Europarlamentarzyści przygotowują się do wyjazdu na sesję plenarną do Strasburga

Posłowie do Parlamentu Europejskiego przygotowują się do wyjazdu na sesję plenarną do Francji. Ostatnie tego rodzaju posiedzenie odbyło się w Strasburgu w lutym ubiegłego roku. Zawieszenie posiedzeń miało ścisły związek z pandemią COVID-19. Już teraz wielu europosłów krytykuje pomysł reaktywacji sesji plenarnych w Strasburgu.

Dołączony do europejskich traktatów protokół 6 stanowi, iż Parlament Europejski ma siedzibę w Strasburgu, gdzie odbywa się 12 posiedzeń plenarnych w ciągu roku. Biurokracja europejska nie sprostała jednak wymogom, jakie narzuciła na nią pandemia i Strasburg przez kilkanaście miesięcy został wstrzymany. Teraz Konferencja Przewodniczących postanowiła, że przyszłotygodniowe czterodniowe posiedzenie plenarne odbędzie się we Francji.

Dwie frakcje polityczne były temu wyjazdowi przeciwne. Przypomnieć należy, że dwa lata temu Parlament Europejski w swojej rezolucji zauważył, że zgodnie z przeprowadzoną kilka lat temu analizą Europejskiego Trybunału Obrachunkowego roczne koszty geograficznego rozproszenia Parlamentu są bardzo wysokie, a takie rozproszenie geograficzne prowadzi do 78 proc. wszystkich podróży służbowych pracowników Parlamentu Europejskiego.

Sprawę komentuje europoseł Ryszard Czarnecki, b. wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

– Po szesnastu miesiącach posiedzenie Parlamentu Europejskiego odbędzie się w Strasburgu, a nie w Brukseli. Nasza grupa polityczna, czyli Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, była przeciwna temu pomysłowi, uznając, że w dobie pandemii jest naprawdę wiele wartościowych celów, na które można by przeznaczyć pieniądze, jakie UE wydaje z powodu przenosin na kilka dni obrad z Brukseli do Strasburga. Europejski NIK, czyli Trybunał Obrachunkowy w Luksemburgu, stwierdził, że koszty wynikające z rozproszenia Parlamentu wynoszą 114 mln euro rocznie. To bez sensu – mówi europoseł Ryszard Czarnecki.

Należy przypomnieć, że już w poniedziałek eurodeputowani wezmą pod lupę problem unijnej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030.

Dawid Nahajowski/RIRM