Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada przyczyny zakażeń legionellą w Rzeszowie
ABW sprawdza przyczyny zakażeń legionellą w Rzeszowie. Jak przekazał zastępca ministra koordynatora służb specjalnych, Stanisław Żaryn, są to rutynowe czynności mające wykluczyć ewentualną celową działalność. Zwrócił uwagę, że ze względu na sytuację w Europie w takich przypadkach trzeba weryfikować różne scenariusze.
Dziennikarze wskazują, że legionelloza pojawiła się w strategicznym regionie Polski w kontekście wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nie ma jednak przesłanek, aby twierdzić, że doszło tam do aktu dywersji.
Dr nauk medycznych Marek Posobkiewicz, były główny inspektor sanitarny, podkreślił, iż bardzo ważne jest również przeprowadzenie teraz dokładnego dochodzenia epidemiologicznego.
– Trzeba przeanalizować kilka tygodni wstecz wszystkie osoby, które żyją i potencjalnie mogą dalej coś przekazać, aby dowiedzieć się, co robiły oraz gdzie przebywały. Jeżeli znajdzie się część wspólną, że przykładowo większość z nich przebywała w jednym hotelu albo korzystała z jednego aqua parku, albo była w okolicy jednej fontanny, to będzie to punkt zaczepienia. Musimy pamiętać, iż woda w fontannach nie jest badana, bo nie służy do rekreacji. Niestety, wielu ludzi wchodzi do fontanny, żeby się schłodzić – mówił dr n. med. Marek Posobkiewicz.
W piątek zebrał się także Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego i omawia zagrożenia związane z zakażeniami legionellą na Podkarpaciu.
Według danych sanepidu już 113 pacjentów jest hospitalizowanych na terenie Rzeszowa i powiatu rzeszowskiego. Zmarło siedem osób z potwierdzonym zakażeniem. Były one obciążone chorobami współistniejącymi.
RIRM