B. Nowak w „Naszym Dzienniku” o decyzji radnych sejmiku małopolskiego ws. wycofania się z uchwały broniącej rodziny przed ideologią gender: Nie godzę się na tchórzostwo
Tak, jesteśmy przeciwko ideologiom niszczącym człowieka, czyli przeciwko ideologii LGBT, przeciwko wszelkim ideologiom neomarksistowskim. Nie możemy się bać, wypowiadać takich słów. Trzeba wyraźnie powiedzieć: jesteśmy przeciwko niszczeniu drugiego człowieka, epatowaniu go złymi treściami, psującymi jego psychikę od najmłodszych lat. Nie możemy uciekać w istotnych kwestiach do różnego rodzaju delikatnych nawiązań – powiedziała w rozmowie z red. Urszulą Wróbel z „Naszego Dziennika” Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.
Czy wobec decyzji, jaką podjęli radni sejmiku małopolskiego ws. uchwały broniącej rodziny przed ideologią gender, czuje się Pani bardziej zawiedziona czy oszukana?
– Myślę, że zdecydowanie bardziej czuję się zawiedziona. Rozumiem mechanizmy, jakie są obecne w polityce. Wiem, że są czasem sytuacje, w których trzeba iść na ustępstwa. Nie oznacza to jednak, że takie postępowanie aprobuję. Nie uważam też, że w tej konkretnej sytuacji należało iść na ustępstwa. Dlatego właśnie czuję się zawiedziona.
Jednak dziś pod wpływem szantażu Brukseli samorządy nie są zdeterminowane, aby trwać przy swoim zdaniu.
– Niestety, tak to wygląda. Kiedy uchwalano dokumenty – nie tylko zresztą w Małopolsce, bo w tym gronie znalazło się kilka innych regionów – to deklarowaliśmy, że stoimy na straży wartości, że patrzymy z wielkim rozsądkiem na to, co dzieje się w Europie. Dobrze pamiętamy przecież o naszych korzeniach, o naszej tradycji, historii. Wiemy, że mamy powinność wobec pokoleń, które walczyły o wolną Polskę. Nasi przodkowie, dziadkowie i ojcowie długo walczyli o wolną Polskę. Przez 123 lata byliśmy w niewoli, a mimo to ani jedno pokolenie nie rezygnowało z chęci odzyskania Ojczyzny. Organizowano powstania zbrojne. Skąd to się brało? Ponieważ Polacy kochali Ojczyznę i pragnęli wolnej Polski.
Dziś musimy mieć świadomość naszego wielkiego dziedzictwa. Musimy pamiętać o tym, co zawdzięczamy tym pokoleniom, które swoją krwią wywalczyły nam wolność. Tym razem wytrwanie w tych wartościach nie wymagało od nas naprawdę wielu wyrzeczeń. Jedyną „sankcją” byłoby uzyskanie mniejszych środków finansowych. To takie duże poświęcenie? Myślę, że nie jest to wystarczający powód, żeby zapominać o tym, co jesteśmy winni naszym przodkom. Uważam nawet, że ta rejterada stanie się początkiem żądań kolejnych ustępstw z naszej strony. Zawsze jest tak, że jeśli już przekracza się pewną granicę, to łatwo będzie przekroczyć następną. W ten sposób stopniowo rezygnujemy ze swojej suwerenności. Przykre jest to, że wiele osób tego jednak nie rozumie. One nie znają historii naszego kraju, nie chcą się jej uczyć albo, co gorsza, nie chcą pamiętać o tym, co było. Ja doskonale pamiętam naszą niedawną trudną przeszłość, dlatego nie godzę się na takie tchórzostwo.
Niektórzy nie rozumieją zagrożeń, jakie niesie ze sobą ideologia.
– Nie mam wątpliwości, do czego prowadzą ideologie marksistowskie. Jesteśmy krajem, który był pod zaborem totalitaryzmów realizujących ideologię marksistowską i nazistowską: totalitaryzmu sowieckiego i niemieckiego. Znamy ich mechanizmy i skutki wprowadzania w życie. Ale jeśli młodzi ludzie, którzy nie uczą się historii, mają jeszcze wątpliwości, to niech zobaczą, w jaki sposób funkcjonują dziś państwa Zachodu, w których ideologia wiedzie prym. Do jakich absurdów tam dochodzi. Przecież tam na porządku dziennym dochodzi do pogwałcenia praw natury.
Mamy tam też do czynienia z kompletnie niezrozumiałym wirem kłamstwa. Ideologia powoduje, że ludzie, którzy poddają się jej oddziaływaniu, sami siebie okłamują, zatracają się w kłamstwie i w efekcie kształtują sztuczną rzeczywistość – w oderwaniu od natury i rozumu. Jeśli zgadzamy się na wprowadzanie tworu, w którym prawda, nauka, związki z przeszłością oraz poczucie odpowiedzialności są wykluczone, to całe nasze państwo i społeczeństwo skazujemy na degrengoladę, zniszczenie. A wiemy doskonale, że na ruinach nie da się niczego trwałego wybudować.
Jeżeli nas nie uczy historia, jeżeli nie potrafimy się uczyć na czyichś błędach, to na własne życzenie te błędy będziemy powielać. W ten sposób przyczynimy się też do unicestwienia Polski, naszego Narodu. To jest zbiorowe samobójstwo na własne życzenie.
Jak Pani skomentuje wezwania rządu, aby zweryfikować te uchwały? Czy można wycofywać się z prawdy?
– Nie można też uciekać od nazywania spraw wprost, tak jak one wyglądają. Zawoalowane opowiadanie, że coś jest nie najlepsze, a mogłoby być lepsze, jest wyłącznie bardzo pokrętną retoryką. Uważam, że żyjemy w takich czasach, w takiej sytuacji, że musimy przekazywać prosty komunikat, który będzie zrozumiały dla wszystkich. My tymczasem mamy z tym problem, ponieważ język jest okrutnie zakłamywany, znaczenie wielu słów jest wypaczone. Zwłaszcza jest to trudne dla młodych ludzi, którzy mają wiedzę internetową – głównie hasłową, i którzy nie nauczyli się samodzielnie wyciągać wniosków. Oni nie potrafią dokonać paraleli z czasami przeszłymi, im nasz polski kod kulturowy się zerwał. To szczególnie im jest potrzebny prosty, jasny przekaz. Wypowiadając się, nie możemy pozostawiać miejsca na wątpliwości. Tak, jesteśmy przeciwko ideologiom niszczącym człowieka, czyli przeciwko ideologii LGBT, przeciwko wszelkim ideologiom neomarksistowskim. Nie możemy się bać, wypowiadać takich słów. Trzeba wyraźnie powiedzieć: jesteśmy przeciwko niszczeniu drugiego człowieka, epatowaniu go złymi treściami, psującymi jego psychikę od najmłodszych lat. Nie możemy uciekać w istotnych kwestiach do różnego rodzaju delikatnych nawiązań. Jak bardzo jest to ważne, świadczy fakt, że kiedy wyrażamy wprost opinię o sprawach tzw. niepoprawnych politycznie, to natychmiast pojawia się istny rój hejterów, ludzi, którzy – najczęściej za pieniądze – nas szykanują. Tak funkcjonuje brutalny mechanizm obalania cywilizacji chrześcijańskiej i wprowadzania nowej – barbarzyńskiej.
Wycofanie się kolejnych sejmików z własnych uchwał jest skandalicznym antyprzykładem dla młodych ludzi, którzy obserwują rzeczywistość.
– Ci, którzy doprowadzili do tej rejterady, oprócz tego, że przedstawiają siebie jako niewiarygodnych, to niejako puszczają oko do społeczeństwa i mówią: robimy tak, ale w rzeczywistości myślimy inaczej, ponieważ pieniądze są najważniejsze. W takim razie hasło: Bóg, Honor, Ojczyzna, jest dla nich pewną fasadą, hasłem na pokaz, ale faktycznie ich nie kształtuje. Swoim decyzjami dopuszczają się psucia społeczeństwa.
Czy Pani zdaniem, jako pedagoga, jest więc szansa, aby edukacja, w której będzie się kładło nacisk na wartości narodowe, patriotyczne, rodzinne, miała szansę na powodzenie?
– Wierzę, że mimo wszystko tak, że będzie rząd dobrych serc i dusz ludzi, którzy z poświęceniem będą starać się przywrócić tę ciągłość kulturową. Widzę działania ministra MEiN prof. Przemysława Czarnka. Sprzyjać temu ma m.in. nowy wykaz szkolnych lektur uzupełniających. Nareszcie zaczynają być dodawane pozycje, które będą kształtowały młodego człowieka, oczywiście pod warunkiem, że po te nowe pozycje będą sięgać nauczyciele. Dobrym rozwiązaniem jest projekt „Poznaj Polskę”. Myślę, że to doskonały punkt wyjścia do stworzenia katalogu miejsc, które młodzi Polacy powinni zobaczyć. Jest ich wiele, trzeba wybrać te, które faktycznie wpłynęły zasadniczo na ukształtowanie się polskiego Narodu i państwa. Ja np. nie wyobrażam sobie, żeby młody Polak nie zobaczył Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Ważne i potrzebne jest uczenie o historii najnowszej – nie tylko zahaczenie o współczesność, ale też omawianie tych tematów bardzo rzetelnie. Jeśli nastąpią takie zmiany w edukacji, to wierzę w to, że sytuacja się poprawi, odwróci, że młodzi ludzie będą świadomi własnej historii i że ci, którzy dziś za przysłowiowego rubelka sprzedają naszą Ojczyznę, popatrzą na siebie ze wstydem.
Czy nie obawia się Pani, że negatywne nastawienie pedagogów do proponowanych zmian nie odbije się na takim samym nastawieniu uczniów?
– Tak, obawiam się tego. Widzę, że sprawa zmiany statusu zawodu nauczyciela budzi sporo emocji. Bunt budzi większe pensum i wymóg bycia do dyspozycji ucznia w szkole poza lekcjami. Te propozycje są obecnie konsultowane. Ja jednak liczę na to, że te uzgodnienia nastąpią i że oprócz kwestii statusu nauczyciela będziemy też rozmawiać o stanie polskiej szkoły. Brakuje bardzo dyskusji i konkretnych propozycji ekspertów, którzy przećwiczyli już w praktyce dobre modele edukacyjne. Uważam, że rzeczywiście nauczyciel musi być bliżej ucznia i powinien dobrze zarabiać, ale musi też być odpowiedzialny za treści dydaktyczne i wychowawcze, jakie młodym ludziom przekazuje. Ważny jest także system kształcenia nauczycieli. Istotna jest współpraca z rodzicami i wspólne kształtowanie młodego pokolenia. Wszystko jest w pewnym sensie systemem naczyń połączonych. Wiele musi być poprawione. Szkoda, że dziś jedynie kwestia zmiany statusu nauczyciela jest przedmiotem rozmów. A tymczasem to edukacja i wychowanie uczniów są najważniejsze.
Dziękuję za rozmowę.
Urszula Wróbel, „Nasz Dziennik”/radiomaryja.pl