Byłeś sumieniem Narodu i Kościoła

Ksiądz prałat Andrzej Puzon, dziekan hrubieszowski, kolega kursowy śp. ks. prof. Janusza Nagórnego

Najczcigodniejsi Księża Biskupi
Drodzy Współbracia
w Kapłaństwie
Pogrążona w bólu i żalu
Mamo Księdza Janusza wraz
z Rodziną
Bracia i siostry
Uczestnicy pogrzebu

W 1967 roku Opatrzność Boża skrzyżowała nasze drogi życiowe, kiedy razem rozpoczęliśmy studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie. Wśród kolegów był On, Ksiądz Janusz; energiczny, zdyscyplinowany, pobożny, pracowity, koleżeński, solidarny i bardzo zdolny. To pozwoliło Jemu dzielić się różnymi inicjatywami naukowymi i pomocowymi wobec słabszych kolegów.
W 1973 roku w katedrze lubelskiej z rąk księdza biskupa Piotra Kałwy przyjęliśmy święcenia kapłańskie. To jeszcze bardziej pogłębiło wspólnotę kapłańską naszego rocznika. Dzięki Jego inwencji i inicjatywie każdego roku spotykaliśmy się na zjazdach kursowych naszego rocznika. Najczęściej On głosił do nas homilie, kazania, konferencje. Stawiał przed nami piękną perspektywę pracy kapłańskiej, naszej służby, naszego powołania. Choć Jego dom był zawsze otwarty dla nas i On sam służył często radą, to był wymagający wobec siebie, ale i wobec nas.
Często odwiedzał nas w parafiach. To, że podjął studia, a później wszedł w świat nauki, nie oddaliło Go od nas; na każdą skierowaną do Niego prośbę o posługę słowa przyjeżdżał do naszych parafii. Ile kazań, rekolekcji, konferencji, felietonów wygłosił – wie pewnie tylko sam Bóg i Ksiądz Janusz. Dziś przy Twojej trumnie pragnę Ci, Drogi Księże Profesorze, za tę posługę słowa w imieniu wszystkich, którzy Ciebie słuchali, serdecznie podziękować.
Chlubiliśmy się Nim, ilekroć słyszeliśmy o Jego sukcesach naukowych, pastoralnych, homiletycznych w wymiarze krajowym i międzynarodowym. On był zawsze otwarty na nas. Miał dla nas, swoich kolegów, czas. Jego dom był taką Betanią, gdzie mogliśmy przyjść o każdej porze dnia i nocy. Ksiądz Janusz lubił koleżeńskie spotkania, często mobilizował nas samych do takich spotkań, ale ogromnie cenił życie duchowe, wewnętrzne. Był dyskretny, koleżeński, ojcowski. Sam często prosił o spowiedź i my też prosiliśmy Jego o sakrament pokuty. Tak bardzo pielęgnował elementarne zasady życia kapłańskiego… Lubiliśmy Go słuchać, tak – jak sądzę – wszyscy Jego sympatycy. Często kierował do nas słowa z Listu św. Piotra: Drodzy Bracia w kapłaństwie – „starajcie się umacniać wasze powołanie i wybór”. Żeby nas w pracy duszpasterskiej podnosić na duchu, mówił: „Wy wybudowaliście wiele kościołów czy kompleksów sakralnych. To są wasze doktoraty, habilitacje, profesury czy też napisane książki”.
Kiedy znalazł się w szpitalu i dowiedział się o swojej chorobie, będąc na przepustce, poprosił mnie jako dziekana naszego rocznika na rozmowę: „Muszę Ci coś powiedzieć i proszę Cię, powiedz to naszym kolegom: jestem ciężko chory, ale się nie poddaję. Ale ostatecznie ktoś musi być pierwszy”.
Był pierwszy na studiach, w kapłaństwie, w nauce, homiletyce, w przyjaźni… i okazuje się, że okazał się pierwszy w drodze do wieczności. Gdy rozstawałem się wtedy z Nim, prosił: „Odpraw za mnie Mszę Świętą”. Tych Mszy i modlitw było bardzo dużo. Kiedy rok temu byłem w Ziemi Świętej, telefonicznie powiadomiłem Księdza Janusza, że w Ogrodzie Oliwnym odprawiłem Mszę Świętą o Jego zdrowie. Ten dar naszej modlitwy towarzyszył Mu aż do śmierci. Niespełna miesiąc temu, tu, w tym kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tomaszowie Lubelskim, mieliśmy jak każdego roku spotkanie koleżeńskie. Nie ukrywam, iż zaproponowałem to spotkanie w Jego rodzinnej parafii, bo wiedziałem, jak Ksiądz Janusz szybko gaśnie. Osłabiony przez chorobę, z wielkim trudem głosił homilię. Wierni zgromadzeni na Mszy Świętej owacyjnie przyjęli wygłoszone Słowo Boże. Później przy stole powiedział: „Bracia w kapłaństwie, koledzy, chyba to już moje z wami ostatnie spotkanie. Nie zdziwcie się, jak pewnego dnia otrzymacie wiadomość o mojej śmierci”. Walczył do końca z chorobą, ale miał świadomość, iż tę walkę przegrywa. Na dwa dni przed śmiercią zadzwoniłem do Niego. Jego głos się łamał, oddech był ciężki, z trudem powiedział: „Andrzeju, zbliżam się do finału życia, czuję, że odpływam z tego świata”. I tu po chwili szlochu padł testament do nas: „Pozdrów wszystkich kolegów. Proszę o modlitwę… Ja w pierwszy czwartek miesiąca zawsze odprawiam Mszę Świętą za Was i o nowe powołania kapłańskie. Proszę Was, w niczym nie spuszczajcie z tonu Waszej pracy. Wytrwajcie w kapłaństwie, proszę Was jak Jan Paweł II: >>Musicie być mocni mocą wiary, nadziei i miłości<>Miejscem narodzenia do kapłaństwa, portem wypłynięcia w arce kapłańskiej na morze ludzkiego życia jest Bóg, Jego Serce, Jego wola, Jego Opatrzność<>edycje<>edycje<< kapłaństwa trudnego i bolesnego. Choć cierpię, to jestem szczęśliwy, bo jestem blisko Boga. Andrzeju, powiedz kolegom, iż zawsze – jeżeli Bóg mi pozwoli – będę Was wspierał modlitwą, a Wy bądźcie nadal dla ludzi drogowskazem do Boga. Wspomnijcie o mnie czasem w modlitwie. Proszę Was, spotykajcie się nadal każdego roku".
Drogi Księże Januszu – Nasz Kolego! Dziękuję Ci w imieniu moich kolegów za wszystko – za wspólnotę kapłańską, za przyjaźń, życzliwość, za wiarę, za modlitwę, za Twoje szerokie serce. Byłeś, Księże Profesorze Januszu – Sumieniem Narodu, Kościoła, Polski, a często i świata. Wołałeś do Polaków jak ksiądz Piotr Skarga, wzywając do przemiany naszych serc i naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej…
Kochana Mamusiu Księdza Janusza – Pani Mario!
Pragnę podziękować za serce, jakim obejmowała nas Pani jak nasza Matka Kapłanów. Swoją serdecznością serca obejmowała nas Pani zwłaszcza wtedy, kiedy zmęczeni, przygnieceni problemami przyjeżdżaliśmy, aby otrzymać matczyne błogosławieństwo. Proszę nadal nas traktować jako swoich duchowych synów, być nadal matką przytulającą nas do swojego serca.
Ksiądz Janusz zawsze widział nas chętnie na swoich imieninach. Wyznaczał nam specjalny termin, aby się spotkać. Pozwolisz, Księże Januszu, że teraz my Ci wyznaczymy dzień spotkania przed Bogiem. Od 21 XI do 22 XII my, koledzy, będziemy odprawiać Mszę Świętą gregoriańską za Ciebie.

Żegnaj, Księże Januszu!
Do zobaczenia kiedyś przed Bogiem.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl