalny model gospodarczy był nie tylko niesprawiedliwy, ale przede wszystkim nieefektywny i nieracjonalny. Wprowadziliśmy zupełnie nowy model społeczno-gospodarczy, nowy ustrój do pewnego stopnia można rzec. Pierwsze kroki w kierunku państwa solidarnego. W wielu miejscach na świecie ten nasz model, polski model, miałem zaszczyt przedstawiać i spotykał się z dużym zainteresowaniem.
Chyba najwybitniejszy polski ekonomista Michał Kalecki mówił tak: argumentacja na rzecz zajęcia się deficytem budżetowym stała się przykrywką ataku na płace i świadczenia, a oszczędność to tylko kryptonim przekazywania bogactwa i władzy w ręce coraz mniejszej liczby ludzi. Czy te słowa nie wydają się jakoś znajome? Czy nie słyszeliśmy, że Polski nie stać na politykę społeczną, na ambitną politykę społeczną? Tak, wiele razy to słyszeliśmy. Czy nie słyszeliśmy, że Polacy muszą zaciskać pasa? Polacy zaciskali pasa, a deficyt w czasach naszych poprzedników był absolutnie rekordowy – sięgał niemal 8%.
Po drugie – pokazaliśmy, że nie jesteśmy skazani na ciągłą imitację, ale sami możemy wyznaczać trendy w europejskiej polityce. Postawiliśmy sobie zadanie – wyrwać Polskę z pułapki średniego rozwoju i pułapki średniego dochodu. To zadanie postawione w planie na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Także wyrwać Polskę z pułapki uzależnienia od kapitału zagranicznego. I wyrwaliśmy Polskę z tych pułapek – pułapek, w których tkwiła od dziesięcioleci. Pokazaliśmy przy okazji, że skuteczna polityka gospodarcza może być sprawiedliwa. Rzeczpospolitą liberalną zamieniliśmy na Rzeczpospolitą solidarną.
Tak, to po 2015 roku polska gospodarka urosła o ponad 33%. Rozwijaliśmy się w tym czasie niemal 2 razy szybciej niż USA i niemal 3 razy szybciej niż Unia Europejska. To od 2015 roku Polska stała się liderem w ograniczaniu ubóstwa dzieci. Wskaźnik zagrożenia ubóstwem wśród dzieci spadł o niemal 10 punktów procentowych, co stawia nas w ścisłej czołówce Unii Europejskiej.
To po 2015 roku Polska stała się liderem w likwidowaniu luki VAT. Według ostatnich danych – danych Komisji Europejskiej – luka VAT spadła do poziomu poniżej 4%. Przypomnijcie sobie, jaka była ta luka w czasach rządów Platformy Obywatelskiej. Przywróciliśmy uczciwe zasady gry rynkowej. Ciężko pracujący przedsiębiorcy już nie muszą patrzeć bezradnie jak ogrywają ich oszuści podatkowi. Uzdrowiliśmy sytuację w dziesiątkach branż – jak choćby w sektorze stalowym, paliwowym, urządzeń elektronicznych – o co od lat apelowali przedsiębiorcy.
Więc podsumujmy z dumą – drugie najniższe bezrobocie w Unii, silna złotówka, szybko spadająca inflacja, jeden z najszybszych wzrostów gospodarczych od czasu przed COVID-em, do końca tego roku wśród krajów Unii Europejskiej, rekordowy wzrost PKB w Unii za trzeci kwartał tego roku, 7500 zł przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. W takiej kondycji jest Polska gospodarka pod koniec czy po naszej drugiej kadencji. Kryzys za nami, odbicie gospodarcze przed nami. My jesteśmy w pełni sił finansowych, gospodarczych do kolejnego skoku.
Zwróćmy także uwagę na nasz awans do grona 20 największych gospodarek świata. Takie awanse nie dokonują się z dnia na dzień, ani z tygodnia na tydzień. To efekt naprawy budżetu poprzez wdrożenie zupełnie nowych rozwiązań w Ministerstwie Finansów. To utworzenie KAS, skuteczna walka z rajami podatkowymi, nowe rozwiązania informatyczne, wprowadzenie pakietu paliwowego, systemu SENT, raportowania VAT, mechanizm podzielonej płatności, mechanizm STIR i wielu, wielu innych rozwiązań.
To efekt obniżki podatków dochodowych dla pracujących Polaków – największej w historii III RP obniżki podatków dla pracujących Polaków. To efekt tarcz ratujących miejsca pracy w kryzysach i tarcz osłonowych dla ludzi. To efekt wielkich inwestycji, wyrównujących szansę w Polsce gminnej, powiatowej i lokalnej. Dziś nastał też moment wyjątkowy – pierwszy raz w historii naszego kraju pracuje ponad 17 milionów osób. A więc to także efekt aktywizacji ludzi na rynku pracy i najniższego klina podatkowego. Tak – najniższego klina podatkowego wśród unijnych państw OECD.
A tyle słyszeliśmy o tym, że Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, to Polska leniów, pijaków, nierobów. Jak trzeba myśleć o Polakach, żeby tak mówić? Szanowni państwo, teraz przed nami nowy obowiązek i nowe zadanie – skokowe podniesienie jakości pracy w Polsce, a co za tym idzie, również skokowy wzrost pensji Polaków. Nasze założenie na koniec tej kadencji, to średnia pensja Polaków 10 000 zł brutto – i to jest nasz konkretny plan, pod który mamy bardzo konkretne projekty.
To jest wizja Polski, w której praca daje poczucie stabilności, ale też poczucie sensu. W pracy nie może chodzić tylko o to, żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego. Chodzi o to, żeby pracować nie po to, żeby przeżyć, ale żeby żyć pełnią życia i realizować swoje marzenia. Nie da się zadekretować “work life balance”, ale trzeba stworzyć warunki, w których pracownicy są godnie traktowani, a ich wolny czas jest szanowany. Postawiliśmy na taką właśnie wizję rozwoju, w której Polska staje się na naszych oczach krajem dobrze opłacanych specjalistów. Nie chcemy powrotu do sytuacji, w której naszą przewagą była tania siła robocza, skręcanie długopisów albo zbijanie palet.
Możemy i musimy wygrywać jakością i wysokimi kwalifikacjami. Jeśli utrzymamy tempo rozwoju, jeśli utrzymamy tempo modernizacji polskiej gospodarki, tempo inwestycji już niedługo będziemy mogli spełnić wielki sen naszych rodziców, naszych dziadków – żyć na poziomie Europy Zachodniej, ale bez tych błędów, które oni popełniają. Całkiem niedługo możemy dogonić Hiszpanie. Wysoka Izbo, udowodniliśmy, że Polska nie jest skazana na biedę i zapóźnienie.
Teraz drugie wyzwanie dla Polski. Wyzwanie geopolityczne. Warunkiem dobrej, bezpiecznej, szczęśliwej przyszłości polskich rodzin jest mocna pozycja Polski w globalnym układzie sił. Świat jest dziś znowu niebezpiecznym miejscem. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Neoimperialna polityka Rosji dopiero nabiera rozpędu. Widzimy to na Ukrainie. Wojna na Bliskim Wschodzie jest zapowiedzią nowego zderzenia cywilizacji. Rosnąca potęga Chin zwiastuje konflikt o globalną dominację. Ostatnie próby centralizacji w Unii Europejskiej zapowiadają kres wspólnoty europejskiej, jaką znamy. Na globalnych rynkach rosną korporacje, których dochody są większe niż PKB wielu krajów. Dawne prawa gospodarcze tracą na znaczeniu, a nowych jeszcze do końca nie rozpoznaliśmy. Zapytajmy zatem, kim chcemy być w szybko przeobrażającym się w teatrze światowej geopolityki? Podmiotem czy przedmiotem historii.
Drodzy rodacy, przez ostatnich 8 lat Polska dojrzała do tego, by stać się mocnym pomostem w relacjach transatlantyckich. Teraz zastanówcie się państwo, gdzie byłaby dzisiaj Polska, gdyby nie dokonała się fundamentalna zmiana w zarządzaniu finansami publicznymi, w polityce gospodarczo-społecznej? Co byśmy znaczyli, gdyby w polskim budżecie – jak za dawnych lat – ciągle brakowało pieniędzy na politykę społeczną, na silną armię, na inwestycje w każdej gminie, na tarcze antykryzysowe? Śmiem twierdzić, że wybuchu pandemii zmagalibyśmy się z recesją, wysokim bezrobociem, przy niskich pensjach, bez osłon socjalnych. Pamiętamy to z różnych terapii szokowych.
Tymczasem od 2015 roku przychody budżetu państwa wzrosły o ponad 300 miliardów, czyli znacznie ponad dwa razy. Nie ma drugiego takiego kraju w Europie, być może nawet na świecie, który więcej niż podwoił swój budżet i w tym samym czasie tak mocno obniżył podatki i dziesięciokrotnie podniósł kwotę wolną. Tak, realny wzrost dochodów budżetowych, a więc po uwzględnieniu inflacji i po uwzględnieniu obniżek podatków CIT, PIT i również podatku VAT (matryca 500 produktów jest rekordem Europy). Nasz sukces w podatku VAT jest znany, ale mniej wiadomo, że podatek od firm, a zwłaszcza od korporacji międzynarodowych, przyrósł przez ostatnie 8 lat o 200%. Tak, to jest ten podatek, który przez 8 lat naszych poprzedników, zmalał, jeśli chodzi o dochody do budżetu.
Uzależnienie Polski od kapitału zagranicznego – to pułapka, o której mówiłem – zmalało z 66% PKB do 32-33% w relacji do PKB. W samym 2022 roku Polska miała jeden z najwyższych wzrostów realnego dochodu rozporządzalnego w OECD. W większości krajów ten dochód spadł. Jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo kluczowego odcinka wschodniej flanki NATO i Unii Europejskiej. Nasza filozofia to ściągać również zaawansowane technologicznie firmy, by były katalizatorem nowoczesności w Polsce, by szybko rosły pensje Polaków. 17 miliardów dolarów – tyle wyniosła w 2022 roku wartość inwestycji zagranicznych, tworzących nowe miejsca pracy w Polsce. Życzę każdemu rządowi polskiemu takich wyników w kolejnych latach. A ten rok, nadchodzący rok, może być jeszcze lepszy.
Intel, który buduje zakład integracji mikroprocesorów za blisko 20 miliardów, inwestycje Google, Microsoft – gigantów branży IT, motoryzacyjnej czy zaawansowanych usług. Cieszy nas obecność amerykańskich gigantów w naszym kraju, bo to także wzmocni nasze bezpieczeństwo. Polski przemysł po pandemii rozwijał się szybciej i rozwija się szybciej niż w innych krajach, także naszego regionu. Polska w ostatnich 8 latach odnotowała drugi najwyższy wzrost produkcji przemysłowej w Unii Europejskiej. Eksport przez te lata wzrósł o ponad 100%.
Zagraniczna prasa wskazuje Polskę jako jedno z ośmiu państw, które będą fundamentem nowej architektury światowego porządku gospodarczego. Historia daje nam szansę, ale to od nas zależy, czy ją wykorzystamy. Mógłbym tu mówić o dziesiątkach inwestycji, które już zrealizowaliśmy – od Baltic Pipe po Mierzeję Wiślaną, ale skupię się na 3-4 kluczowych. Z punktu widzenia przyszłego rozwoju i bezpieczeństwa kraju taką kluczową inwestycją jest Centralny Port Komunikacyjny i polski atom.
Centralny Port [Komunikacyjny] to realny skok cywilizacyjny Polski, to wielki hub transportowy, nowe drogi i szybka kolej. To przełom w transporcie publicznym, dzięki któremu nasi rodacy będą mogli dotrzeć z najodleglejszych zakątków Polski, w parę godzin, do serca Polski, do Warszawy. Port ten włączy Polskę w sieć globalnych przepływów, spedycję, ruch turystyczny, a nawet przerzut wojsk i sprzętu armii sojuszniczych, bo w promieniu niemal tysiąca kilometrów, nie ma tak dużego lotniska, jakie projektujemy w ramach CPK.
Odłóżmy mikromanię na bok, proszę Wysoką Izbę, odłóżmy mikromanię na bok, nie propagujmy perspektywy naszych wrogów czy naszych konkurentów. Dajmy Polsce szansę wybić się na wielkość. Mamy takie położenie geograficzne, że nie możemy pozwolić sobie na mierność, nie możemy pozwolić sobie na byle jakość, nie możemy pozwolić sobie też na uległość. Tylko silna Rzeczpospolita ma rację bytu.
Kolejnym projektem o wymiarze cywilizacyjnym jest budowa elektrowni atomowych. w Polsce. Podpisaliśmy umowy i wydaliśmy decyzje, które otwierają Polskę na budowę projektów atomowych z firmami Westinghouse i Hitachi, wspieranymi przez naszego najważniejszego sojusznika – Stany Zjednoczone. Konsekwentnie będziemy również wspierać rozwój atomu w Polsce. To szansa na niezależność energetyczną, właściwie jedyna szansa. To szansa na skok cywilizacyjny i awans gospodarczy Polski, mierzony liczbą dobrze opłacanych specjalistów.
W polityce międzynarodowej o sile państwa, obok gospodarki, obok sprawnego zarządzania finansami publicznymi, świadczy również silna armia. 300 000 armia, świetnie uzbrojona, silny polski przemysł zbrojeniowy, 4% PKB na wojsko polskie – to fundamenty naszego bezpieczeństwa i naszej suwerenności. Przy okazji chcę wspomnieć o dwóch sprawach. W ostatnich tygodniach wywalczyliśmy na Radzie Unii Europejskiej to, o co staraliśmy się od trzech, czterech lat, a mianowicie wydatki materiałowe na uzbrojenie, na armię polską, nie będą zaliczane w przypadku wyliczeń związanych z procedurą nadmiernego deficytu, nie będą zaliczane do deficytu budżetowego. To ważna bardzo ważna sprawa – nie ma więc żadnych wymówek w realnym wzmacnianiu armii polskiej.
Armia polska musi rosnąć w siłę, nasze wydatki na wojsko już teraz sięgają około 4% PKB. Wynika z tego, że gdyby odjąć je od naszego deficytu budżetowego, to byłby on mniejszy niż 1% i nieco powyżej 0%. To jeden z niższych deficytów, jeśli nie najniższych w Unii Europejskiej, odejmując wydatki na armię.
Nie tylko podpisaliśmy kontrakty na najlepszy sprzęt obronny, bojowy, na świecie: Abramsy, K2, Black Hawk, Patrioty, Himarsy, F-35. Rozbudowaliśmy też znacznie polskie moce produkcyjne. Mamy już ponad 10 000 wojsk amerykańskich w Polsce. Amerykanie właśnie przekazali nam informacje, że 15 grudnia, za kilka dni, zdolność operacyjną osiągnie tarcza antyrakietowa w Redzikowie. A pamiętacie państwo 17 września 2009 roku, w 70. rocznicę ataku wojsk sowieckich na Polskę? Pamiętacie, co wtedy stało się z tarczą antyrakietową? Na pewno pamiętacie.
Kolejna sprawa – łańcuchy dostaw i produkcji – czy pamiętają państwo, kiedy w pandemii cały świat bał się zrywania łańcuchów dostaw? Otóż one odradzają się w Polsce. Czy pamiętacie państwo, ile było obaw, że wojna uczyni z Polski pustynię inwestycyjną? Otóż, kolejne firmy wybierają Polskę dla swoich innowacyjnych projektów. Tak zatem to wielkie wyzwanie z czasów pandemii, na naszych oczach, przekształciliśmy w szansę.
Trzecie wielkie wyzwanie dla Polski to kryzys demograficzny. Musimy mieć odwagę spojrzeć prawdzie w oczy. Z roku na rok jest nas coraz mniej. Mierzymy się z wyzwaniem, które dotyka każdego nowoczesnego narodu. Wzrost zamożności wiąże się ze spadkiem dzietności. Ale trzeba też zapytać, co byłoby z naszą demografią, gdyby nie nasza wielka polityka społeczna. Mielibyśmy demograficzną apokalipsę.
Nasza polityka społeczna sprawiła, że Polki stały się bardziej aktywne zawodowo, pewniejsze siebie w kontaktach z pracodawcą. Wskaźnik aktywności zawodowej kobiet wyniósł na początku naszych rządów około 60%, teraz to jest około 70%. Z kolei luka płacowa, tak ważna dla wszystkich pań, spadła z około 7% do 4,5%. I choć sytuacja kobiet jest coraz lepsza, to przecież dobrze wiemy, że panie mają trudniej na rynku pracy i nie tylko. Muszą walczyć nie tylko z systemową niesprawiedliwością – choćby ta luka płacowa – ale także z wieloma stereotypami. Nie ma ważniejszej sprawy przy decydowaniu o założeniu rodziny niż możliwość zamieszkania we własnym domu, we własnym mieszkaniu. W ciągu ostatnich lat w Polsce zaczęliśmy oddawać do użytku najwięcej mieszkań od kilku dekad. Wprowadziliśmy bezpieczny kredyt 2%, który pomaga młodym rodzinom.
Jednak choć wiele zrobiliśmy, to nie osiągnęliśmy efektu demograficznego, jaki byśmy chcieli. A to oznacza, że szukając nadziei na sukces demograficzny, musimy zwrócić uwagę na nowe czynniki. Przede wszystkim są to czynniki kulturowe. Czasy się zmieniają. Widzimy, że nasze żony, nasze córki i nasze wnuczki chcą dziś żyć zupełnie inaczej i wszyscy panowie muszą to zrozumieć. Wiemy, że dziś rodzina często jest przedmiotem ataku, że na Zachodzie ludzie wybierają coraz częściej model, który niepięknie nazywa się DINK – „podwójny dochód bez dzieci”. Niekiedy to wybór podyktowany koniecznością.
Demografia to także problemy z płodnością. To epidemia naszych czasów, ogromne wyzwanie i każdy powinien w takiej sytuacji otrzymać wsparcie. I dlatego w “Dekalogu polskich spraw” zdecydowaliśmy się wpisać bon rodzicielski, który zapewnia finansowanie różnych metod leczenia niepłodności. Kierujemy się tutaj zasadą wolności, swobody. To rodzice decydują, jaką metodę leczenia wybiorą.
Przed nami wyzwanie zmierzenia się też z nowymi rolami i nowymi aspiracjami kobiet. I ja, i mężczyźni z mojego pokolenia wychowani byliśmy nieco inaczej niż dziś. W moim domu matkę zawsze całowało się w dłoń, to była oznaka wdzięczności i szacunku. Ale prawda jest też taka, że starsze pokolenia często żyły w przekonaniu, że miejsce kobiety jest w domu, a miejsce kobiety jest i powinno być tam, gdzie ona sama je sobie wybierze.
Tu nie chodzi o to, żeby znieść różnice, bo pięknie się różnimy, ale chodzi o to, że możemy być różni, ale musimy być równi. Dla młodych Polek i Polaków posiadanie dzieci jest jedną z najważniejszych wartości, ale będą ją mogli realizować, gdy pozwoli na to praca, płaca i warunki mieszkaniowe. A co zrobiliśmy i co dalej chcemy robić w tych dziedzinach: pracy, płacy, warunków mieszkaniowych, żłobków, przedszkoli i miejsc w żłobkach, miejsc w przedszkolach – to wszyscy przecież wiedzą.
Skład rządu, który zaproponowałem dwa tygodnie temu, to odzwierciedlenie tego, jak mogłaby wyglądać Polska w tej nowej konfiguracji, jak mógłby wyglądać polski rząd. To byłaby Polska młodsza, bardziej dynamiczna i bardziej kobieca. Mam świadomość, że to wymaga wielkiej roboty od wszystkich – jak to młodzi mawiają – boomersów i dziadersów również. Musimy się posunąć, zrobić miejsce dla młodych i dla kobiet. Tego chcą Polki i Polacy i jesteśmy na tę pokoleniową transformację gotowi.
Czwarte wielkie wyzwania dla Polski to rewolucja cyfrowa. Przez długie lata Polacy rewolucje cyfrowe oglądali tylko w filmach science fiction. My cyfrowe rozwiązania uczyniliśmy częścią naszego codziennego życia, elektroniczne PIT-y, e-recepty, e-zwolnienia. Miliony Polaków korzystają z nich na co dzień. Aplikacja mObywatel pobrana już blisko 10 milionów razy, a z profilu zaufanego korzysta ponad 16 milionów użytkowników. Natomiast z internetowego konta pacjenta do czerwca 23 roku skorzystało ponad 17 milionów pacjentów. To dzięki tym zmianom funkcjonowanie dzisiaj jest o wiele łatwiejsze.
Chcę przy okazji podkreślić, że nad tymi zmianami pracowali trzydziestoparolatkowie w naszym rządzie. Wprowadziliśmy do Sejmu i do Rady Ministrów nowe pokolenie ekspertów, młodych ekspertów, które na naszych oczach przeprowadziło Polskę z ery analogowej do ery cyfrowej. Ale za rogiem mamy kolejne wyzwania. Tygodnik The Economist za słowo roku 23 uznał Chat GPT. Polski rząd musi znaleźć odpowiedź na pytanie, jak będzie wyglądać świat w dobie sztucznej inteligencji, która wkracza coraz odważniej do naszego życia? Jak będzie wyglądać nasza praca, kiedy coraz więcej rzeczy lepiej będzie wychodziło komputerowi niż nam? Czy znajdziemy nasze miejsce w światowej gospodarce tak, aby polscy inżynierowie zarabiali na polskie firmy, a nie tylko stanowili o sile zagranicznych gigantów?
Dlatego tak ważne jest żebyśmy byli twórcami, a nie tylko odbiorcami usług cyfrowych. Chcemy, żeby Polska jeszcze wzmocniła swoją pozycję jako zagłębie talentów z branży IT. Jednocześnie musimy mieć świadomość, że czwarta rewolucja przemysłowa to nowe pole walki o światową dominację. Globalni monopoliści prowadzą ostrą grę w walce o naszą uwagę, a przede wszystkim o nasze portfele. Technologia Big Data ułatwia życie i jednocześnie oplata nas ciasną siecią zależności. Im bardziej uzależniamy się od technologii, tym bardziej z obywateli stajemy się konsumentami uzależnionymi od wielkich korporacji. Nowe technologie muszą służyć rozwojowi, a nie tylko zyskom wielkich korporacji.
Dlatego państwo musi mieć decydujący głos w sprawie rozwoju i wykorzystania narzędzi cyfrowych. Stawką jest tu nie tylko nasza pozycja w łańcuchu dostaw, ale po prostu nasza wolność. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy granice wolności określamy my sami – jako państwo – czy będzie nam narzucał ją na przykład Facebook albo Twitter? Internet musi być wolny, także wolny od poprawności politycznej. O to zawsze walczył mój rząd.
Technologiczne rewolucje w poprzednim wieku rozciągały się na pokolenia. Teraz takie rewolucje mogą zachodzić w czasie jednej kadencji polskiego Sejmu. Wczoraj walczyliśmy o to, żeby praca była godnie wynagradzana. Dziś walczymy o to, żeby praca dawała gwarancję dostatniego życia. Ale jutro należy do świata, w którym praca być może będzie niekonieczna. Będziemy musieli na nowo przemyśleć relacje rynku pracy. Polacy chcą pracować lżej, lepiej żyć, ale my musimy myśleć jeszcze dalej – jak żyć dobrze w świecie, w którym już nie będzie za wiele pracy takiej, jaką rozumiemy ją dziś. Wiem, że dla wielu moja propozycja może wydać się zaskakująca.
Czas najwyższy, żeby państwo polskie przygotowywało laboratoria przyszłości, w których będą tworzone modele rozwoju takich instytucji, jak chociażby powszechny – choć w moim odczuciu warunkowy – dochód podstawowy. Pewne zalążki tego wprowadziliśmy już wcześniej, ale takie laboratoria muszą być kontynuowane w przyszłości. Czas, byśmy poważnie porozmawiali o tym, jak w świecie postpracy, zagwarantować ludziom stabilne dochody i jednocześnie włączać ich w życie społeczne. Czas zaprojektować takie scenariusze rozwoju Polski, w których Polacy pracują dlatego, że chcą wnieść coś do życia naszej wspólnoty, a nie tylko dlatego, że muszą.
Wiem, że wielu, także na tej sali, może się to wydawać pieśnią przyszłości, ale to pieśń, która naprawdę zabrzmi wcześniej, niż się wszystkim wydaje. A ci, którzy będą mieli wtedy gotową strategię działania – te państwa wygrają. A my właśnie chcemy brać udział w tworzeniu historii, a nie być jej biernym obserwatorem. Ta rewolucja przyszłości nie ominie żadnej dziedziny życia, nawet tak tradycyjnej, jak rolnictwo, które w wielu obszarach jest dziś w awangardzie zmian.
Polscy rolnicy mają za sobą serię wstrząsów ze znanych nam wszystkich powodów. W ostatnich latach zawsze mogli liczyć na pomocną dłoń – i dalej tak musi być, przede wszystkim w obszarze wzmacniania ich roli na rynku, odwrócenia dyktatu ze strony pośredników międzynarodowych koncernów i wielkich sieci handlowych. Stąd Lokalna Półka, stąd oznaczenie polskich produktów.
Piąte wyzwanie dla Polski, to budowa wysokiej jakości usług publicznych. Usługi publiczne to fundament, na którym wzrasta każde nowoczesne społeczeństwo. To wysoka jakość usług publicznych jest magnesem przyciągającym ludzi i inwestorów, magnesem najlepiej zabezpieczającym przed drenażem mózgów. To jakość życia i dostępność usług publicznych jest podstawowym miernikiem cywilizacyjnego postępu. Ten postęp będzie realny, kiedy będzie dotyczył każdego obywatela, w każdym zakątku naszego kraju.
Chyba każdy z nas zgodzi się przynajmniej, co do jednego, że w ostatnich czterech latach dokonaliśmy prawdziwego skoku szczególnie w zakresie usług publicznych świadczonych drogą elektroniczną. W Polsce państwo i samorządy muszą stać się nowoczesnym centrum usług dla obywateli. Potrzebujemy kontynuowania tych inwestycji, które sprawią, że w małym miasteczku w lubuskiem czy podlaskiem – tak samo jak w stolicy – młodsi oraz nastoletni uczniowie będą mieli w szkole zapewniony dostęp do zajęć rozwijających ich talenty i ich zainteresowania. Inwestycji, które sprawią, że profilaktyka zdrowotna będzie oczywistością, będzie rozwijać się w każdym zakątku Polski, a łatwy dostęp do lekarzy i badań będzie po prostu standardem.
Trzeba przyjmować nowych lekarzy na studia medyczne. To coś, co rozpoczęliśmy 7 lat temu, ale trzeba również dalej podnosić wydatki na służbę zdrowia. Wystarczy popatrzeć na trend, który był w czasach naszych rządów. Dlatego też nasze wielkie inwestycje w gminy i powiaty, to polityka, która w najbliższej dekadzie musi być kontynuowana i to jest także moje zobowiązanie. Tak długo, jak będę miał wpływ na lokalne inwestycje, wszystkie nasze programy będą kontynuowane. Polski Program Inwestycji Strategicznych, zabytki, PGR-y, drogi lokalne, Specjalne Strefy Ekonomiczne, inwestycje w szkoły, szpitale powiatowe – wójtowie, starostowie, burmistrzowie doskonale wiedzą, o czym mówię.
Szanowni państwo, Wysoka Izbo, XXI wiek otworzyliśmy wielką reformą, która stworzyła 16 województw. Ale dziś musimy zadać sobie pytanie: jakiej administracji Polska potrzebuje w III i IV dekadzie XXI wieku? Czy takiej, która skoncentrowana jest na największych ośrodkach, czy takiej, które dociera najbliżej obywatela?
Likwidacja 49 województw doprowadziła do degradacji wielu byłych miast wojewódzkich i degradacji całych regionów. Warto się zastanowić nad zasadniczym odzyskaniem funkcji społecznych i gospodarczych przez miasta mniejsze i średniej wielkości. Poczyniliśmy tu spore inwestycje, ale trzeba je wzmocnić, aby przywrócić życie zaniedbanym regionom. Autobusy przecież nie będą jeździć tam, gdzie nie toczy się życie gospodarcze, gdzie ludzie nie mają do załatwienia ważnych spraw urzędowych. Przygotujemy zatem założenia nowej reformy administracyjnej, której sednem nie będzie centralizacja, ale usieciowienie. Tak, żeby usługi publiczne, ale też dobrobyt, skutecznie płynęły od centrum do całego kraju, a nie koncentrowały się na większych aglomeracjach.
Szóste wielkie wyzwanie dla Polski, to ambitna polityka srebrnego wieku. Przez wiele lat Polska była krajem, w którym sprawy seniorów zepchnięto na ostatnie miejsce. Nazwijmy to wprost – sposób, w jaki neoliberalne rządy traktowały naszych seniorów, to niewdzięczność. Niewdzięczność wobec osób, które swoją ciężką pracą budowały wolną i niepodległą Polskę. Dlatego przez ostatnie 8 lat podjęliśmy ogrom pracy, aby przywrócić godność polskim seniorom. Przywróciliśmy Polsce ogromną liczbę ludzi spychanych systemowo na margines.
Przywrócenie niższego wieku emerytalnego, wzrost minimalnej emerytury z około 850-870 zł na około 1600 zł, godne waloryzacje, a nie takie na poziomie kilku złotych, emerytura do 2500 zł bez podatku, a także 13. i 14. emerytura, domy seniora, darmowe leki – to efekt naszych dwóch ostatnich kadencji. Dziękujemy wszystkim seniorom.
Polski system emerytalny nadal wymaga zmiany, dlatego wprowadziliśmy systemy oszczędzania – na przykład polskie Pracownicze Plany Kapitałowe. Korzystają dziś z nich prawie 4 miliony Polaków. Chcemy też wprowadzić emeryturę stażową tak, aby perspektywa przyszłej emerytury nie była ryzykownym hazardem, ale stabilnym planem na życie. Po naprawie tych podstawowych deficytów, możemy teraz rozpocząć również kolejną debatę na temat nowoczesnej ambitnej polityki senioralnej. Przede wszystkim potrzebujemy zmiany paradygmatu. Chodzi już nie o to, aby z seniorom zapewnić minimum egzystencjalne, chodzi o poczucie sensu i aktywnego zaangażowania naszych seniorów, naszych babć, naszych dziadków w życie społeczne – to jest dla nich kluczowe.
Oto kilka naszych propozycji. Po pierwsze – ulgi podatkowe dla firm zatrudniających określoną liczbę seniorów, stosunkowo wysoką liczbę seniorów. Państwo powinno zachęcać do aktywności zawodowej w różnym wymiarze, a nie zmuszać, podnosząc wiek emerytalny. Po drugie edukacja srebrnego wieku – rozwój uniwersytetów trzeciego wieku dla tych, którzy chcą rozwijać swoje kompetencje przez całe życie.
Po trzecie – polityka włączania seniorów w życie społeczne. Tworzenie miejsc, gdzie seniorzy będą mogli spotykać się i współpracować z osobami młodszymi – na przykład w szkołach, a także w przystosowanych do tego specjalnie przedszkolach (są już takie eksperymenty gdzie indziej na świecie). Wsparcie tak zwanego cohousingu senioralnego, czyli oddolnych wspólnot lokatorskich jako alternatywy dla domów spokojnej starości. Tworzenie w miastach wspólnych przestrzeni międzypokoleniowych. I po trzecie utworzenie cyfrowych domów seniora, w których seniorzy będą mogli rozwijać kompetencje w świecie wirtualnym. Zalążki tego już również stworzyliśmy. W dłuższej perspektywie trzeba rozważać łączenie inicjatyw dla seniorów z projektami dla innych pokoleń. To nasze wielkie zobowiązanie.
I wreszcie siódme wielkie wyzwanie dla Polski, to szeroko rozumiana kultura. Wiele mówiłem tu o sprawach, które w ciągu najbliższych 10-20 lat zrewolucjonizują rynek pracy i wymuszą zmianę całego modelu funkcjonowania państwa – od architektury fiskalnej, po politykę społeczną. Jednak w świecie jutra to właśnie kultura będzie – jestem o tym przekonany – odgrywać rolę najważniejszą. Chciałbym jednak, żebyśmy kulturę rozumieli bardzo szeroko. To nie tylko sztuka, nie tylko wszelkie doznania estetyczne i intelektualne, ale także wartość społeczeństwa przyszłości. W świecie postępującej automatyzacji tradycyjnego przemysłu, coraz większe znaczenie będą zyskiwały przemysły kreatywne.
To naturalne, że w miarę zaspokajania podstawowych potrzeb, człowiek zwraca się ku wyższym potrzebom – potrzebie uczestnictwa. Widzimy zresztą tę zmianę u nas, w Polsce. Polityka zmniejszania nierówności i wyrównywania szans, której symbolem stało się 500+, a teraz 800+, wprowadzone przez Prawo i Sprawiedliwość, wyzwoliło nowe pragnienia, nowe aspiracje. Stąd też kolejnym krokiem musi być oferta kultury skierowanej nie do wąskiego grona odbiorców, ale taka, która adresowana jest do wszystkich mieszkańców Polski, która odbierana jest w każdym mieście powiatowym. Nowoczesne świetlice, centra kultury, czytelnie i mediateki – cała infrastruktura instytucji kultury musi pokryć Polskę gęściej niż kiedykolwiek. Nowoczesne centra kultury w każdej gminie.
Tylko społeczeństwo, które ma dostęp do kultury, może stać się społeczeństwem, które tworzy kulturę. Dlaczego, Wysoka Izbo, tak mocno podkreślam znaczenie inwestycji w edukację kulturalną, w edukację w ogóle? Ponieważ w świecie coraz bardziej zdominowanym przez sztuczną inteligencję, największą wartością będzie to, czego nie da się podrobić – kompetencje kulturowe, kreatywność, edukacja, dobra duchowe. Chciałbym zatem wzmocnić nasze starania, aby przymierze wszystkich dziedzin sztuki z nowymi technologiami stało się faktem, jako Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych.
Myślę o Polsce, która wykorzystuje swoją ponad tysiącletnią przepiękną historię, wyobraźnię Lema, kreatywność Skłodowskiej-Curie, rozmach Sienkiewicza, charyzmę Piłsudskiego czy odwagę Wandy Rutkiewicz, aby tworzyć opowieści, które chce poznać cały świat. Jesteśmy krajem Chopina, Szymanowskiego i Pendereckiego. Dlaczego więc nie mielibyśmy stać się liderami przemysłu audiowizualnego? Jeśli chcemy przygotować się na niewyobrażalną rewolucję, już dziś Polska musi postawić na rozwój przemysłów kreatywnych. Tak, byśmy byli gotowi oczekiwać tego, co nieoczekiwane.
Przed nami długa droga. Ta droga wiedzie przez tworzenie interaktywnych muzeów, multisensorycznych wystaw albo filmów kręconych i prezentowanych w technologii rozszerzonej rzeczywistości. Końca tej drogi nie znamy, ale tą ścieżką Polska musi podążyć już dzisiaj, jeśli chcemy być przygotowani na to, co przyszłość przyniesie nam za 10-20 lat.
Wysoka Izbo, to co przedstawiam, to wizja przyszłości, która dziś trochę nie mieści się w głowach, ale która nadejdzie bardzo szybko – szybciej niż się wydaje. Kto nie ma odwagi wyprzedzać przyszłości, będzie zawsze skazany na zacofanie. Cytat: “Nie będziemy narodem prawdziwej europejskim, póki nie wyodrębnimy się z Europy, gdyż europejskość nie polega na zlaniu się z Europą, lecz na tym, by być jej częścią składową, specyficzną i nie dającą się niczym zastąpić” – to Gombrowicz.
Właśnie takiej Polski chcemy – nowoczesnej, twórczej, oryginalnej. Takiej, która będzie dumą dla Polaków i wzorem dla innych. Takiej, która nie odwraca się od swojej przeszłości, ale też ma odwagę sięgać w przyszłość, dalej niż inni. Ale żeby tak mogło się stać, musimy wreszcie skończyć ze wstydem, właśnie z tą mikromanią. Nie jesteśmy dziećmi, które muszą się trzymać brukselskiego fartucha. Jedną z naszych największych narodowych wad zawsze było to, że szukaliśmy potwierdzenia własnej wartości u innych. Zamiast spojrzeć we własną twarz, szukaliśmy akceptacji w oczach innych. Zamiast działać we własnym imieniu i na własny rachunek, pytaliśmy innych o zgodę. Zamiast wziąć odpowiedzialność za polskie sprawy, oddawaliśmy je różnym zewnętrznym siłom.
Polska przyszłości nie może być Polską zdziecinniałą. Polska przyszłości musi być Polską dojrzałą. Mam na myśli dojrzałość w planowaniu wieloletniej strategii rozwoju państwa, realizowanej w imię interesu narodowego. Mam na myśli katalog polskich spraw, “Dekalog polskich spraw”, pod którymi wszyscy – pomimo różnic – jesteśmy w stanie się podpisać. Dlatego zaproponuję też dyskusję nad pakietem demokratycznym dla polskiego Sejmu. Nie, nie na teraz, nie bójcie się, na przyszłą kadencję. Dojrzałość naszej demokracji najlepiej odzwierciedli rola opozycji, ktokolwiek by nią nie był. Polacy w ostatnich wyborach opowiedzieli się za takim parlamentem, w którym jest miejsce dla wielu sił politycznych, dla wielu poglądów, wielu wrażliwości. Powinniśmy doprowadzić do reformy państwa, która podniesie standardy demokracji, dostarczy opozycji więcej narzędzi do działania, a także – co pragnę podkreślić – nałoży na opozycję większą odpowiedzialność – od przyszłej kadencji.
Na pakiet demokratyczny mogłyby się składać te przykłady – rozwiniemy, przedstawimy je bardzo szybko – dzień opozycji na przykład: co trzecie albo co czwarte posiedzenie Sejmu, to wicemarszałek opozycji mógłby układać porządek obrad. Comiesięczne sprawozdanie prezesa Rady Ministrów, po którym każdy z klubów może zadać pięć wolnych pytań. Obligatoryjne kwoty, czyli liczby reprezentantów opozycji w obsadzie stanowi w gremiach takich jak komisje sejmowe, takich jak KRS, kolegium. Pakiet demokratyczny pozwoli nam wszystkim uczynić z Sejmu miejsce, w którym rzetelna i odpowiedzialna praca dla Polaków jest na pierwszym miejscu. Ciepło myślę też o większym zaangażowaniu obywatelskim poprzez referenda czy o usprawnieniu naszego działania wymiaru sprawiedliwości, poprzez powołanie sędziów pokoju.
Drodzy rodacy, wszystko to prowadzi nas na koniec do dwóch kardynalnych pytań: jaka będzie Polska? Polska będzie taka, jacy będą Polacy. Ale i my, Polki i Polacy, będziemy tacy, jaka będzie nasza Ojczyzna. Ta zależność jest obustronna, bo jeśli my, społeczeństwo, my, naród, będziemy ambitni, to i Polska w swoich planach i zamierzeniach będzie ambitna. A z kolei, jeśli Polska będzie wolnym i bezpiecznym krajem, to i my na co dzień będziemy mogli tą wolnością i tym bezpieczeństwem się cieszyć.
Drugie pytanie: dla kogo ma być Polska? Polska nie jest naszą własnością, lecz naszym wspólnym dziedzictwem i zobowiązaniem. Budując silną i bezpieczną Polskę, także silną militarnie, dajemy spokój i pokój innym. Także innym państwom w Europie Środkowej i Wschodniej. Kiedy wznosimy gmach Rzeczpospolitej solidarnej – takiej, która zmniejsza nierówności społecznej i regionalne – inspirujemy innych do bardziej sprawiedliwego systemu, do lepszego ustroju. Mając takie, a nie inne położenie geograficzne i taką historię, możemy dla naszych wschodnich sąsiadów być pomostem na Zachód, ale i tym na Zachodzie możemy objaśniać, jakie są szanse, ale i jakie zagrożenia wiążą się ze Wschodem. Polska na tle innych krajów, Polacy na tle innych narodów są dobrym, solidarnym narodem o pięknej, przepięknej historii. Narodem pełnym dumy, poczucia sensu. Narodem, który potrafi wyznaczać sobie wielkie zadania i sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga.
Podsumowując, tylko Polska, w której zwyciężają fundamentalne wartości, o których powiedziałem na początku, będzie gotowa zmierzyć się z zarysowanymi przeze mnie siedmioma wyzwaniami współczesności. To jest właśnie Polska, w którą wierzę. Wierzę w Polskę, w której Polacy będą mniej pracować, a więcej i lepiej żyć. Wierzę w Polskę, która jest strategicznym pomostem na świecie, strategicznym pomostem dla Zachodu w globalnym układzie sił. Wierzę w Polskę, która w walce z kryzysem demograficznym, jest gotowa na zmianę mentalną. Wierzę w Polskę, która wie, jak odnaleźć się w świecie jutra, w epoce automatyzacji i robotyzacji. Wierzę w Polskę, w której każda miejscowość – bez względu na wielkość – to dobre miejsce, by żyć, pracować i planować swoją przyszłość. Wierzę w Polskę również, w której seniorzy nie tylko żyją godnie, ale w której żyją na 100%, ciesząc się dobrobytem i spełniając swoje marzenia.
I to siódme wyzwanie: wierzę w Polskę, która wyrasta na Europejskie Centrum Przemysłów Kreatywnych – Polskę, w której kultura i edukacja to naczelne wartości społeczeństwa przyszłości. Wierzę w taką Polskę i jestem przekonany, że w taką Polskę wierzy większość z was. Ale jednak, aby taka Polska stała się faktem, musimy zdobyć się na coś jeszcze – musimy zakończyć wojnę polsko-polską. Wzywam do tego nas wszystkich – także siebie, jak i was, posłanki, posłowie – skończmy z tą wojną, wybierzmy dialog, szukajmy tego, co nas łączy. Tylko podrzucając tak skrajny konflikt, możemy przetrzeć nowe ścieżki rozwoju.
– Wierzę, drodzy rodacy, panie Prezydencie, panie marszałku, Wysoka Izbo, że Polska musi być ambitna i dojrzała zarazem – po to, by spełniać nadzieje, które pokładały w nas poprzednie pokolenia i dać nadzieję na dobrą przyszłość następnym pokoleniem. Polska przyszłość zrodzi się z naszej współpracy, naszej mądrości, z naszej odwagi i z głębi naszych serc.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów