fot. flickr.com

„Nasz Dziennik”: Powstaje plan odratowania Puszczy Białowieskiej

Polska będzie ratować Puszczę Białowieską, na którą wyrok wydały TSUE i „ekologiczne” lewactwo światowe. Instytut Ochrony Środowiska opracowuje plan zarządzania tym terenem, który wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Puszcza Białowieska niszczeje. To efekt nie tylko gradacji kornika drukarza, który od kilku lat dosłownie zżera połacie świerków i innych drzew, lecz także – a może przede wszystkim – konsekwencja skandalicznego wyroku TSUE, który zakazał leśnikom ratowania polskiej przyrody. O skali zniszczeń mówi „Naszemu Dziennikowi” Michał Gzowski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.

– W ubiegłym roku kornik zasiedlał świerki, których objętość to ponad 10 tys. m3. Szacujemy, że obecnie w Puszczy jest około 3 mln m3 martwych świerków. Ten gatunek drzew, wcześniej dominujący na terenie Puszczy Białowieskiej, w wyniku działania kornika drukarza spadł już na piąte miejsce. Teraz dominują gatunki takie, jak: sosna, olsza, dąb, brzoza – wylicza zmiany, jakie zaszły w białowieskiej przyrodzie, od kiedy Unia Europejska „związała ręce” polskim leśnikom.

Jest nadzieja, że choć część Puszczy zostanie odratowana. Instytut Ochrony Środowiska, na zlecenie Ministerstwa Klimatu i Ochrony Środowiska, opracowuje właśnie plan zarządzania tym terenem, który wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

– Obecnie trwają bardzo szerokie konsultacje, zbierane są materiały, które ostatecznie pozwoliłyby nam uzyskać ten ratunkowy plan dla Puszczy. Zakładamy, że prace nad tym dokumentem zakończą się wiosną przyszłego roku. To by oznaczało, że od przyszłego roku moglibyśmy powrócić do ważnej kwestii, jaką jest próba ratowania przyrody przez leśników – zapowiada w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Edward Siarka, wiceminister środowiska.

– Opracowanie tego dokumentu to będzie przełom. Musimy zrobić porządek w Puszczy Białowieskiej – dodaje.

Eksperci nie mają wątpliwości, że Puszcza Białowieska przypomina dziś bardziej krajobraz księżycowy – ponury i pozbawiony życia.

– Tereny, które kiedyś tętniły życiem, dziś zamieniły się w miejsca gnijących drzew. Mamy tu do czynienia z klęską żywiołową wywołaną przez ideologiczne decyzje UE – stwierdza w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Krystyna Szyszko ze Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski im. prof. dr. hab. Jana Szyszko.

Plan zarządzania Puszczą Białowieską jest dokumentem ściśle związanym z wymaganiami wpisania tych terenów na listę UNESCO.

– Mimo że pierwszy fragment terenu Puszczy Białowieskiej został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1979 r., a w 2014 r. na listę trafiła cała polska część Puszczy Białowieskiej, to do dziś nie ma dokumentu, który jest w związku z tym wymagany. Nareszcie udało się pozyskać środki finansowe na ten cel i obecnie jesteśmy już na zaawansowanym etapie przygotowawczym – wyjaśnia Edward Siarka.

Jak podkreśla wiceminister, jest szansa, aby po latach zaniechań w ochronie Puszczy – co wynikało z ideologicznego dyktatu UE – zacząć ratować to, co da się ocalić.

– Wrócilibyśmy do normalnego zarządzania. Po tym, co się wydarzało, chyba już nikt nie ma wątpliwości, że uporządkowanie tych spraw jest konieczne. Wiedzieli o tym od samego początku okoliczni mieszkańcy, ale teraz ta świadomość dociera chyba również do „ekologów” – zaznacza Edward Siarka.

Nasz rozmówca wyjaśnia, że najważniejszą kwestią do rozstrzygnięcia jest ustalenie stref Puszczy.

– Na całym obszarze parku i terenów puszczańskich będą wyznaczone odpowiednie strefy. Mają być cztery. Dzięki temu będzie wiadomo, w których miejscach i w jakim zakresie będzie możliwa aktywność leśników – tłumaczy wiceminister środowiska.

Projekt nabiera kształtu

Ważnym aspektem tego swoistego porozumienia z „ekologami” jest pogodzenie dwóch porządków prawnych, które w różnych kwestiach nawet się wykluczają. Przykład? Zabezpieczenie okolicznej ludności w drewno opałowe.

– Prawo UNESCO przewiduje, że opał dla mieszkańców musi być zabezpieczony. Prawo UE kompletnie te kwestie pomija, dlatego należy te oba porządki prawne pogodzić – akcentuje Edward Siarka.

Wśród tematów jest także m.in. ochrona przeciwpożarowa. A pożary, co podkreśla Michał Gzowski, są obecnie zagrożeniem, z którym mierzy się Puszcza Białowieska, na ogromną skalę.

– Duże ilości martwego, stojącego drewna i panująca susza wpływają na stale rosnące ryzyko wystąpienia pożarów. Jako Lasy Państwowe dokładamy wszelkich starań, by je zmniejszyć – zapewnia przedstawiciel Lasów Państwowych.

Mimo wielu wątków do omówienia praca nad projektem, zdaniem Edwarda Siarki, przebiega pomyślnie.

– Jesteśmy w najtrudniejszym momencie, czyli w trakcie uzgodnień z „ekologami”. Musimy wypracować porozumienie, żeby jak najszybciej zabrać się do ratowania tego, co pozostało po tej katastrofie. Być może już wiosną leśnicy będą mogli działać – przewiduje.

Wiceminister nie ukrywa, że w wyniku konfliktu na linii Polska – Unia Europejska straciliśmy nie tylko pod względem przyrodniczym, lecz także ekonomicznym.

– Te wszystkie działania doprowadziły do tego, że w większości piękne drzewostany zostały bezpowrotnie zniszczone. Ponieważ nie mogliśmy usuwać chorego drzewa, tylko musieliśmy czekać na jego obumarcie, to ponieśliśmy również olbrzymie straty finansowe. Dodatkowo nie zostały zabezpieczone potrzeby mieszkańców w zakresie opału na zimę – wylicza Edward Siarka.

W oczekiwaniu na przełom

Zgodnie z założeniami sytuacja przyrodnicza ma się sukcesywnie poprawiać.

– Jako odpowiedzialni leśnicy jesteśmy to winni przyrodzie. Jak widać, ona sama sobie nie poradzi. „Ekolodzy” chyba już to także rozumieją. A jeśli my o nią zadbamy, to również zaprocentuje i będzie korzyścią dla nas samych – konstatuje wiceminister.

Przypominamy, że o dramacie Puszczy Białowieskiej Lasy Państwowe alarmowały już w 2017 r. Leśnicy wiedzieli, jak już wtedy masowo zamierały świerki zaatakowane przez kornika drukarza. Tak ogromnej inwazji tego owada nie notowano od wielu dekad. Stąd wynikła potrzeba wycinania chorych drzew. Chodziło o zapobieżenie rozprzestrzenianiu się owada na inne cenne, zdrowe jeszcze drzewostany. Te argumenty kompletnie nie docierały do ekoterrorystów. Upierali się oni, aby na terenie Puszczy przeprowadzić pseudonaukowy eksperyment, a więc zostawić naturę samej sobie, pozwolić, żeby kornik rozprzestrzeniał się na kolejne świerki, żeby martwe drzewa same się przewracały. Las miał się odnowić naturalnie. Te skrajnie niebezpieczne postulaty zyskały przychylność UE. W 2018 r. TSUE wydał wyrok, w którym stwierdził, że decyzje polskich władz w sprawie zwiększonej wycinki w Puszczy Białowieskiej naruszają prawo Unii Europejskiej.

Ten wyrok zaważył wymiernie na kondycji Puszczy Białowieskiej. Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych, Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, wyjaśnia nam, że świerków, które były niegdyś znakiem rozpoznawczym Puszczy, dziś mamy już tylko w ilości szczątkowej.

– To w zasadzie resztki tego gatunku. Reszta została już unicestwiona przez kornika, którego plaga sprzed kilku lat była niespotykanie wielka. W czasie kiedy tzw. ekolodzy wykrzykiwali ideologiczne hasła, kornik tak się zdążył rozprzestrzenić. Dlatego dziś świerk jest już na wymarciu – ocenia w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Zbigniew Kuszlewicz.

Leśnik nie ma wątpliwości, że wojna przeciwko Puszczy, jaką z pomocą UE wytoczyli ekoterroryści, miała wyłącznie kontekst ideologiczny.

– Ci pseudoekolodzy nie mieli żadnych merytorycznych argumentów. Mimo to UE przy wsparciu naszej opozycji stanęła po ich stronie. Dziś widać, kto miał rację. Najgorsze, że tracimy na tym my wszyscy, bo bogactwo Puszczy Białowieskiej było naszym narodowym dobrem – akcentuje Zbigniew Kuszlewicz.

Dewastacja Puszczy doprowadziła też, o czym przypomina Krystyna Szyszko, do problemów ze zwierzyną.

– Na terenie trzech nadleśnictw: Białowieży, Browska, Hajnówki, leżą ogromne powalone drzewa, które utrudniają zwierzynie swobodne przemieszczanie się po tym terenie. Dlatego zwierzęta stamtąd uciekają. Skala katastrofy jest wręcz trudna do wyobrażenia. Przez dziesiątki, a nawet setki lat te tereny użytkowali ludzie i przyroda kwitła. To nieprawda, że dewastacji dokonał tylko kornik drukarz. Leśnicy doskonale by sobie z nim poradzili. Dewastacji dokonali zieloni terroryści, którzy otumanieni ideologią, zniszczyli hektary unikatowej przyrody – ubolewa Krystyna Szyszko.

Zaznacza, że przyroda, która jeszcze przed kilkoma laty zachwycała swoją urodą i różnorodnością, była efektem działań naszych dziadków i pradziadków.

– Z tego, co posadzimy dziś, będzie korzystać drugie lub dopiero trzecie pokolenie. Miejmy nadzieję, że to, co jeszcze pozostało z Puszczy Białowieskiej, zdążymy odratować dla naszych potomków. To nasz wielki zbiorowy obowiązek: zadbać o przyszłość naszego kraju, również w tym wymiarze przyrodniczym. O to zawsze zabiegał mój śp. mąż – konkluduje Krystyna Szyszko.

Urszula Wróbel/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl