[JESTEM W KOŚCIELE] Nikt nie szanuje wolności człowieka tak jak Kościół
Jednym z najczęstszych zarzutów w kierunku Kościoła jest to, że ogranicza on ludzką wolność. W powszechnej świadomości takie spojrzenie jest niestety bardzo mocno zakorzenione. Problem jednak nie tkwi w Kościele (bo przecież nikt nie jest zmuszany do wiary z pistoletem przy głowie, ani nie ma katolickiej policji, która pilnowałaby np. przestrzegania przykazań), lecz w karykaturalnym przedstawieniu wolności. Tak, Kościół jest przeciwnikiem fałszywie rozumianej wolności, przeciwko swawoli, a to dlatego, że tak definiowana wolność koniec końców zniewala człowieka, jest trucizną owiniętą w złoty papierek.
Jak zatem prawidłowo rozumieć wolność? Klasyczna defininicja mówi, że jest ona zdolnością do wybierania dobra. Sobór Watykański II mówi, że wolność jest szczególnym znakiem obrazu Bożego w człowieku. Tylko w wolności możliwa jest prawdziwa wiara i miłość, i tylko człowiek prawdziwie wolny może być szczęśliwy. Nie chodzi zatem tylko o samą możliwość wyboru. Pamiętamy przecież hasło „Wybór, nie zakaz” w kontekście marszów proaborcyjnych. Czy można powiedzieć, że na sztandarach była wtedy naprawdę wolność? Nie, bo mówienie o wolności zabijania jest jakimś, nie waham się tego powiedzieć, diabolicznym wymysłem. To tylko jeden z przykładów, kiedy wolność służy jako pretekst do zbrodni. Choćby rewolucja francuska i jej hasło „wolność, równość, braterstwo”. Szkoda tylko, że powszechnie pomija się pełną wersję tego motta, które brzmi: „wolność, równość, braterstwo albo śmierć”. No właśnie, taka wolność niesie tylko śmierć.
Kondycję wolności niezwykle obrazowo zarysował już ponad 80 lat temu niezawodny ks. abp Fulton Sheen: „Wyobraź sobie grupę ludzi na szczycie dachu, którzy pieśnią i prozą wychwalają architekturę, podczas gdy sabotażyści znajdujący się poniżej zniszczyli już połowę fundamentów gmachu – a zrozumiesz, czym jest współczesna wolność. Politycy na wyższych piętrach wychwalają wolność, podczas gdy fałszywa filozofia w edukacji i tak zwane liberalne chrześcijaństwo wyrąbały jej podstawy”. Zapewne ktoś zapyta – a co do tego ma liberalne chrześcijaństwo? Otóż chodzi o porzucenie nauczania o piekle. Jak tłumaczył ten wielki kaznodzieja: „Piekło jest wieczystą gwarancją ludzkiej wolności. Gdyby Bóg zniszczył piekło, zniszczyłby też ludzką wolność. Jak długo istnieje piekło, wiemy, że do tego stopnia szanuje On ludzką wolność, iż nie zniszczy przy pomocy żadnej siły nawet tej wolnej woli, która powstaje przeciw Niemu z odwiecznym okrzykiem >>nie będę służył<<”.
Niestety często wolność jest składana na ołtarzu różnych rzeczy czy idei, które na pozór wydają się korzystne, jednak ostatecznie prowadzą do jej ograniczenia. Wybitny francuski filozof Jean-Luc Marion powiedział, że politycy, nawet jeśli są demokratyczni, zawsze chętnie czynią z obywateli niewolników, bo w ten sposób łatwiej jest rządzić. Członek Akademii Francuskiej zauważył to w kontekście pandemii koronawirusa, odnosząc się do wprowadzanych wtedy obostrzeń, które ograniczyły nasze prawa obywatelskie w niespotykanej od lat skali. To jednak uniwersalna mądrość, którą widać teraz choćby na przykładzie zakusów współczesnych tyranów, aby zamknąć portal X (dawny Twitter), oczywiście dla naszego dobra. Obyśmy nie ulegli tej pokusie przehandlowania naszej wolności za ułudę bezpieczeństwa, zarówno w tym przypadku, jak i każdym innym.
Wojciech Grzywacz