Prawa przeciwko dzieciom

Strategia praw dziecka zakłada, iż rodzic stanowi dla dziecka zagrożenie i nie jest w stanie zaspokoić jego potrzeb. Stąd przekonanie, że powinno to zrobić prawo



Z psychologiem Beatą Rusiecką rozmawia Anna Wiejak



W strategii praw dziecka są zapisy optujące za umożliwieniem dziewczynkom stosowania pigułek antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych, a także dokonywania aborcji. Jakie to może mieć konsekwencje dla młodych ludzi?


– Dzieciom tym grozi wystąpienie zespołu poaborcyjnego, w przypadku kiedy dojdzie do przerwania ciąży czy też zastosowania środków wczesnoporonnych, ponieważ osoby młode są bardziej wrażliwe. W tym wieku dzieci poszukują autorytetów, idei, którym mogłyby uwierzyć i na których mogłyby się oprzeć w życiu. Tymczasem wprowadzenie unijnych propozycji grozi załamaniem takiego obrazu świata, w którym można znaleźć dobro, któremu można zaufać. Może wystąpić sprzeciw wobec „autorytetów”, jakie przyczyniły się do zburzenia tego obrazu. W przypadku osób nastoletnich w sytuacji wystąpienia syndromu poaborcyjnego, oprócz odrzucenia „autorytetów”, które doprowadziły do decyzji o zabiciu nienarodzonego dziecka lub wsparły ją, takich jak lekarz czy prawodawca, władza czy partner życiowy, ma miejsce utrata więzi z rodzicami. Ci ostatni powinni byli bowiem wesprzeć swoje dziecko. Natomiast dla rodziców najbardziej bolesne jest to, że nie mogli pomóc dziecku w krytycznym dla niego momencie.


Czyli to prowadzi do rozbicia rodziny?


– Nie tylko rodziny, ale też poszczególnych osób w rodzinie, dlatego że dzieci czują się samotne, a rodzice też czują, że nie mogą dać swoim pociechom tego, co chcieliby czy mogliby dać. Oczywiście pojednanie jest później możliwe, ale rodzi się pytanie, ile z tych osób znajdzie kiedyś w sobie na tyle siły woli, będzie miało na tyle świadomości czy możliwości zrozumienia siebie, aby mogło dojść do pojednania. Często ciąże u nastolatek związane są z faktem, że dziewczęta bardzo potrzebują ciepła, miłości, i poczęcie dziecka jest wyrazem nieświadomego pragnienia takiej bliskości. Jeżeli taka ciąża zakończy się aborcją, to dziewczyna przeżywa bardzo silnie deprywację tych potrzeb bliskości. Jest to dla niej bardzo trudny emocjonalnie stan.


Czy to może rzutować na przyszłe życie emocjonalne takiej nastolatki?


– Tak. Chociażby w ten sposób, że może się to na przykład przerodzić w depresję, tendencje samobójcze, ale także stany niewrażliwości emocjonalnej, kiedy osoba pozornie dobrze sobie radzi, ale pozostaje twarda, nieczuła, zamknięta na swoje własne życie emocjonalne, nie rozwija się dalej. W efekcie nie rozwija się też życie wolitywne, duchowe. Nie rozwijają się potrzeby związane z samorealizacją i twórczością. Może to także wpłynąć na przyszłe relacje z dziećmi żyjącymi, które mogą się urodzić w przyszłości. Poczęcie dziecka skutkowało silnym bólem, w związku z czym może się później kojarzyć nie tyle z życiem, co właśnie ze śmiercią i cierpieniem.


Jak w tym kontekście można interpretować unijne apele o ułatwienie dostępu do informacji i edukacji na temat zdrowia reprodukcyjnego i usług zdrowotnych, pod którymi kryją się m.in. aborcja, pigułki wczesnoporonne i antykoncepcja?


– Być może, wspomniana strategia jest wyrazem takiego patrzenia, jakby ludzie kierowali się w życiu jedynie biologicznymi lub psychicznymi doznaniami, a rozwój sfery seksualnej ogranicza się jedynie do poziomu zmysłowego. Oznacza to, że człowiek byłby w stanie kierować się jedynie biologicznym popędem do zachowania gatunku, pewnego rodzaju użytecznością życiową, czyli np. poczuciem bezpieczeństwa, władzą itd. W związku z tym wychodzą z założenia, iż należy kierować procesem reprodukcji u ludzi. Być może wynika to z niewiedzy, z nieświadomości lub z jakichś ideologii, np. że ludzie nie są w stanie kierować się wyższymi potrzebami lub nie posiadają potrzeb samorealizacji, rozwoju, ale też i miłości, altruizmu, poświęcania się dla dzieci oraz zakładania rodziny.

Politycy, którzy głosowali za tą strategią, stwierdzili, że im więcej seksu, tym lepiej…

– U dorosłej osoby miłość wciąż się przekształca – ale seks nigdy nie jest ostatecznym celem miłości, intymności ludzkiej. Wydaje mi się, że potrzebne jest tu głębokie podejście do tej rzeczywistości, nie zaś dyskusje polityczne czy ideologiczne. Dysponujemy odpowiednimi badaniami. Możemy skorzystać z doświadczeń Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, które mówią, że wczesna edukacja seksualna w takiej formie, gdzie mówi się o reprodukcji, o podchodzeniu do ludzi właściwie tak, jak do zwierząt, skutkuje powierzchownym patrzeniem młodych ludzi na siebie i sferę seksualną. W związku z tym nie prowadzi do zmniejszenia czy do jakiejś racjonalności, jeżeli chodzi o relacje między dziewczętami i chłopcami, a właśnie do promiskuityzmu czy do częstych i przypadkowych relacji seksualnych, wielokrotnie podejmowanych bez namysłu, związanych właśnie z poszukiwaniem nie seksualnego życia, ale bliskich relacji, ciepła, afirmacji.


W strategii zawarto prawo uznania dziecka jako „niezależnej osobowości prawnej”, czyli de facto wyjmujące, przynajmniej częściowo, dziecko spod jurysdykcji rodziców.


– To jest sprzeczne z psychologią rozwojową dziecka, dlatego że dziecko rozwija się w ten sposób, iż stawiane są mu granice. Brak jakichkolwiek barier w życiu małego człowieka mógłby skutkować psychozą. Wydaje się, że strategia ta zakłada, iż rodzic stanowi dla dziecka zagrożenie lub przynajmniej nie rozumie i nie jest w stanie zaspokoić jego potrzeb, stąd przekonanie, że powinno to zrobić prawo. Może zatem dojść do sytuacji, iż nie będzie żadnej drugiej osoby, która powie dziecku, co jest dobre, a co złe. Według modelu rozwoju człowieka, np. psychoanalitycznego modelu Erikssona, już około 2. roku życia dziecko wyraźnie odbiera informacje od rodziców: słuchaj, to jest dobre i to ci wolno, a to jest złe i tego ci nie wolno. Wpływ rodziców, potem szkoły, później prawa – przecież uczymy dzieci przestrzegać praw – jest niezwykle istotny. W związku z tym, jeżeli rodzic nie będzie mógł wprowadzać granic, które dziecko nauczy się naturalnie przestrzegać, to nie wiem, czy dzieci będą mogły normalnie się rozwinąć. W ogóle granice w rozwoju dziecka wpływają na poczucie bezpieczeństwa. W ten sposób też kształtowane jest sumienie.


Jakie konsekwencje może mieć wyrok Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, który zasądził lesbijce odszkodowanie za nieprzyznanie prawa do adopcji?


– Konsekwencje są takie, że prawo musi być przestrzegane, i albo Francja zmieni swoje przepisy, albo będzie ich przestrzegała. Natomiast zarówno we Francji, jak i w każdym europejskim kraju potrzeba głębszego namysłu, niezależnie od obowiązującego prawa, czyli w tym przypadku od tego, że przepisy zezwalają na adopcję dzieci przez pary lesbijskie czy też osoby o tendencjach homoseksualnych. Potrzebny jest głęboki namysł filozoficzny, psychologiczny, teologiczny. Prawo powinno być tworzone przez osoby życiowo mądre, rozumiejące istotę natury.


Jaki wpływ na psychikę dziecka ma wychowanie przez osoby o orientacji homoseksualnej?


– Brakuje konkretnych badań. Wiadomo, że psychologia chce być teraz nauką eksperymentalną i nazywa rzeczywistość na podstawie wyników badań przeprowadzonych na dużych próbach. Pozostają jeszcze dane kliniczne, płynące z gabinetów terapeutycznych lub szpitali, które mogą nam powiedzieć o trudnościach emocjonalnych, jakie może przeżywać dziecko, które rodzice wychowują w takim poczuciu, iż homofilia jest normą. Jeżeli adoptowany syn czy adoptowana córka będą identyfikowali się ze swoimi matkami czy ojcami adopcyjnymi, to może pojawić się problem z późniejszymi wyborami dziecka, mogącymi doprowadzić do zachowań homoseksualnych w dorosłości. Rodzice modelują postawę dziecka, a ono chce ich naśladować.


Czy dziecko wychowywane przez parę homoseksualną w przyszłości będzie miało inklinacje do homoseksualizmu?


– Może tak być z racji tego, że jeżeli adoptowane dziecko przeżywa miłość wobec swoich opiekunów – jeszcze to zależy, w jakim wieku było adoptowane i jak się układają wzajemne relacje – to przez pozytywną identyfikację z rodzicami będzie uważało, że rodzina powinna żyć w taki, a nie inny sposób. Każda rodzina ma swoje pisane i niepisane reguły życia i postępowania, wzajemnych odniesień. Na przykład odniesienie kobiety do mężczyzny, w jaki sposób rozwiązują trudne problemy, w jaki sposób dzielą się pieniędzmi, w jaki sposób pracują, w jaki sposób odpoczywają. Tym wszystkim będzie nasiąkało dziecko. Natomiast rodzi się jeszcze pytanie, czy para homoseksualistów będzie umiała zaproponować dziecku głębszy rozwój duchowy. Nie mam tu na myśli rozwoju religijnego, ale rozwój twórczy w sensie życia prawdą, wybierania prawdy, która prowadzi do duchowej radości. Czy to jest w ogóle możliwe w przypadku par homoseksualnych? Wydaje się, że związki homoseksualne to związki, o których mówi się tak jak w przypadku aborcji: „nie wymagajmy od ludzi za dużo”, „nie wymagajmy od siebie zbyt dużo, mamy takie inklinacje seksualne i w związku z tym musimy się na nie zgodzić”. Czyli cechują nas pewne słabości i musimy się z nimi pogodzić. Rozwój dziecka w takiej rodzinie byłby ograniczony do pewnego tylko etapu.


Dziękuję serdecznie za rozmowę.
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl