fot. pixabay.com

[Jestem w Kościele] Miłosierdzizm

Świat dzisiaj pełen jest rozmaitych ideologii. Chęć zrozumienia i pragnienie poznania prawdy zostało zastąpione przez wymyślanie. Im wymyśli się coś bardziej kontrowersyjnego, nowatorskiego, emocjonującego lub po prostu wygodnego i usprawiedliwiającego zło etc., tym za wybitniejszego uznaje się autora takich wymysłów. Nieważne czy ten nowatorski pogląd będzie nieracjonalny, niemoralny czy zwyczajnie głupi. Liczy się oryginalność, kontrowersja, wywołanie emocji, a nie zrozumienie czegoś, które przecież jest naturalnym celem myślenia.

I właśnie dlatego filozofów zastąpili myśliciele, bo już nie mądrość jest przedmiotem ich umiłowania. Rozum wykastrowany z potencjału pozwalającego na poznanie prawdy, został w ten sposób wyparty przez uczucia, które stały się podstawowym wyznacznikiem oceny rzeczywistości. Religię z kolei zastąpiła ideologia, co jest prostą konsekwencją odejścia od rozumu, który wbrew obiegowej opinii stanowi fundament chrześcijaństwa. I właśnie o jednej z takich ideologii, niepokojąco prężnie rozwijającej się na łonie Kościoła, dzisiaj kilka słów.

Miłosierdzizm. Tak roboczo nazwałem tę niezwykle groźną deformację myśli chrześcijańskiej. Chyba najbardziej obrazującym tę ideologię stwierdzeniem byłoby zdanie „Nie mówmy o grzechu, karze za grzechy, piekle, potępieniu, pokucie, nawróceniu, sprawiedliwości, bo przecież Bóg jest dobry i miłosierny”. Przypomnienie o możliwości piekła to dla zwolenników tej ideologii straszenie. Stwierdzenie, że określone postępowanie jest grzechem, to według nich osądzanie. Mówienie o sprawiedliwości Bożej jest z kolei odpychaniem ludzi od Kościoła, a o potrzebie nawrócenia – nadgorliwością.

Niektórzy próbują tłumaczyć, że dzięki takiemu podejściu można dotrzeć z Dobrą Nowiną do ludzi będących bardzo daleko od Boga. Pytanie tylko, czy to jest jeszcze Dobra Nowina czy już tylko miła nowina? Czy nie mówiąc całej prawdy o Bogu można kogoś prawdziwie nawrócić? Czy nie narobi się w ten sposób ostatecznie więcej szkody niż pożytku? Ewangelia jest radykalna i oburzająca, więc jeśli Ją głosimy i nikogo Ona nie oburza, to coś robimy nie tak.

Największym problemem jest jednak to, że miłosierdzizm jest zafałszowanym obrazem Boga, jednocześnie strojącym się w szaty chrześcijaństwa. Przez to wprowadza zamęt, który jest przecież tak poważnym zagrożeniem dla naszego zbawienia, że podczas każdej Mszy Świętej celebrans prosi Boga, aby nas od niego zachował.

Wyznawcy miłosierdzizmu patrzą na Boga, często pewnie nawet Go kochają, ale widzą tylko połowę prawdy o Nim. Drugą połowę sobie wygumkowali, świadomie czy nie. A skoro tak, to żyją w kłamstwie. Pewnie czytając te słowa, ktoś z nich zarzuciłby mi właśnie brak miłości. Problem tylko w tym, że takim osobom miłość pomyliła się z byciem miłym.

Wojciech Grzywacz/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: , , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl