Rocznica zaślubin Polski z morzem

90 rocznica Zaślubin Polski z Morzem

Data 10 lutego dla naszej ojczyzny, dla wszystkich, w których płynie polska krew jest nie tylko ważna, rzec można podwójnie ważna, ale jest także zobowiązaniem w stosunku do wszystkich tych naszych poprzedników, którzy wiernie służyli Ojczyźnie i złożyli na jej ołtarzu swe życie.

Data 10 lutego przypomina o odrodzeniu naszej Ojczyzny, ale i o martyrologii naszego społeczeństwa: rozpoczęcia 70 lat temu masowej wywózki Polaków przez okupanta sowieckiego na Syberię.

Stawiamy pytanie, co dziś powinna dla nas oznaczać data 10 lutego?

Dlaczego winniśmy nieustannie pamiętać i wpajać naszym następcom tamte zdarzenia sprzed 90-ciu i 70-ciu lat?

Miał rację Stefan Żeromski:

„Trzeba rozrywać rany polskie
żeby się nie zabliźniły błoną podłości”


Dzień 10 lutego przypomina, pokazuje i uczy, jak w przeszłości przeżywaliśmy upadki, gdy u steru stali ludzie mali, głupi, zdrajcy czy przedstawiciele mniejszości narodowych. Oni to, służąc obcym za przysłowiowe „srebrniki”, zawężali granice naszego państwa, a nawet doprowadzili do tego, że przez 123 lata Polska nie istniała na mapach świata.

Przypomina nam również o pięknej karcie. Pokazuje jak nasza Ojczyzna potrafiła się podnieść i umacniać, gdy ster w swoje ręce wzięli ludzie, dla których wypisane na sztandarach krwią naszych przodków słowa
Bóg – Honor i Ojczyzna były drogowskazem na życie, których przesłaniem była tylko służba polskiemu narodowi. To oni wielcy patrioci jak marszałek Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Wincenty Witos czy Eugeniusz Kwiatkowski mimo wielu dzielących ich różnic wykorzystali zaistniałe okoliczności i możliwości by przywrócić należną cześć naszej Ojczyźnie. Bowiem razem pracowali dla dobra naszego państwa i dobra nas samych.

Przypomnijmy i prześledźmy w wielkim skrócie tę piękną kartę naszej historii: ponownego powrotu Rzeczypospolitej na mapę świata z dostępem do Bałtyku.

Koniec I-szej wojny światowej stwarza naszej Ojczyźnie możliwość ponownego odrodzenia. Wspomnieni wyżej rodacy skrzętnie ją wykorzystali.

Oto już 3 czerwca 1918 roku na Międzysojuszniczej Konferencji pojawia się pierwszy zapis dotyczący dostępu do morza odrodzonej Rzeczpospolitej, który brzmiał tak:
„Utworzenie Polski zjednoczonej, niepodległej z dostępem do morza stanowi jeden z warunków trwałego i sprawiedliwego pokoju oraz przywrócenia panowania prawa w
Europie
". Zapis ten oczywiście w owym czasie jeszcze niczego definitywnie nie załatwiał; był jednak zwiastunem, że odrodzona Polska musi mieć dostęp do morza.

Następnie 11 listopada 1918 roku na konferencji pokojowej tak wywalczona i wymarzona przez pokolenia niepodległość stała się prawie faktem.
Prześledźmy dalsze wydarzenia poprzedzające ten piękny dzień 10 lutego 1920 roku.

28 listopada 1918 roku Naczelnik Państwa wydaje jeden z pierwszych dekretów, w którym czytamy:
"Z dniem 28 listopada 1918 roku rozkazuję utworzyć marynarkę polską, mianując jednocześnie pułkownika marynarki, Bogumiła Nowotnego szefem Sekcji Marynarki przy Ministerstwie Spraw
Wojskowych"
. I co ważne dekret ten natychmiast zaczęto wprowadzać w życie. Na miejsce organizacji marynarki wybrano Modlin, gdzie powstał port wojenny.

Już 27 grudnia 1918 roku wybucha Powstanie Wielkopolskie, które kończy się pełnym sukcesem. W jego wyniku przejmujemy w posiadanie znaczący obszar Wielkopolski.

Wcześniej zaplanowane przejęcie Pomorza przez armię polską nie doczekało się realizacji. Podjęto więc starania na płaszczyźnie dyplomatycznej. Trzeba było wykorzystać wszelkie możliwości by przyznane ziemie na Pomorzu odebrać Niemcom.
    
Sprawę dostępu przez odrodzoną Rzeczypospolitą do morza w zasadzie załatwił podpisany 28 czerwca 1919 roku traktat pokojowy w Wersalu. Wówczas dzięki wspaniałej polskiej dyplomacji przyznano Polsce wybrzeże od Piaśnicy do Kamiennego Potoku (granica Gdyni i Sopotu) to jest 147 km linii brzegowej wraz z Półwyspem Helskim. Niestety nie udało się odzyskać portu gdańskiego. Gdańsk uznano za Wolne Miasto.

I tak, już jesienią 1919 roku następują przygotowania do rewindykacji przyznanych nam przez konferencję w Wersalu ziem na północy. Zostaje utworzony front pomorski z gen. broni Józefem Hallerem, jako dowódcą. Dodajmy żarliwym katolikiem.

24 października 1919 roku w Skierniewicach dowództwo frontu rozpoczęło prace. Trzon sił frontu pomorskiego stanowiły: 11 Dywizja Piechoty gen. dyw. Jakuba Gąsieckiego
-Włostowicza, Dywizja Strzelców Pomorskich płk. Stanisława Wilhelma Skrzyńskiego oraz utworzona z 1 i 12 pułku ułanów 5 Brygada Jazdy.

30 listopada 1919 roku gen. Józef Haller w wydanej odezwie do żołnierzy mówi: „Wstępując na tę świętą ziemię polską z serdeczną radością całujemy Ją jak relikwię i przysięgamy bronić Ją przed każdym najazdem. A z mieszkańcami tej ziemi pomorskiej w radosnym uczuciu wołam: „Niech żyje zjednoczona nasza Polska”.

Mimo podpisanego 28 czerwca 1919 roku w Wersalu traktatu pokojowego, w którym przyznano Polsce Pomorze, przysłowiową kropkę nad „i’ postawiono dopiero 10 stycznia 1920 roku. W tym bowiem dniu nastąpiła wymiana dokumentów ratyfikacyjnych traktatu wersalskiego pomiędzy koalicją a Niemcami.

Tę decyzję ogłosił w Paryżu premier Georges Clemenceau i tego dnia traktat wszedł w życie.
Teraz wydarzenia nabierają przyspieszenia.

W połowie stycznia 1920 roku na mocy traktatu wersalskiego z 10 stycznia 1920 roku wojsko polskie wkracza na Pomorze.
Traktat otrzymaliśmy ale Pomorze i Prusy Wschodnie z polskim wybrzeżem były w dalszym ciągu w rękach Niemców. Trzeba je było przejąć za pomocą dyplomacji lub polskiej armii. Co prawda 25 listopada 1919 roku w Berlinie została podpisana umowa polsko – niemiecka
„O wycofaniu wojsk z odstąpionych obszarów i oddaniu zarządu cywilnego”, którą podpisali dr Zygmunt Seyde ze strony polskiej i dr Edgar H. von Haimhausen ze strony niemieckiej. Jak się okazało w praktyce było różnie? I tak, gdy oddziały polskie przekroczyły linię demarkacyjną 17 stycznia 1920 roku 4 Pułk Ułanów Nadwiślańskich z grupy operacyjnej płk. Stanisława Skrzyńskiego o godzinie 9 pod Lipnem koło Gniewkowa napotkał na niemiecki opór, w wyniku którego zginął pierwszy polski żołnierz, plutonowy Pająkowski, a 9 innych zostało rannych. Ułani szybko pokonali Niemców, którzy salwując się ucieczką pozostawili broń i amunicję.

18 stycznia 1920 roku pociągi pancerne „Wilk” i „Boruta” przekraczają dawną granicę pruską i zajmują dworzec podmiejski w Toruniu. Wśród nieopisanego entuzjazmu do miasta wkraczają ułani, a za nimi 1 Kompania Szturmowa 42 Pułku Piechoty.

21 stycznia 1920 roku następuje uroczysty wjazd do Torunia gen Józefa Hallera.

23 stycznia 1920 roku pociąg pancerny „Hallerczyk” wraz z 1 Kompanią 42 Pułku Piechoty pod dowództwem generała Stanisława hrabiego Pruszyńskiego zajmuje Grudziądz. W Grudziądzu uciekających Niemców żegnały żałosne dzwony, a pozostający zamykali okiennice na widok polskich żołnierzy. Na wołanie przez pozostałych Niemców „wir komen wieder” Polacy odpowiadali: „Nie damy ziemi skąd nasz ród”.

Nadeszła radosna jakże oczekiwana chwila. 10 lutego 1920 roku w Pucku na terenie bazy hydroplanów niemieckich, w czasie wietrznej i deszczowej pogody generał Józef Haller wrzuca w wody Zatoki Puckiej platynowy pierścień otrzymany wcześniej na Dworcu Gdańskim od starosty dr Józefa Wybickiego, dokonując symbolicznych zaślubin Polski z morzem. W tym momencie ziściły się marzenia wielu pokoleń Polaków.

Podczas tej uroczystości gen. Józef Haller zwracając się do licznie zebranych gości i mieszkańców półwyspu – Kaszubów powiedział m.in.:
„Oto dziś dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim… Naród czuje, że go już nie dusi hydra, która dotychczas okręcała mu szyję i piersi. Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Orła Białego, cały świat stoi mu otworem. Zawdzięczamy to przede wszystkim miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim tym, którzy w walce nie ustawali, lecz dotychczas wytrwali, zwłaszcza naszym praojcom, którzy walki o wolność toczyli. Cześć Im! Oni nie dożyli tej radosnej chwili. My szczęśliwi! Cześć tym, którzy w tej wojnie polegli! Cześć tym żyjącym, którzy pracą, trudem i znojem walczą w szarej, codziennej walce życia. Cześć całemu Narodowi polskiemu”

Następnie głos zabrał minister Stanisław Wojciechowski, przedstawiciel Naczelnika Państwa i Rządu RP:
„Żołnierz polski doszedł do morza. Oto święto nasze. Rzeczypospolita Polska bierze w posiadanie własne wybrzeże morskie. Odwieczne dążenie Chrobrych, Piastów i wielkich rozumem – Jagiellonów urzeczywistniają się na nowo.(…) Posiadanie własnego wybrzeża to uwiecznienie dzieła Niepodległości Polski. Nie byłaby ona zupełna, gdyby nie dawała rzeczywistej podstawy dla gospodarczej niezależności. Własne wybrzeże morskie stanowi właśnie o wolnym oddechu życia gospodarczego Polski (…) Wolnością morską – już XVI wieku mówiła Anna Jagiellońska – państwo ku górze się wznosi. Tak jest, mamy ku górze się wznosić. W wielkiej dziejowej chwili budowania Rzeczypospolitej Polskiej wszyscy jej obywatele winni się przejąć wielkością zadań, jakie nas oczekują. Trzeba Niepodległość rozszerzać, utrwalić,. Trzeba w całej pełni wyzyskać wszelkie szanse, jakie nam daje chwila obecna i utrwalić mocno”.

Wcześniej podczas polowej mszy świętej kazanie wygłosił ks. Kapelan Józef Wrycza, zasłużony działacz polski na Kaszubach, skazany przez sąd niemiecki w czerwcu 1919 roku na karę śmierci za swą patriotyczną działalność. Tu padły znamienne słowa: „A czy znasz ty bracie młody? Poeta wskazał na wszystkie ziemie polskie, mówił o Mazowszu, o Wielkopolsce, o Litwie, zapomniał tylko o Pomorzu, o Kaszubach, o naszych płucach, o tem morzu polskim. Do niedawna jednak także i cały szeroki ogół polski nie troszczył się wcale o morze. Nie zapomnieli jednak Kaszubi, co jest ich obowiązkiem wobec Ojczyzny – Polski. Wszak ich to poeta powiedział: „NIE MA KASZUB BEZ POLSKI. NIE MA POLSKI BEZ KASZUB”. To też trwali oni niewzruszeni jak skała w morzu, zachowali ducha polskiego mimo strasznego ucisku i morze polskie utrzymali dla Polski”.

Cytowane tu słowa nie były tylko emocją chwili, one miały prawie natychmiast być realizowane. I tak się stało. Mimo że państwo polskie po 123 latach niebytu było biedne, zaniedbane i bardzo różniące się w byłych trzech zaborach, sterowane przez żarliwych patriotów jak marszałek Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Wincenty Witos czy Eugeniusz Kwiatkowski i wielu im podobnych stanęło mocno na własnych nogach.

Mając 147 km wybrzeża, ale bez portu, po decyzji rządowej w 1924 roku przystąpiono do budowy na piaskach wioski miasta i portu Gdynia. Portu na miarę XXI wieku.

Jednocześnie przystąpiono do budowy bazy Marynarki Wojennej na Oksywiu.
Rozpoczęto budowę magistrali kolejowej Śląsk – Gdynia, dzięki czemu wykorzystując strajk górników w Anglii weszliśmy z naszym węglem nie tylko na rynki skandynawskie, ale również na rynek angielski. Oburzeni Anglicy nie mogli przeżyć, że jakieś tam „Polaki” zagarnęły ich rynki zbytu.
Powstaje polska flota handlowa (powołanie przedsiębiorstwa Gdynia- Ameryka Lines)
Pierwsze „ROBURY” pod polską banderą
Otwarcie Szkoły Morskiej w Tczewie
Zostaje zakupiony ze składek społeczeństwa na użytek Szkoły Morskiej słynny „DAR POMORZA”, – dzięki któremu w wielu miejscach na świecie po raz pierwszy ujrzano polską banderę.
Rozpoczęto równocześnie budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego i Polskiego Przemysłu Okrętowego.
Zostaje powołana do życia LIGA MORSKA, której celem było zachęcanie polskiej młodzieży do korzystania z dobrodziejstw morza.
Ustanowiono Święto Morza; święto to miało pokazać Narodowi, co znaczy posiadanie nawet małego „okienka na świat”, jakie z tego płyną korzyści.

Jak widać zgodnie z tym, co zostało powiedziane 10 lutego 1920 roku oraz z tym co napisał autor w książce „DYSPROPORCJE”:
„Każdy metr, każdy kilometr granicy morskiej pracuje więcej dla Polski 100 razy intensywnie, prędzej i przyjaźniej niż metr czy kilometr granicy lądowej”. (…) „Jedyną naprawdę wolną granicą, jednym miejscem wyrównania wciąż rosnących ciśnień, jednym nieograniczonym kontaktem gospodarczym z całym światem jest właśnie granica morska”. (…)
„Żadną najbardziej umiejętną, szeroką i kosztowną propagandą nie będziemy w stanie tak szybko i tak definitywnie rozproszyć absolutnej ignorancji o Polsce, lekceważącego pomijania jej interesów i jej postulatów, jej praw i jej wartości, jak wówczas, gdy towar polski stanie obok towaru obcego na rynkach światowych i wykaże swą równowartość pod każdym względem. Jest to dziś jedyny, przekonywujący argument w świecie”. (…) „Tymczasem sama konieczność wskazuje nam na niezbędność podtrzymania i nieprzerwanego rozwoju naszej polityki morskiej. Każdy nowy metr wybrzeża, każdy nowy dźwig, każdy skład towarowy, każda nowa placówka handlowa w Gdyni, każde ulepszenie komunikacji, każdy nowy okręt, każda nowa fabryka na Wybrzeżu, każdy bank, każda nowa więź cementująca Gdynię z Pomorzem, a całe województwo pomorskie z resztą państwa, to wielka zdobycz, to poważny aktyw naszego dorobku państwowego. Tu koncentruje się jedna praktyczna akademia kupiecka Polski, tu stoi otworem droga najpewniejsza i najkrótsza dla wyrównania wartości człowieka w Europie Zachodniej, tu zbiega się granica współpracy z narodami świata, tu wreszcie harmonizują się automatycznie wszystkie różnice poglądów, wszystkie starcia myśli i programów całej Polski”.

Taka była II-ga Rzeczypospolita. Niestety sąsiedzi nie pozwolili jej dokończyć wspaniałego dzieła. II wojna światowa doprowadziła do całkowitego zniszczenia przez okupantów Niemieckich i Sowieckich dobrze prosperującej już gospodarki oraz wyniszczenia znacznej części naszego społeczeństwa. W niemieckich i sowieckich obozach śmierci w Katyniu, Oświęcimiu, Charkowie, Ostaszkowie, Ponarach czy na Syberii i w tysiącach innych wymordowano kwiat polskiej inteligencji.

Dzieła zniszczeń dokonano także dzięki zdradzie NIBY NASZYCH SOJUSZNIKÓW już po zakończeniu działań II-ej wojny, którzy sprzedali naszą Ojczyznę Stalinowi. To on zainstalował tzw. PRL i postawił na jej czele zbrodniarzy. Po blisko 50 latach rządów tych łobuzów i NIESTETY po prawie 20 latach przepychanek niby już w Niepodległej Polsce, prawie nic nam nie pozostało.

– Niemalże całkowicie rozparcelowano polską flotę. Nie ma już największego polskiego armatora, jakim były POLSKIE LINIE OCEANICZNE.
– Doprowadzono do upadłości wspaniały Polski Przemysł Okrętowy
– Zniszczono Polskie Rybołówstwo Dalekomorskie
– Zlikwidowano Bazy Rybackie
– Podejmuje się próbę zniszczenia rodzinnego rybołówstwa bałtyckiego

Zrobili to ci sami ludzie, którzy jeszcze nie tak dawno wiernie służyli Rosji, a dziś służą Brukseli. Jak w ich lokajskim zwyczaju zamiast służyć Polskiemu Narodowi – służą dalej innym? To oni doprowadzili Polskę do stanu, w którym dziś jesteśmy: prawie niewolnikami we własnym domu!!!

Kilka dni temu byłem w kościele na koncercie noworocznym. Koncert sponsorowany m.in. przez miasto Gdynia. Prowadził go przedstawiciel prezydenta Gdyni. W pewnym momencie wypowiedział on takie zdanie: „Dziś miasto Gdynia jest miastem sukcesu”. Gdy to usłyszałem aż mnie zamurowało. Przecież budowniczowie II-ej Rzeczypospolitej na czele z premierem Eugeniuszem Kwiatkowskim budowali Gdynię jako ważne „okno na świat”, a gospodarkę morską traktowali, jako jeden z ważniejszych filarów gospodarki narodowej. Wybudowali port, stworzyli flotę narodową, zbudowali Polski Przemysł Okrętowy, rozwinęli rybołówstwo. Gdynia nie miała być przecież ulicą butików, jaką jest dziś ulica Świętojańska. Największym zakładem pracy nie miał być przecież magistrat, a takim jest właśnie dzisiaj.

Pytam więc włodarzy miasta Gdyni, gdzie jest PLO, gdzie jest Dalmor, co jest ze Stocznią Gdynia. Można postawić wiele innych pytań.

Zastanawiam się co by dziś powiedzieli, słysząc te słowa o rzekomym „sukcesie”, marszałek Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Wincenty Witos, Eugeniusz Kwiatkowski i inni im współcześni.

A jednak! Polska powstała po 123 latach. Ponownie podniesie się z dzisiejszej zapaści. Zrobią to następcy KOLUMBÓW II-ej RP. – KOLUMBOWIE IV-tej RP.

Ich przykładem jest starszy mechanik Bogusław Marciniak, przewodniczący Społecznego Komitetu Ratowania Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie wraz z kolegami, którzy to walcząc nie pozwolili na sprzedanie obcym czy rozparcelowanie PŻM.

Czy Piotr Soyka dyrektor Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego w Gdańsku, któremu wraz z załogą udało się nie tylko uratować tę stocznię, ale i wykupić Stocznię Północną oraz przejąć kilka innych upadających zakładów? Dziś Grupa Stoczni REMONTOWA jest jednym z potentatów na świecie. Nie tylko remontuje, ale również buduje nowe statki. Mało tego jest też armatorem, posiada już dwa własne statki.

Mówił niegdyś Tukidydes:

„siłę państwa stanowią nie mury i nie okręty, lecz jedynie tylko ludzie”

I końcowa dedykacja dla wszystkich tych, w których żyłach płynie polska krew!



HYMN DO MIŁOSCI OJCZYZNY


Święta miłości kochanej ojczyzny
Czyją cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta nie zelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe.
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal umierać

Ignacy Krasicki


Zbigniew Sulatycki 
Zatoka Pucka, 10
lutego 2010 r.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl